Rozdział 17 (III)

James był wykończony. Do późna w nocy razem z Fredem przeszukiwali Hogwart, aby znaleźć zaginioną stronę. Alexis i Rose pomagały im do 23:00, a potem wróciły do dormitoriów. Reszta poszukiwaczy miała "wolne". Potter wszedł do sali od Transmutacji. Wszyscy już prawie w niej byli. Usiadł obok Freda, który siedział za Alex.

- Cześć - powiedział zaspanym głosem, a przyjaciele tylko skinęli mu głowami. Rozejrzał się po sali. - Gdzie Clary?

- Nie wiem. Nie widziałam jej też na śniadaniu. - Black zmarszczyła czoło.

- Hej, Maddie! Widziałaś Clary? - James zapytał się jednej ze współlokatorek przyjaciółki, która siedziała z Taylor. Ona tylko wzruszyła ramionami.

- Nie wróciła na noc do pokoju. Myślałam, że się gdzieś włóczyła z wami. - stwierdziła Heidi, siedząca z Margaret.

- Co? Jak to? Nie było jej z nami! - przeraził się James. Alex i Fred też nie byli najspokojniejsi. Clary zniknęła.

- Ty coś wiesz - Alex spojrzała na Margaret, która kręciła zdenerwowana na palcu swoje brązowe włosy. Przygryzła wargę i spojrzała na rodzinę Weasleyówny.

- Clary miała spotkanie z Neal'em. Potem już nie wróciła. Na jej szafce leży liścik, który dostała. - wyszeptała cicho, a Potter wstał szybko przewracając aż krzesło.

- CO!? - wrzasnął wściekły. Johnson. Wiedział, że przez niego będą same kłopoty. Wiedział to!

- Dzień dobry panie Potter. Dzień dobry wszystkim. - do klasy wszedł profesor Slughthorn. - Proszę siadać, zaczynamy lekcje.

- Ale nie ma Clary - przerwał mu Fred, a nauczyciel spojrzał na niego skrzywiony.

- Trudno. Przepadnie jej lekcja. Bardzo ważna lekcja oczywiście, bo musiscie przygotowywać się do SUMów... - mówił profesor, a James przerwał mu z lekko podniesionym głosem.

- Pan nie rozumie! Musiny ją znaleźć!

- James siadaj - syknęła Alexis odwracając się do Gryfona. Rzuciła mu długie i wyczekujące spojrzenie, ale on się nie ugiął.

- Musimy ją znaleźć!

- Zawrzyj twarzostan! - krzyknęła tym razem Blackówna uderzając ręką w ławkę. Potter otworzył jeszcze buzię by coś powiedzieć, ale Fred pociągnął go w dół by usiadł. W końcu zapanowało milczenie.

- Dziękuję panno Black, jednak odejmuję Slytherinowi i Gryffindorowi po dziesięć punktów za przeszkadzanie mi w prowadzeniu lekcji - powiedział Slutghorn spoglądając z niesmakiem na James'a. Gryfon burknął coś pod nosem i rzucał Alexis wściekłe spojrzenia. Wszyscy uczniowie co trochę zerkali na niego jakby oczekiwali kolejnego wybuchu, ale nie miało to już miejsca. W połowie lekcji na jego ławce wylądowała mała karteczka.

Szykujcie się.

Wszędzie poznałby to pismo. To była karteczka od Alex. Pokazał Weasleyowi wiadomość, a on pokiwał głową. Zrozumiał.

- Proszę pana! - ręka Alexis wystrzeliła w górę, a profesor przerwał swój wykład na temat transmutacji zwierząt.

- Słucham panno Black? - odparł spoglądając na czarnowłosą.

- Źle się czuję. Czy mogę iść do pani Pomfrey? - zapytała łapiąc się za głowę i udając ból. Profesor spojrzał na nią podejrzliwie, a ona krzywiła się z bólu.

- Tak wyjdź - zgodził się w końcu, a Blackówna spakowała książki do torby i wstała. Uszła może tylko z trzy kroki i runęła na podłogę.

- Alex! Na Merlina, ona zemdlała! - krzyknęła Martina, która siedziała w pierwszej ławce z Isabelle. Chciała podbiec do przyjaciółki z dormitorium, ale James i Fred byli pierwsi.

- Zabierzemy ją do Skrzydła Szpitalnego! - powiedział szybko Potter udawając, że sprawdza jej puls.

- Idźće szybko! - nakazał im Slutghorn, a oni chwycili Blackównę i wyszli z klasy zamykając za sobą drzwi. Gdy skręcili i sala od Transmutacji zniknęła im z oczu, zatrzymali się, a Alexis wstała spokojnie na nogi.

- Niezła szopka - podsumował wszystko Fred, a Black uśmiechnęła się z wyższością.

- Wiem. Idzieny do pokoju Clary. Musimy znaleźć tą karteczkę. - powiedziała Alex otrzepując ciuchy i pognali wszyscy do wieży Gryffindoru. Na szczęście nie wpadli na woźnego.

James wypowiedział hasło i weszli do Pokoju Wspólnego. Było tam kilka trzecioklasistów, którzy mieli przerwę. Alex weszła po schodach do dormitorium dziewczyn, bo chłopcy nie mogli. To znaczy, znali różne sztuczki, ale nie było na to czasu. Po chwili Blackówna wyszła z pokoju z liścikiem w ręce.

- Margaret miała rację. Leżał na jej szafce. - mówiła Ślizgonka zbiegajac po schodach. - Mieli spotkanie w Izbie Pamięci.

- Idziemy tam - powiedział Fred, a James pokiwał głową na zgodę i już ruszył, ale Alex go zatrzymała.

- Pomyślcie logicznie, oni się tam tylko spotkali i to o 19:00. Na pewno potem gdzieś poszli. Musimy znaleźć i zapytać się Neal'a.

- Jak spotkam tego Johnsona to mu nogi z dupy powyrywam! - warknął Potter, a Blackówna dała mu kuśkańca. Burknął coś pod nosem i poszli na poszukiwania starszego Ślizgona.

***

Clary obudziła się cała obolała. Bolała ją głowa, brzuch, ręka. W sumie to wszystko. Próbowała sobie przypomnieć co się stało. Miała spotkać się z Neal'em, ale przyszła Lexi i zaczęła mówić różne rzeczy. Na pewno nieprawdziwe.

Gryfonka zorientowała się, że znajduje się w schowku na miotły. Nie był on zbyt duży, a już na pewno nie był wygodny. Jedyne światło dochodziło ze szpary między drzwiami. Wstała powili próbując utrzymać równowagę. Podtrzymała się ściany i nacisnęła klamkę od drzwi. Zamknięte. Zaczęła je szarpać, ale na próżno. Chciała otworzyć je zaklęciem, ale nie miała przy sobie różdżki. Zaczęła w nie uderzać i wołać pomocy, ale też na próżno. Nikt jej nie słyszał, bo nikt tędy nie przechodził.

Usiadła w końch z powrotem w kącie i okropnie ją rozbolała głowa. Zaczęła przeszukiwać kieszenie i jedyne co w nich znalazła to dwa cukierki wymiotki i... Mapa Huncwotów. Świetnie, miała mapę, więc nikt jej nie będzie mógł znaleźć. Nie miała bladego pojęcia, w której części szkoły jest. Nie wiedziała jak daleko od Izby Pamięci schowała ją Lexi. Nie mogła jednak tego sprawdzić, bo nie da się aktywować mapy bez różdżki.

Nagle dziewczyna coś zobaczyła. Ale nie w ciemnym schowku. W swojej głowie. Miała kolejną wizję.

Znowu widziała las. Ale nie tylko jakiś zwykły. Zakazany Las. I jakąś dziurę ukrytą pod stertą liści. I ten krzyk. Przeraźliwy wysoki pisk.

Clary zatkała uszy, ale nic to nie dało. To się działo w jej głowie. W końcu wrzasnęła z frustracji i znowu straciła przytomność. A w jej głowie rozbrzmiewaj szept. Szukajcie.

***

- Tam jest! Johnson! - Alex zauważyła Neal'a wśród swoich znajomych ze Slytherinu. Była już przerwa i wielu uczniów kręciło się po korytarzach. Podbiegli do grupki i wszyscy spojrzeli podejrzliwie na Alexis, a potem na Gryfonów.

- Hej Black, mówił ci ktoś kiedyś, że zadawanie się z Gryfonami jest zdradą? - krzyknął jeden z osiłków tam stojących.

- Hej Olbrus, mówił ci ktoś kiedyś, że masz krzywą mordę? - odgryzła się Ślizgonka, a grupka szóstoklasistów wybuchnęła śmiechem. Roger cały poczerwieniał i chciał coś powiedzieć, ale Neal mu przerwał.

- Przyszli do mnie - powiedział do współlokatora i wygwizdany przez znajomych odszedł kawałek dalej z piątoklasistami. - Czego chcecie?

- Gdzie jest Clary? - wypalił prosto z mostu James i założył ręce na piersi. Johnson zmarszczył czoło.

- Nie wiem, dlaczego pytacie? - zapytał zdziwiony, a James zacisnął ręce w pięści.

- A może dlatego, że miała z tobą wczoraj spotkanie i już po nim nie wróciła! - Potter nie umiał zachowywać się spokojnie.

- Jakie spotkanie? - Neal nie krył zdziwienia, ale to tylko jeszcze bardziej zdenerwowało Gryfona. - Nie mieliśmy żadnego spotkania.

- Nie udawaj głupiego!

- Zawrzyj twarzostan James! - warknęła znowu Alex i spiorunowała go wzrokiem.

- Powtarzasz się - rzucił Fred, a Alexis także jego zaszczyciła wzrokiem bazyliszka.

- Ty też siedź cicho. Ja mówię. - zaznaczyła dziewczyna po czym zwróciła się do Ślizgona. - Współlokatorki Clary mówiły, że wczoraj wyszła na spotkanie z tobą w Izbie Pamięci o 19:00. Na jej szafce leżała ta karteczka od ciebie.

Alex podała Neal'owi liścik, a on spojrzał na niego z przymrużonymi oczami, zastanawiając się nad czymś głęboko. Potem ścisnął dłonie w pięści przy czym zgniótł niechcąco liścik.

- Lexi... - syknął. Odwrócił się szybko na pięcie i ruszył szybkim krokiem w tylko jemu znanym kierunku.

- Zaczekaj! Tylko tchórze uciekają! - krzyknął za nim Potter i całą trónką ruszyli za Ślizgonem. Alex uciszyła po drodze przyjaciela.

- Co Lexi ma z tym wspólnego? - zdziwiła się Blackówna wyrównując krok z Nealem. On spojrzał na nią szybko, ale od razu odwrócił wzrok.

- Moja siostra... Jej nie pasuje to, że chodzę z Clarissą. Obiecała mi, że zniszczy nasz związek. - wytłumaczył szybko Johnson i ruszył w stronę lochów. Alex nie ukrywała zdziwienia.

- Ale dlaczego? To bez sensu! - oburzyła się Ślizgonka.

- Ma swoje powody - odpowiedział, ale nic już więcej nie dodał. Alexis chciała go jeszcze o to spytać, ale zauważyli Lexi, Lacey i Isabelle idące do wejścia do Pokoju Wspólnego Slytherinu. - Lexi!

Brązowowłosa odwróciła się i uśmiechnęła niewinnie. Neal, Alex, James i Fred doszli w końcu do nich i stanęli na przeciwko trójki dziewczyn. Neal podał siostrze liścik, a ona zrobiła zdziwioną minę.

- Co to ma znaczyć? - syknął zdenerwowany, a niebieskooka zatrzepotała niewinnie rzęsami.

- Nie rozumiem o co ci chodzi - powiedziała łagodnym głosem. Jeżeli ona tak mówi do innych uczniów, to nic dziwnego, że uważają ją za aniołka.

- To twoje pismo. Spotkałaś się z Clarissą, a ona myślała, że idzie na spotkanie ze mną. Gdzie ona jest? - jak na taką sytuację, to było bardzo dziwne, że Neal mówił tak spokojnie.

- A skąd ja mam wiedzieć? - Ślizgonka zrobiła urażoną minę.

- Gadaj co jej zrobiłaś! - James nie wytrzymał i stanął przed Johnsonem. On go chciał odepchnąć, ale Potter nie ruszył się z miejsca.

- Nie odzywaj się do mnie - syknęła Lexi, po czym znowu zwróciła się do brata słodziutkim głosikiem. - O co ty mnie podejrzewasz?

- Nie zgrywaj większej idiotki niż nią jesteś Lexi - Neal mówił z zaciśniętymi zębami i przybliżał się do siostry. - Gdzie. Ona. Jest?

- Nie powiem! Nie wiem! - warknęła i odsuwała się od brata. W jednej chwili z grzecznej dziewczynki przybrała postawę groźnego lwa. Bliźniacy wyciągnęli różdżki, a reszta się cofnęła.

- Leacy! Powiedz jeśli coś wiesz! - Potter zwrócił się do rudowłosej kuzynki. - To twoja siostra.

- To nie jest moja siostra - Ślizgonka pogroziła mu palcem. Isabelle, szturchnęła ją jednak w ramię, że ma się do nich nie odzywać. Tymczasem Neal i Lexi toczyli bitwę na wzrok.

- Powiedz! - nakazywał jej brat.

- Nie! - zaprzeczała niebieskooka.

- Odpowiedz, bo cię zmuszę. - zagroził jej Neal. Na chwilę wyraz twarzy Lexi się zmienił na zakłopotany, ale zaraz potem znowu przybrała pewną siebie minę.

- Szybciej ja ciebie - odparła ze śmiechem. Nagle z Pokoju Wspólnego Slytherinu wyszedł Albus i Scorpius. Albus na widok brata chciał się cofnąć z powrotem do królestwa Ślizgonów, ale Alex go zatrzymała i odciągnęła dwójkę czwartoklasistów na bok. Wszyscy byli zbyt zajęci Neal'em i Lexi.

- Gdzie wczoraj o 19:00 była Lexi? - Black powiedziała to ledwo słyszalnie, tak aby tylko dwaj chłopcy ją usłyszeli.

- Poszła do Izby Pamięci - odpowiedział od razu Scorpius. - Słyszałem jej rozmowę z Isabelle i Lacey. A o co chodzi?

- O której wróciła? - naciskała dalej dziewczyna. Chłopcy spojrzeli na siebie i wysilili umysł.

- Około 19:30 - odpowiedział Albus, a Alex pokiwała głową.

- Co jeszcze słyszeliście? - Alex niespokojnie zerkała w stronę Ślizgonów, ale na szczęście nie słyszeli jej rozmowy. - Ona coś zrobiła Clary. Każda wiadomość jest ważna.

- Lacey rozmawiała coś z Isabelle o schowku. Podczas nieobecności Lexi. - powiedział Scorpius dumny z siebie, że udało mu się to podsłuchać.

- A gdy tylko Lexi wróciła, wszystkie trzy poszły do dormitorium Lexi, bo nikogo tam nie było. - dopowiedział Potter, a Alex pokiwała głową na znak, że zrozumiała.

- Czyli Clary jest w jakimś schowku? - Alexis starała się upewnić, że zrozumiała dobrze każde słowo.

- No na to wygląda - odparli czwartoklasiści. Zorientowali się, że Lacey się im przygląda.

- Idźćie jak najszybciej do Izby Pamięci i przeszukajcie wszystkie schowki na miotły w jej pobliżu. Wszystkie. Rozumiecie? To jest rozkaz prefekta. - Black wydała im polecenie, a oni pokiwali głowami i czym prędzej popędzili w nakazanym kierunku. Alex wróciła do Gryfonów.

- Nie rozumiem, dlaczego z nią jesteś. Tak ci na niej podobno zależy. To dlaczego jej nie zostawisz? Chcesz żeby dopadła ją klątwa? - ostatnie słowo Lexi powiedziała bardzo cicho, ale wystarczająco głośno, by reszta ją usłyszała. Trybiki w mózgu Alexis zaczęły pracować na pełnych obrotach.

- Jaka klątwa? - krzyknęła w kierunku Neal'a i ruszyła w ich kierunku. Lexi zrobiła przebiegłą minę i uniosła różdżkę by rzucić zaklęcie. Neal uniósł swój magiczny patyk w celu odparcia zaklęcia, ale to nie w jego kierunku szatynka rzuciła zaklęcie. Niewerbalne zaklęcie poleciało w stronę Alexis.

Odrzuciło ją do tyłu aż pod samą ścianę. Lexi wykorzystała chwilę nieuwagi brata i w niego też trafiła tym samym zaklęciem, po czym uciekła. Najzwyczajniej w świecie uciekła, a Lacey i Isabelle pobiegły za nią. James i Fred podbiegli do Alexis, nie zwracając uwagi na Johnsona. Ona jednak już wstawała trzymając się za głowę.

- Nic mi... nie jest... - powiedziała od razu i poszła chwiejnym krokiem w stronę Neal'a. Chłopak nie miał tyle szczęścia i stracił przytomność.

- Co to wszystko miało znaczyć? - Fred nic z tego nie rozumiał. Z resztą nie tylko on. Alex miała nierówny oddech.

- Biegnijcie... Do Izby Pamięci... Al i Scor przeszukują... Schowki na miotły... - Ślizgonka miała problem z mówieniem. - Lexi chce... Ich dopaść... Ratujcie ich...

James chwilę się wachał, ale w końcu pociągnął Freda i pobiegli w stronę Izby Pamięci. Alex miała rację. Jeżeli Lexi chciała teraz (nie wiedzieć czemu) dopaść Clary, a byli tam też Albus i Scorpius, mogło się to źle skończyć.

Blackówna opadła na kolana i zaczęła klnąć jak szalona. Zaklęcie, które rzuciła w nich Lexi wyciągało z niej całą siłę. Nie znała go, ale czuła że było ono bardzo niebezpieczne. Nie poddawała się jednak. Sprawdziła puls Johnsona. Oddychał, jednak też nierówno. Dobyła różdżki.

- Ene... Enervate - wypowiedziała zakęcie celując w Ślizgona. Od razu otworzył oczy i złapał oddech. Wstał i spojrzał na Alex, która opadała z sił. W ostatniej chwili podtrzymał ją, aby się nie przewróciła.

- Cholerne zaklęcie - Johnson zaczął klnąć i również rzucił na Blackównę zaklęcie regenerujące. Alex nadal jednak czuła okropne zmęczenie i najchętniej teraz zwinęłaby się w kłębek i zasnęła. Neal doszedł do siebie od razu, co było dziwne.

- Spać... - wymamrotała i chciała się położyć, ale Neal nią potrząsnął.

- Nie zasypiaj! Musimy znaleźć Clary! - mówił Johnson trzymając Alex. Ona jednak ciągle zamykała oczy tak jakby powieki jej ciążyły. Zarzucił sobie jej ramię na swoją szyję, tak aby mogła się o niego podeprzeć. - Mów do mnie! Patrz na mnie!

Alex zaczęła coś mamrotać, ale spojrzała na Ślizgona. Znowu by upadła, ale on złapał ją w pasie. Zaklnął głośno, ale zaczął iść na trzecie piętro pomagając iść Alexis.

- Tutaj - zaczęła mamrotać i gwałtownie się zatrzymała. Puściła się Johnsona i podeszła do ściany.

- Nie tutaj. Chodź na schody. Na trzecie piętro. - Neal starał się brzmieć spokojnie, ale panika w jego głosie go zdradzała. Widać wiedział do czego jest zdolna jego siostra.

- Tutaj - mówiła dalej Alex i oparła się rękami o ścianę. Uderzyła z pięści w jedną z cegiełek i... zaczęło formować się tajne przejście w kształcie drzwi! Neal patrzył na to szczerze zdumiony, ale Alex nie wyglądała na zdziwioną. Wręcz przeciwnie, podtrzymując się ściany, weszła chwiejnym krokiem do przejścia.

- Co to jest? Gdzie tędy wyjdziemy? - zapytał niepewnie Neal.

- Na trzecim piętrze - powiedziała pewnym, ale sennym głosem Black. Chłopak nie chciał za nią iść, ale nie mógł jej puścić samej. Podparła się o niego i trochę szybszym krokiem przemieżyli dziwny, ciemny korytarz, który ciągle piął się w górę i miał mnóstwo zakrętów. Nie był on jednak bardzo długi. W końcu dotarli do końca tunelu, a przed nimi była... ściana.

- Gdzie ty nas wprowadziłaś!? - warknął zirytowany chłopak, ale Alex tylko ponownie uderzyła pięścią w jedną z cegiełek. Przed nimi pojawiło się wyjście na trzecie piętro. Johnson usłyszał odgłosy walki. Wyciągnął Blackównę na korytarz i oparł o ścianę. Była tak senna, że nie mogła się na nic przydać, a wolał zostawić ją tutaj, niż obok Lexi. Tajemny tunel zniknął tak szybko jak się pojawił.

Usłyszał krzyki. Pobiegł w ich stronę i zobaczył dwójkę Gryfonów odpychających zaklęcia Lexi, która ciskała nimi jak szalona. Lacey i Isabelle trzymały Albusa i Scorpiusa, którzy się wyrywali. To była ich rodzina, a one traktowały chłopców w tym momencie jak więźniów. Neal miał taką przewagę, że stał za siostrą i nikt go jeszcze nie zauważył.

- Petrificus Totalus! - wrzasnął, a zaklęcie trafiło idealnie w plecy Lexi. Dziewczyna zdrętwiała i upadła na podłogę. Przy okazji trafiło ją jedno z jej zaklęć, które odbił James.

Lacey i Isabelle spojrzały po sobie. Albus wykorzystał chwilowe zdezorientowanie kuzynki i ugryzł ją w rękę. Wrzasnęła i puściła go. Isabelle, która nie spodziewała się takiego obrotu akcji też puściła brata. Pobiegły obie do Lexi, wzięły jej ciało, co nie było łatwe i uciekły.

- Gdzie Clary? - zdyszany Neal podbiegł do młodszych uczniów. Albus wskazał na drewniane drzwi na ścianie. Neal wycelował w nie różdżką. - Alohomora!

Drzwi otwarły się i chłopcy zajrzeli do środka. Clary leżała w schowku. Neal i James wyciągnęli ją na zewnątrz. Johnson potrząsnął lekko Clary i poklepał po twarzy. Otworzyła i zmrużyła oczy. Spojrzała swoimi dużymi, brązowymi oczami na zebranych i poruszyła się niespokojnie. Odsunęła się od Neal'a, który nie zrozumiał jej zachowania.

- Nie przyszedłeś. Lexi powiedziała... - zaczęła, ale Neal ją mocno przytulił i tym samym uciszył.

- Nie wierz Lexi w ani jedno słowo. To ona napisała tą karteczkę do ciebie nie ja. Ona to zaplanowała. - powiedział szybko z nadzieją, że dziewczyna zrozumie. Clary próbowała sobie wszystko poukładać w głowie. Nagle dostała jakiegoś olśnienia i spojrzała na James'a.

- Wien gdzie to jest ukryte - powiedziała, a James rozszerzył szeroko oczy.

- Gdzie co jest ukryte? - zapytał Neal, ale Clary i James nie odrywali od siebie wzroku.

- Strona? - powiedział bezgłośnie Potter, a Weasleyówna pokiwała głową. Fred też załapał o co jej chodziło.

- Dowiem się o co chodzi? - dopytywał się podirytowany Johnson. Clarissa spojrzała na niego przepraszającym wzrokiem, dając mu do zrozumienia, że nie może tego wiedzieć. Zrobił zawiedzioną minę, ale pokiwał głową. Nagle usłyszeli szybkie kroki i zza zakrętu wyłoniła się McGonnagal która starała się podtrzymać Alexis i ciągnęła ją ze sobą. Gdy zobaczyła trójkę Gryfonów i trójkę Ślizgonów zrobiła jeszcze bardziej surową minę.

- Co to wszystko ma znaczyć? Uciekacie z lekcji, robicie wielką aferę, że nie ma jeden z uczennic, a teraz nie przychodzicie na drugą lekcję. - dyrektorka powiedziała to wszystko na jednyn wydechu. James chciał coś powiedzieć, ale kobieta nie dopuściła go do głosu. - Potem idę was znaleźć i znajduję nieprzytomną pannę Black na korytarzu, uciekające panny Malfoy i Weasley z panną Johnson, a teraz wy i zdemolowany korytarz. Nic nie mówcie! Będziecie tłumaczyć się w moim gabinecie.

*****************************

Dłuuugi i bezsensowny rozdział xD nie podobuje mi się 😂 zastanawiam sie po co w sumie taką aferę z tą Lexi zrobiłam, ale trudno 😂 rozwinie się to jakoś :D

3000 słów 😃 w jeden dzień :D

Komentujcie ;*

Pozdrowionka

TheQueenOfMagic

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top