Rozdział 18
Lilian cieszył się swoimi zajęciami. Mimo, że przyjaciele próbowali go jeszcze wypytywać o tajemniczego wielbiciela, nic więcej nie powiedział. Z odczuciem błogiego spokoju dotrwał do piątkowego obiadu. Eliksiry, OPCM, Zielarstwo i Historia Magii tego dnia były jakoś wyjątkowo łatwe.
Snape mógł się nawet posunąć do stwierdzenia, że cały dzień wydawał się cudowny i całkowicie pozbawiony zmartwień. Było mu lekko na duszy. Nie wiedział co wprawiło go w tak dobry humor, ale nie miał zamiaru tego dociekać. Doskwierało mu tylko uczucie jakiejś dziwnej pustki. Delikatny szept, że nie jest w tym miejscu gdzie powinien.
Nie przejmując się tym za bardzo chłopak kontynuował słuchanie rozmów wokół. Jak dało się słyszeć niektórzy domownicy nadal żyli meczem z Lwami. Inni martwili się sprawdzianami lub swoim wyglądem - czytaj Draco. Z kolei dziewczyny… chyba miał tego nie słyszeć, ale część planowała jak zabić jego chłopaka, a pozostałe dyskutowały o sposobach najskuteczniejszego uwodzenia. Aż ciarki przechodzą po plecach.
Nagły ból przedramienia sprawił, że prawie wypuścił widelec, który miał zamiar włożyć do ust. Ból skończył się tak szybko jak się zaczął więc Lilian nie miał nawet czasu zareagować. Krótki sygnał, czyli zebranie odbędzie się dzisiaj wieczorem. Obecność wezwanych jest obowiązkowa.
Chłopak spojrzał na ojca. Mimo, że pozornie wyglądał tak jak zwykle jego postawa zdradzała nerwowość. Czyli też otrzymał wezwanie. Zapewne chodzi o szpiega w szeregach.
Snape jr był ciekawy czy będzie uczestniczył na spotkaniu w swojej ludzkiej czy wężowej formie. Jakiś głosik w podświadomości szeptał mu, że nie powinien iść na zebranie tylko poszukać… właściwie to czego? Czegoś co zaspokoi to dziwne uczucie?
Próbując zignorować rosnące uczucie jakieś tęsknoty, Lilian dotrwał do końca dnia. Niestety jego domownicy przekonali się o jego drażliwej stronie. Nie mogąc poradzić sobie z niepokojem naskakiwał na każdego, kto wchodził mu w drogę. Najgorzej chyba oberwał Flint. Kapitan zaproponował dodatkowy trening, wybrał na to zły dzień. Został zrugany całkowicie, za brak pomyślunku, życie samym sportem, niekompetencje i próbę zabierania wolnego czasu innym członką drużyny.
Draco też oberwał po jego komentarzu o zachowaniu Liliana. Podsumował go jednym zdaniem; ,,Frustracja seksualna,,. Oberwał chyba nagorszą dla niego klątwą, bo zmiany włosów w węże niczym meduza. Nikt nie potrafił ich odczarować.
Od tego czasu w Pokoju Wspólnym panowała cisza. Ona także przeszkadzała chłopakowi. Z warknięciem udał się w stronę wyjścia, a następnie w stronę szklarni. Mało kto wiedział, ale w jednej z nich znajdowało się tajne wyjście ze szkoły. Wystarczyło wsypać do jednej konkretnej doniczki, która stała na półce trochę ziemi. Gdy to zrobiłeś otwierała się klapa w ziemi, która podziemnym tunelem prowadziła pod Zakazany Las.
Gdy czarnowłosy wreszcie dotarł na miejsce wszedł głęboko w las i zaczął niszczyć drzewa wokół niego. Był całkowicie zirytowany. Nie był w stanie skupić się na niczym, jego umysł ciągle wracał do nieuzasadnionego przymusu bycia w innym miejscu.
Pogrążony w swojej destrukcji, nawet nie zauważył kiedy się sciemniło. Dopiero ból przedramienia go otrzeźwił. Szybko poprawił swój wygląd i się aportował. Znów wylądował na dziedzińcu przed wielkim dworem i ruszył do znanego pokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top