Rozdział 9 - Gang Ciasteczek

Mam prośbę. Pod przeczytanym rozdziałem zostawiajcie opinie, komentujcie aktywnie, to naprawdę motywuje do dalszego pisania, będzie mi niezmiernie miło jak wyrazisz swoją opinię jak przeczytasz rozdział <333

~~~~~~~

"Dobra, Scorpius, dasz radę! Chociaż spróbuj się z nim pogodzić!" myślał ślizgon przy śniadaniu. Chciał się pogodzić z przyjacielem, dowiedzieć się gdzie wczoraj był i poprosić o pomoc w wypożyczeniu księgi.

Siedzieli obok siebie skrępowani. Jeden chciał przeprosić drugiego, ale nie wiedział jak się za to zabrać, więc udawał, że w ogóle go nie widzi. Nagle, do ich stołu podeszła Rose.

- Hej Skorpion, hej Al. Kuzynie, pożyczysz mi tą książkę, którą dostałeś od mojej mamy na święta?

- Ymm... Jasne, ale nie mam jej przy sobie, została w domu.

- A jaki tytuł? Mam wiele książek w domu! - zapytał szybko Malfoy.

- "Eliksiry słabsze i potężne - poradnik uniwersalny", masz? - zapytała gryfonka.

- Tak! Mój ojciec może mi ją przysłać sową.

- Ale... - chciał powiedzieć Potter.

- Potrzebna ci pomoc w eliksirach? Bo wiesz, trochę się na tym znam. - Scorpius poruszył brwiami w górę i w dół oraz zrobił dziwną minę.

Dziewczyna przewróciła oczami, ale odparła:

- Po prostu zapomniałam jednej formułki eliksiru z zeszłego roku. Jak chcesz, możesz go uwarzyć ze mną, skoro "trochę się na tym znasz"... - w tym momencie Rose triumfowała.

Była przekonana, że blondwłosy chciał jej tylko zaimponować tymi słowami, ale ona doskonale wiedziała że nie tędy droga do jej serca. Dla niej chłopak nie musi być wybitnie mądry jak ona (skromnie mówiąc), musi mieć parę męskich cech. Może Malfoy je podasiadał ale nigdy jej tego nie udowodnił.

- Yy... Ja... - ślizgon spojrzał na Pottera, zapominając na chwilę o kłótni, który niezauważalnie kiwnął głową. - Tak, jasne, dzięki.

Granger-Weasley się zdziwiła. Nie spodziewała się, że chłopak przyjmie zaproszenie. Uśmiechnęła się i odeszła.

"Może już nie potrzebuję Sekretów najlepszych - jak zostać czarodziejem wysokiej rangi?..." pomyślał i wziął łyk soku z dyni.

*⚕️*

- Ginny!

- Tak, skarbie?

- Zrób mi kolejną kawę, proszę!

- Ale Harry, to będzie już czwarta w tym dniu...

- Co mnie to! Muszę obserwować dom.

- Założyłeś już zaklęcia ochronne, jak tu wejdzie - nie przeżyje.

- Jeśli by była mugolem, nie przeżyłaby. Ale jest czarownicą.

- Przecież nie ma różdżki.

- Na pewno już ją zdobyła

- Harry, sowa do ciebie. - kobieta podała Potterowi list. - Od profesor McGonagall.

Bliznowaty otworzył kopertę u powiedział żonie:

- Zadzwoń do reszty - jedziemy do Hogwartu. I wspomnij Hermionie, aby zwołała też najlepszych aurorów.

Dawna Weasley westchnęła. Miała już dosyć wykonywania poleceń męża, bo ten "martwi się". Jakby ona się nie martwiła?

Zadzwoniła po znajomych i rodzinę. Miała nadzieję że o taką "resztę" chodziło Harry'emu.

- Już. - poinformowała go.

- Zadzwoń jeszcze po innych.

- Czyli?

- No tych, z którymi spotykamy się na ciasteczkach.

- Już to zrobiłam.

- Dzięki, kochanie. - ucałował ją w policzek a ona dla mu całusa w czoło.

- A jak blizna?

- Hmm... Teraz już tylko trochę boli. Dobra, chodźmy już.

I teleportowali się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart.

*⚕️*

Miały się już odbyć pierwsze lekcje. Spencer pierwsze miał mieć zielarstwo, ale profesor Neville gdzieś musiał jechać, więc pierwszą lekcję mieli odwołaną. Następne miały być eliksiry z Hufflepuffem. Gryffindor na razie siedział w dormitorium czytając książkę. W pokoju wraz z nim siedział Lockhart, który czesał swoje włosy.

- Ej, jak ty w ogóle się nazywasz? - zapytał Tony nie odrywając wzroku od lustra.

- Specncer Gryffindor... - odmruknął szatyn.

- Gryffindor? Potomek Godryka? - zapytał, jakby to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie. Jakby ktoś pytał co dzisiaj jest na obiad.

- Ychym... - gryfon ponownie odmruknął.

Rozmowa nie trwała długo, gdyż czarodzieje powrócili do swoich dawnych zajęć, takich jak czytanie czy czesanie.

- Chwila moment, przecież ty już mnie o to pytałeś. - odparł po chwili Spenc.

- Serio? Jakoś nie zakodowałem tego sobie. Bo widzisz, nie mam zwyczaju zapamiętywanie rzeczy, które jakoś mnie zbytnio nie interesują.

Chłopak przewrócił oczami i postanowił zmienić temat:

- Jakiej lekcji nie możesz się doczekać?

- Wszystkich! To jest takie ekscytujące! Jak dziadek kiedyś mi pokazał czym jest magia, od razu odliczałem dni do Hogwartu! Chciałem trafić do Ravenclaw, jak on, ale chyba jestem zbyt męski na krukona. - przy ostatnich słowach wystawił szereg idealnie równych i białych zębów. Gryffindor mógłby przyrzec, że kiedy Anthony się uśmiechnął, słońce akurat padło na jego twarz a zęby zabłysnęły. Nie jedna dziewczyna padłaby na ten widok.

- Ja chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego trafiłem do tego domu... - szatyn zaśmiał się.

Złotowłosy nadal się uśmiechał jak poprzednio. W końcu wrócił do oglądania się przed lusterkiem i zapytał:

- Kiedy będą eliksiry?

- Powinny być za parę minut... - odparł Spencer, który wrócił do czytania.

Chwila ciszy.

- O rany! Za KILKA MINUT!- wrzasnął po chwili i wraz z nowym kolegą rzucił się do wyjścia.


Chciałby ktoś zrobić fanarta do tej książki? Jakiś obrazek przedstawiający jakąś scenę z książki, postać czy coś takiego. Byłoby mi bardzo miło cc:

Miłego dnia wszystkim.

xoxo

PS WAŻNE BARDZO WAŻNE INFO!!!
Na razie udaje się pisać rozdziały co tydzień, więc tak też zostajemy do końca wakacji! W każdy poniedziałek postaram się, aby był rozdział! Wyjątkiem może być początek sierpnia, bo wtedy wyjeżdżam, ale może mi się uda coś napisać c:

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top