51. Koniec staje się początkiem nowej drogi (I)
No więc na początek krótka notka.
Kocham was wszystkich! Dziękuję za gwiazdki, komentarze i miłe słowa! ❤❤❤
Pewnie myślicie, że was opuszczam na zawsze? Nie :) mam zamiar ciągnąć to opowiadanie daaalej.
Chcę opisać dalsze życie Harrego i raszty, a potem ich dzieci :) W końcu mam już plany na ciąg dalszy :D
Radujmy się xD!
I ogólnie jak będe starsza, to tą opowieść zfilmuje XD mówię wam!
Zapraszam na ostatni rozdział PIERWSZEJ CZĘŚCI :)
PS. Ten rozdział miał wyglądać kompletnie inaczej. Może to być dziwne, ale ten rozdział śnił mi się i teraz go przepisuję z mojej pamięci xD
Miłego czytania :D
*************************
Ktoś stał przy grobie Julie. Ktoś kogo Harry by się tu nigdy w życiu nie spodziewał. Ktoś, kogo on znał zbyt dobrze.
- Mafloy? - zapytał z niedowierzaniem. Blondyn stał pochylony nad grobem jego siostry i gdy tylko usłyszał swoje nazwisko, wzdrygnął się. Odwrócił powoli wzrok w stronę Harrego.
- Potter. - powiesział nadzwyczaj spokojnie i bez cienia nienawiści. Harry zdumił się jeszcze bardziej. Podszedł do grobu siostry chowając Kamień do kieszeni.
- Co ty tu robisz? - zapytal chłodno Harry. Zauważył, że Draco... jest smutny?
- Stoję. - prychnął. Wybraniec zauwżył na grobie czerwoną różę, której na pewno nie było tutaj wcześniej. Podejrzewał, że Mafoy ją przyniósł. Ale dlaczego? Przecież on nienawidził jego i Julie.
- Po co tu przyszedłeś? - zapytał Potter trochę spokojniejszym głosem.
- Nudziło mi się. - blondyn wzruszył ramionami, ale Harry widział po jego twarzy, że nie mówi mu prawdy i coś go trapi.
- Kłamiesz. Co co jest? - zapytał już milszym głosem. Złapał się nawet na tym, że słyszał w nim współczucie. - Jeśli chodzi o śmierć twojwgo ojca...
- Nie. - przerwał mu krótko Draco. - Tak ogólnie to dzięki, że go zabiliście.
- Że co? - Harry wytrzeszczył oczy ze zdumienia.
- Nie nawidziłem go. Teraz nie musimy z matką nikogo udawać. Teraz mogę spokojnie wracać do domu nie bojąc się, że oberwę kilka razy Crutiacusem. - powiedział nadzwyczaj spokojnie Draco.
Czy on własnie się zwierza Harremu? I jeszcze ani razu go nie zwyzywał? Świat wariuje.
- Po co mi to wszystko mówisz? Przecież mnie nie nawidzisz. - zmarszczył czoło Potter. Malfoy spojrzał na niego swoimo wielkimi, smutnymi oczami.
- Chcę cię przeprosić Potter. Za te lata kiedy dręczyłem ciebie i innych. - wypalił nagle, a Harry otworzył szeroko buzię ze zdziwienia.
- Czy ja się nie przesłyszałem? Draco Malfoy, największy arystokrata, Ślizgon, czarodziej czystej krwi, chce mnie przeprosić?
- Nie każ mi tego powtarzać. - prychnął Draco i zaczął jeździć palcami po grobie Julie. - To zgoda?
- Zgoda. - powiedział Harry po dłuższym namyśle i podali sobie ręce. Sam się zdziwił z jaką łatwością wybaczył tej tlenionej fredce tyle lat upokorzeń. Zapanowała cisza, którą przerwał Malfoy.
- Czy Julie coś kiedyś o mnie mówiła? - Harry nigdy nie spodziewałby się takiego pytania więc popatrzył tylko zdziwiony na blondyna.
- Ee... Nie. Niekiedy tylko wspominała, że jesteś napuszonym i aroganckim arystokratą.
- Aha. - odpowiedział smutny (?) Malfoy. - Nawet nie zdążyłem jej przeprosić, ani powiedzieć jej... - urwał w połowie zdania.
- Powiedzieć jej, że co? - zaciekawil się Harry.
- Że ją kocham. - wypalił Ślizgon po chwili ciszy, a Potter zakrztusił się powietrzem. A myślał, że dzisiaj go już nic nie zdziwi.
- Malfoy co ty dzisiaj brałeś? Weź się podziel. - powiedziała Harry, a Draco spojrzał na niego gniewnym wzrokiem.
- Ty jednak głupi jesteś Potter. - syknął i znowu zacząl jeździć palcami po grobie.
- Julie kocha Freda, a on kocha ją i nigdy z tobą nie będzie. Sory Malfoy. - odparł Harry już z trochę większym współczuciem.
- No co ty nie powiesz! Tak a'propos, to ona jest martwa geniuszu. - wycedził blondym przez zaciśnięte zęby.
- Jak się odsuniesz, to nie będzie. - powiedział sam do siebie Harry, ale Malfoy go usłyszał.
- Co ty pieprzysz? - zmarszczył czoło.
- Nic. - Potter zrobił niewinną minę, a Draco spojrzał na niego podejrzliwie.
- Dobra Draco, możesz się odsunąć? Muszę coś zrobić. Z chęcią bym cię wywalił z tego zmentarza, ale nie mogę, bo to nie jest moja własność. Więc proszę odsuń się, siedź cicho i nie zadawaj pytań. - wypalił Harry i ku jego zdziwieniu, Draco się odsunął!
Potter stanął nad grobem siostry i wyciągnął Czarną Różdżkę. Skoro ma większą moc, będzie łatwiej. Zaczął mamrotać jakieś zaklęcia pod nosem, a ziemia zaczęła się sama odkopywać. Sam Harry się zdziwił, że używa jakiś zaklęć, których nigdy w życiu nie słyszał. Poczuł tez ukłucie w sercu. W końcu beszcześci grób siostry.
- Co ty do cholery robisz Potter? - przeraził się lekko blondyn.
- Mówiłem nie zadawaj pytań Malfoy. - syknął i machnięciem różdżki wydobył białą trumnę na powierzchnię. Ślizgon tykko prychnął.
- Cistem Aperio. - szepnął Harry, machnął różdżką i trumna się otworzyła. Harry czuł strach i nie chciał z początku podejść tam i patrzeć na martwe ciało siostry. Poczuł gulę w gardle i bardzo powoli podszedł do otwartej, białej trumny. Nawet Malfoy podszedł.
- Potter, ty zwariowałeś. Co ty chcesz zrobić? - przeraził się blondyn.
- Odsuń się. - powiedział zdecydowanym głosem Harry i wyciągnął z kieszeni Kamień Wskrzeszenia. Było ciemno i wyglądało to jakby chciał przywołać jakieś demony.
- Potter... - zaczął Draco, ale przerwał mu jakiś krzyk i pisk. Nie zobaczyli jednak jego źródła. Harry powrócił myślami do Juli. Nie wiedział co ma powiedzieć, więc zaczął mówić co mu ślina na język przyniosła.
- Chcę wskrzesić Julie Lily Potter. Chcę wskrzesić Julie Lily Potter. - powtarzał trzymając Kamień nisko nad jej piersią. Miał zamknięte oczy, ale wyobrażał sobie minę Malfoya.
Nic się jednak nie działo, ale Harry uporczywie próbował.
Nagle zabłysło oślepiające światło i było jaśniej niż w dzień. Zrobiło się gorąco, wiatr wiał jakby chciał połamać drzwa. I nagle Harry zobaczył na niebie jakiś srebrno niebieski promień. Ten sam co wydobył się z Julie gdy umarła w Wielkiej Sali. Ten sam, który tchnął w Harrego, teraz leciał z ogromną prędkością prosto w stronę martwego ciała dziewczyny. I rozpłynął się po jej ciele. To była jej moc.
Julie uniosła się wysoko nad ziemię i zaczęła się znowu świecić. Poyem zaczęła powoli opadać na ziemię. Gdy tylko jej ciało dotknęło gruntu, Harry rzucił się do siostry.
- Julie. Julie! Julie żyjesz? Julie odezwij się! - Potter trząsł siostrą, ale jej ciało było bezwładne. Do rodzeństwa podszedł ostrożnie Malfoy.
- Potter, co ty zrobiłeś? - zapytał ze strachem. Harry zbył jego pytanie i zaczął sprawdzać czy siostra oddycha. Ale nie oddychała... Jej serce też nie biło...
Harry wstał i ze złością kopnął białą trumnę. W konsekwencji bolała go noga. Nie chciał okazywać słabości przy Ślizgonie, ale usiadł i zaczął płakać. Znowu... Miał taką nadzieję. Tak na to liczył. Julie też na niego liczyła. Co zrobił nie tak?
Draco stał w osłupieniu i patrzył to na Harrrgo, to na jego siostrę.
- Potter... - zaczął.
- Zamknij się Malfoy. - syknął przerywając blondynowi.
- Ale Potter... - nie dawał za wygraną Ślizgon.
- Powiedziałem zamknij się! - krzyknął Harry i rzucił w jego stronę kamieniem. Jednak chybił.
- Kurwa Potter, ona oddycha! - ryknął w końcu Malfoy, a Harry spojrzał na niego z niedowierzaniem i poszedł na czworakach do ciała siostry. Rzeczywiście, oddychała! I nagle zaczęła kaszleć!
- Julie! - krzyknął Harry gdy jego siostra otworzyła oczy. Przytulił ją mocno, a ona jego.
- Harry... - powiedziała z trudem. Znowu zaczęła kaszleć i pluć krwią.
- Musimy dostać się do Nory. Chodź. - Wybraniec wstał i pomógł się się podnieść siostrze, która oparła się o niego i musiał ją podtrzymywać. - Dasz radę nas teleportować?
- Nie. - powiedziała ciężko i znowu zaczęła pluć krwią. - Nie mam siły.
- Juz dobrze. Zgredku? - Harry obejrzał się, ale skrzata nigdzie nie było.
- Ja wam pomogę. Umiem się teleportować. - Draco podszedł do nich i Harry nie prostestował.
- Malfoy? - Julie zdziwiła się i przestraszyła zarazem.
- Cii... Nic nam nie zrobi. - Harry pogładził przestraszoną siostre po włosach. - Potem ci to wytłumaczę.
- Tylko spróbuj jej powiedzieć co do niej czuję, a już nie będę tak miły i dokończę to, co nie udało się zrobić Sam Wiesz Komu. - zanim się teleportowali Draco syknął Harremu do ucha, tak żeby nie usłyszała go Julie. Potter prychnął pod nosem. I tak nie miał zamiaru mówić tego siostrze. Spojrzał jeszcze na cmentarz i już ich nie było...
Nie widzieli co się działo potem na cmentarzu... Nie widzieli co się działo z grobami... Nie widzieli co się działo z niebem i pogodą... Nie widzieli do czego doprowadzili...
★★★
- Harry! To ty!? - gdy w trójkę weszli do Nory usłyszeli krzyk Molly Weasley. - Gdzie ty byłeś!?
- Pani Weasley! Potrzebujemy wody! Szybko! - odkrzyknął jej Potter i razem z Malfoyem położyli na pół nieprzytomną dziewczynę na kanapie.
Po schodach zbiegła pani Weasley, za nią Hermiona, Ginny, pan Weasley, Ron i bliźniaki. Wszyscy przerazili się i zarazem zaciekawili o co chodzi Harremu. Pierwsza reakcja była bezcenna, bo zobaczyli Draco. Te zdziwione miny płonące nienawiścią. Kiedy jednak zobaczyli, że Harry klęczy przy kanapie podbiegli do niego zobaczyć kto na niej jest.
Reakcje były różne. Hermiona zemdlała, Ron przecierał sobie ciągle oczy, Ginny zaczęła krzyczeć ze stracu bo myślała ze zobaczyła ducha (ale innego niż w Hogwarcie), pan Weasley musiał sobie usiąść, George i Fred stali i się gapili, a pani Weasley zareagowała i pobiegła po wodę.
- Ju-Julie? - wydukał Fred.
No cóż, jaka by była wasza reakcja jak byście zobaczyli kogoś, kto powinien nie żyć? Kogoś kto jest żywy, a powinien byc martwy, bo nawet byłes na jego pogrzebie? No własnie. Strach, zdziwienie, niedowierzanie, wariactwo. To własnie towarzyszyło Weasleyom i Hermionie.
- Cześć Freddy. - powiedziała z trudem Julie i uśmiechnęła się. Fred przytulił ją mocno i pocałował w policzek. Ona zrobiła to samo. Kochała go, a ona jego. Draco poczuł jakby ktoś wbił mu nóż w plecy. Od początku wiedział, że nic z tego nie będzie. Może i jest bogatszy, ale nie ma poczucia humoru i nie wie co to prawdziwa rodzina. Nie dał by rudowłosej tego co Fred.
- Udało się. - szpnęła jeszcze Julie i usnęła przytulona do swojego chłopaka i do brata.
***
Czasami myślimy, że to już koniec, ale wtedy okazuje się, że to dopiero początek...
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
************************
To już jest koniec xD
Dziękuję wam za te prawie 4 miesiące. Za to że byliście ze mną ❤❤❤
To była część pierwsza. Druga tez będzie w tej książce :**
DO ZOBACZENIA!
THEQUEENOFMAGIC ❤❤❤
I NIECH LOS WAM SPRZYJA 💕💕
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top