27. Urodziny (II)

Mam faze na długie rozdziały!!!

I rysowanie!!!



Musiałam się pochwalić moimi zeszycikami xD #pomyśłowość

A teraz już życze miłego czytania, a potem komentowania! ;*

*****************************

Minęły dwa dni od sytuacji w Ministerstwie. Julie pozbyła się wszystkich zarzutów, które na nią nałożono. Wszyscy bohaterowie zyskali jeszcze większą sławę niż dotychczas. W gazetach rozpisywali się o słynnym Harry'm Potterze, jego siostrze i przyjaciołach. Odpowiednio uczczono również Aleca. Na jego cześć nazwano anielski szpital, który dotychczas nie miał żadnej nazwy.

Relacja między Marlene i Mią stała się jeszcze bardziej napięta. Anielica przez cały czas przesiadywała u siebie w pokoju i nie chciała rozmawiając z matką, która osądziła ją o śmierć brata. Przez kłótnie pani White i starszej córki, Akkie zaczęła oddalać się od matki i większość czasu spędzała z Mią i Michael'em, który był dla nich wielką podporą. Każdy inaczej przeżywał śmierć i pogrzeb Alec'a, który został pochowany na cmentarzu wszystkich aniołów w strefie prawdziwych bohaterów.

Julie, Harry i Ron w końcu zostali aurorami. Za tydzień wyjeżdżają na niezbędne szkolenie i trzeba przyznać, że każdy z nich jest bardzo podekscytowany. Hermiona ubiega się o posadę w Ministerstwie Magii w dziale Przestrzegania Prawa Czarodziei. Nie dostała jeszcze odpowiedzi, ale wszyscy są dobrej myśli. Ginny za to wróci do Hogwartu we wrześniu, a tymczasem ma długie wakacje ze względu na zniszczony budynek szkoły.

Był 1 kwietnia. Od rana trwały przygotowania na dwudzieste urodziny George'a i Freda. Julie, Ginny i Hermiona piekły ogromy tort w kształcie czerwono-złotego kapelusza. Potter chciała trochę podrasować ciasto, aby wyskakiwał z niego czekoladowy królik, ale skończyło się na tym, że tort wybuchnął zachlapując całą kuchnię śmietaną, a w szczególności rudowłosą. Przez następną godzinę dziewczyny musiały opanować śmiech i dopiero zabrały się jeszcze raz za pieczenie, tym razem bez udoskonaleń.

Harry i Ron utknęli w ogrodzie, gdzie mieli rozstawić stół, krzesła i ozdoby. Ron chciał przyspieszyć pracę zaklęciami znalezionymi w jednej z książek w swoim pokoju, ale serpentyny obwiązały się w okół niego więżąc. Harry pomógł mu dopiero gdy powstrzymał się od śmiechu.

Po południu zaczęli się zjeżdżać goście. Bill ze swoją narzeczoną Fleur, Charlie, Percy z narzeczoną Audrey, Angelina dziewczyna George'a i Syriusz. Żaden z nich nie mógł przegapić takiej imprezy. Pan Weasley specjalnie wrócił wcześniej z pracy. Julie zaprosiła również Mię, Akkie i Michael'a, ale nie zapowiadało się na to, że przyjdą. Wszyscy siedzieli przy stole i czekali na jubilatów. Około siedemnastej usłyszeli charakterystyczne pyknięcie, które informowało, że ktoś się teleportował się przed domem.

- Już tu są! - Ron, który stał na zwiadach przybiegł tylnym wyjściem i dołączył do reszty. Momentalnie wszystkie rozmowy ucichły i wpatrywali się z wyczekiwaniem na dróżkę. W końcu pojawili się na niej bliźniacy. Goście zaczęli śpiewać "Sto lat", a bliźniacy, którzy spodziewali się tego (lub nie) pokazywali, że byli bardzo zaskoczeni. 

- Dzięki! - krzyknęli razem gdy skończyła się piosenka i momentalnie na niebie wybuchy kolorowe fajerwerki z ich sklepu. Pani Weasley podała im kieliszki z szampanem.

- Gotowy Fred? - zapytał George zaplątując rękę z kieliszkiem z bratem tak jak kiedyś przed Turniejem Trójmagicznym.

- Gotowy George. - odparł drugi bliźniak.

- To do dna! - krzyknęli jednocześnie, przechylili kieliszki i wypili ich zawartość.

Wszyscy zaczęli bić brawa i sami wypili szampana wznosząc toast. Gdy bliźniacy usiedli w końcu przy stole Hermiona i Ginny wniosły wielki tort, a Julie wystrzeliła z różdżki czekoladowe króliki, bo nie wyszło jej by wyskakiwały z tortu. Trochę przesadziła i skończyło się na tym, że czekolada była we wszystkich przekąskach. Jakby tego było mało, bliźniacy zaczarowali je aby skakały wszędzie i pani Weasley dostała szału. Większość jednak tylko ryknęła śmiechem i zaczęła zajadać się tortem. W końcu nawet Molly nie miała im tego za złe, bo to ich święto, a do tego Prima Aprilis. 

- Pysnyy tolt. - zaczął mówić George z pełną buzią za co dostał kuśkańca od Angeliny.

- Dziewczyny piekły. - powiedziała pani Weasley nakładając chętnym dokładkę. Fred cały brudny na buzi cmoknął Julie w policzek tym samym ją brudząc. Ona jednak nie pozostała mu dłużna. nabrała na palce śmietany i przejechała nim po czole tworząc linię. Zaczęli się śmiać.

- No to czas na prezenty! - powiedział Fred wycierając twarz. George klasnął zadowolony w dłonie.

- Coo? Jakie prezenty? - Ginny udała głupią, a oni spojrzeli na nią dziwnie. - Przecież jesteście na nie za starzy.

- Ale jak to? - bliźniacy Weasley zrobili miny zbitych psów i popatrzyli po sobie ze zdziwieniem i zawiedzeniem. Ginny zaczęła się śmiać.

- Nie no żartuję. Macie, ode mnie i od Rona. - rudowłosa rzuciła przez stół małą, podłużną paczuszkę zapakowaną w czerwony papier. Fred rozerwał ją i wyciągnął dwa kawałki papieru.

- Kupony rabatowe. - powiedział George.

- Do sklepu Magicznych dowcipów Weasley'ów? - doczytał dalej Fred i spojrzał na rodzeństwo krzywo. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.

- Dzięki, na pewno skorzystamy. - odparł z ironią George i położyli kupony na stole. - Kto następny?

- To ode mnie i Harry'ego. - Julie podała im dwie niezbyt starannie zapakowane paczki. - Jakby coś, to Harry opakowywał.

- Ejj! Miałaś nie mówić! - oburzył się okularnik, a siostra pokazała mu język. W paczkach były takie same, jasno brązowe garnitury, dla każdego po jednym. Potterowie pozwolili sobie na droższy prezent ze względu na to, że mieli duży majątek.

- Dzięki! - krzyknęli jednocześnie. Potem reszta dawała prezenty. Angelina dała im samo notujące pióro, które było bardzo pomocne w sklepie. Percy i Bill razem z narzeczonymi i Charlie'm złożyli się na wspólny prezent i kupili nową kasę fiskalną, która sama nabijała towar. Hermiona podarowała im kalendarz-organizer. Państwo Weasley tradycyjnie swetry z literami F i G, które nie tylko były dawane na święta, a Syriusz kupił każdemu z nich wypasiony zestaw miotlarski.

- Cześć, nie spóźniliśmy się? - usłyszeli nagle znajomy głos. Spojrzeli w stronę drzwi i zobaczyli tam trójkę aniołów. Blondynka w zwiewnej błękitnej sukience, białym żakiecie i wianku na głowie. Brunetka z włosami związanymi wysoko w kucyka, jeansach, czerwonej koszulce i czarnej, skórzanej kurtce. Między nimi stał wysoki blondyn w miętowej koszuli, jeansach i rozwianych włosach.

- Akkie! - krzykął zadowolony George.

- Mia! - zawtórował mu Fred.

- I...? - zmarszczyli brwi przypatrując się blondynowi, który przyszedł z siostrami. - Michael?

- We własnej osobie. - uśmiechnął się anioł i podał wszystkim zgromadzonym dłoń na przywitanie podobnie jak anielice.

- Proszę. - Mia podała każdemu z bliźniaków długi, niebieski pakunek. - Nie wiedzieliśmy co wam dać bo u nas obchodzi się tylko urodziny setkami, więc nie jesteśmy zbyt doświadczeni, a u nas własnie takie coś się daje. 

Fred otworzył pierwszy swój prezent. Otwarł szeroko oczy ze zdumienia i wyciągnął długi, srebrny miecz. Rękojeść była wysadzana najróżniejszymi kamieniami. George dostał taki sam.

- Jest anielski i poświęcony. - dodała Akkie zbierając śmieci po pudełkach.

- Musiał być mega drogi. - powiedział George przyglądając mu się dokładnie ze wszystkich stron.

- Nie prawda. - uśmiechnęła się Akkie. Pani Weasley poczęstowała ich szampanem i tortem. Gdy wszyscy już coś zjedli, Charlie włączył muzykę i ci którzy chcieli zaczęli tańczyć w ogrodzie. Julie zaczęła znosić brudne naczynia do kuchni i rozstawiać świeże talerze. Na razie jako jedyna nie brała udziału w tańcach i obserwowała gości.

Gdy wstawiała talerze do zlewu ktoś podszedł do niej od tyłu i założył dłonie na jej oczy. Na początku wzdrygnęła się, ale potem zrozumiała. Uśmiechnęła się lekko.

- Fred - stwierdziła. On ją puścił i odwróciła się w stronę chłopaka, który szczerzył się jak głupi. Patrzył swoimi brązowymi oczami na nią z pożądaniem.

- Chcę drugą część mojego prezentu. - stwierdził Weasley. Złapał Julie w talii i oparł o szafkę. Rudowłosa uniosła brew i spojrzała na niego pytająco. On tylko zaśmiał się w głos po czym zatopił swoje usta w jej ustach. Z początku dziewczyna była tak zaskoczona, że nie robiła żadnego ruchu. W końcu zawiesiła swoje ręce na jego szyi, podciągnęła się i usiadła na szafce, po czym oddała pocałunek.

I tak z głowy Julie wyleciały wszystkie dotychczasowe myśli. Na razie liczył się tylko Fred. Pocałunki stały się bardziej namiętne. Ich języki walczyły o dominację. Weasley oplutł nogi Potter wokół swojego pasa i podniósł ją z kredensu. Na chwilę oderwali się od siebie. Mieli przyspieszony oddech i patrzyli sobie prosto w oczy. Fred zaczął całować szyję dziewczyny, a wszystkie beztroskie myśli Julie zniknęły tak szybko jak się pojawiły.

Dwa dni temu całowała Malfoy'a, teraz Freda. Tak nie może być. Jeśli tak dalej pójdzie w końcu straci obu i zostanie sama. Musi z którymś skończyć. Ale z którym? Przy Fredzie czuje się swobodnie, nie brakuje zabawy i śmiechu. A przy Draco? Przy Draco bardziej jak dziewczyna, która ma doczynienia z księciem z bajki. Uwielbia w nim tą skrytość i że zmienił się z bezdusznego arystokratę na w miare możliwości sympatycznego chłopaka.

Dziewczyna otrząsnęła się w samą porę z myśli, bo Weasley zaczął iść w stronę schodów. Zsunęła z niego nogi i stanęła na podłodze puszczając się rękami. Widać było w oczach rudego niezadowolenie, ale uśmiechnął się tylko.

- Może pójdziesz na razie do gości, a ja skończę sprzątać? - zaproponowała wygładzając bluzkę, a on uniósł pytającp brew.

- A to nie podobało ci się? - zaśmiał się i znowu ją pocałował. Oddała pocałunek, ale odsunęła go od siebie uśmiechając się.

- Wręcz przeciwnie, ale nie chciałabym mieć w takim momencie spotkania z twoją mamą krzyczącą "Gdzie jest Fred!?". - przekomarzała się z nim Ruda po czym oboje wybuchnęli śmiechem.

- To potem to skończymy. - odparł i cmoknął Julie w nos. Wyszedł tylnymi drzwiami do ogrodu, a mina Julie od razu zrzedła. Straciła na wszystko ochotę. Rzuciła szmatkę do zlewu i pobiegła na górę.

***

Harry właśnie obracał Ginny w tańcu, kiedy Bill wyłączył muzykę i goście znieruchomieli patrząc na niego ze zdziwieniem.

- Przepraszam, że przerwałem, - zaczął Weasley. - ale chciałem tylko ogłosić, że... Fleur jest w ciąży!

Wszyscy zaczęli bić brawa i gwizdać z zadowolenia. Pani Weasley popłakała się ze wzruszenia i zaczęla całować syna i przyszłą synową.

- To teraz tylko trzeba zorganizować wesele! - klasnął w ręce pan Weasley.

- Tato, chcielibyśmy z Percy'm, podwójny ślub jeśli było by to możliwe. - odparł Bill uśmiechając się do brata. Widać, że już wcześniej to zaplanowali.

- I najlepiej jak najszybciej! - dodała Fleur. - Już jestem w czwartym miesiącu.

Wszyscy spojrzeli na jej brzuch. Nie było tego po niej widać, ale może dlatego, że była bardzo szczupła i była willą. Artur bardzo zadowolony z pomysłu podwójnego ślubu razem z żoną i synamk zaczął na ten temat dyskutować, a reszta powróciła do zabawy.

- Gdzie Julie? - zapytał Gred podchodząc do Harry'ego, który stał z Ronem i Hermioną. Okularnik zmarszczył czoło.

- Nie wiem, myślałem, że jest z tobą. - powiedział Wybraniec. - Nie widziałem jej od jakiejś pół godziny.

- Pójdę sprawdzić na górę. - zainformowała Granger i weszła do domu. Wspięła się po schodach i skręcila do pokoju, który dzieliła razem z Ginny i Julie. Zapukała lekko i weszła. Zastała rudowłosą siedzącą na swoim łóżku tyłem do drzwi. Gdy do niej podeszła miała łzy w oczach i wpatrywała się w nieistniejacy punkt w ścianie.

**************************

Tralalala! Odwala mi! Miałam taką fazę, że pisałam i pisałam nawet jak szłam po chodniku, że aż na lampe wpadłam. 😂

Wgl mam taką życiową rozkminę... Nie wiem z kim w końcu sparingować Julie xD ! Najpierw miałam plan żeby połączyć ją z jednym, ale teraz mi sie drugiego szkoda zrobiło i sama już nie wiem... Ehh xD help! Bo utknę i nic nie napiszę 😂

Pozdrowionka! Komentujcie bo bardzo ładnie was proszę ;*

TheQueenOfMagic





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top