Rozdział 2 - Jaki ojciec taki syn...

Ślizgoni zebrali się w "kupę" i poszli do swoich dormitoriów. Scorpius i Albus mieli sobie dużo do powiedzenia.

- Jak myślisz, czy ten Spencer jest potomkiem Godryka Gryffindora? - zapytał Potter.

- Tak, Rose ma piękne oczy... - westchnął Malfoy.

- Czy ty chociaż raz możesz o niej zapomnieć?! - zapytał brunet.

- Nie! Ona nie pasuje do tego Głuparda! - warknął.

Albus stanął na przeciwko przyjaciela i strzelił go z liścia. Scorpius zdziwiony zachowaniem ślizgona odpowiedział na ten sam gest. Zaczęli tak się plaskać na zmianę, przerywając sobie cichym raz po raz "ał". Akurat obok przechodziła Rose, dziwnie się na nich spojrzała, złapała Richarda za rękę i odeszła z miną :
OK, nie ograniam co tu się dzieje...
Scorpius oznajmił Potterowi:

- I co zrobiłeś?!

-Chciałem cię ogarnąć! Ciągle tylko o niej myślisz, a ja chciałem porozmawiać z tobą o poważnych rzeczach! - krzyknął Albus.

-Ale ona jest poważna! - Malfoy wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać. Albo jakby miał gorączkę. Szczerze, nie wiadomo.

-Wiesz co?! W takim razie idź do niej i powiedz jej co czujesz! Czy to takie trudne?! - Potter również był czerwony - Patrz i się ucz.

Ślizgon podszedł do pierwszej lepszej ślizgonki. Miała na imię Meghan.

-Meghan? Mogę na chwilę z tobą pogadać? - zapytał dziewczynę. Była to śliczna blondynka o czarnych jak smoła oczach. Co drugi chłopak wzdychał na jej widok.

- Hej, jasne. - odpowiedziała piątoklasistka.

- Chcesz się ze mną umówić? - zaproponował prosto z mostu. - Na przykład w najbliższy wypad do Hogsmade.

- Jasne, chętnie! - odpowiedziała wesoło.

-Spoko, rozumiem że nie moż... Chwila, co?! - Albus zrobił wielkie oczy.

-Tak! Już nie mogę się doczekać! - pocałowała go w policzek i cała w skowronkach odeszła od ślizgona. Zaś ten sam Ślizgon, rozpłynął się już na podłodze zarumieniony. Nie uwierzył, że jedna z najładniejszych dziewczyn w szkole umówiło się z NIM! Chciał pokazać przyjacielowi, że odrzucenie przez dziewczynę nie jest takie trudne do zniesienia. Jednak coś nie pykło.

- Tak, z tobą się każda umówi, przecież to syn słynnego Harrego Pottera, Chłopca-Który-Przeżył... Która dziewczyna nie zechce się z tobą umówić?! A która zechce mnie? Syna śmierciożercy, mnie, tego śmiecia? - Scorpius był wściekły i odszedł bez chwili zastanowienia.

*⚕️*

Tymczasem w pokoju wspólnym Gryffindoru zrobiło się głośno i tłoczno. Dużo pierwszoroczniaków trafiło do domu Godryka - nawet zapewne sam jego dziedzic, Spencer Gryffindor. Chłopiec był zdezorientowany tą całą sytuacją związaną z jego osobą. Nie za bardzo wiedział o co chodzi im wszystkim, nie był w temacie, ponieważ jego rodzice są mugolami. Był zupełnie nowy w tym świecie. Jego matka - Mary Jane Japsen-Gryffindor - jest pielęgniarką w pobliskim szpitalu, a ojciec, Clark Gryffindor, to właściciel popularnej firmy puszkowanych ośmiornic. Spencer miał jeszcze młodszą siostrę, K. C.. Pięciolatka gdy dowiedziała się, że jej brat jedzie do Hogwartu (o którym wcześniej nic nie wiedziała), wymarzyła, że kiedyś też tam pojedzie. Rodzice Spenca zareagowali pozytywnie ku zdziwieniu syna. Wiedzieli o magii dużo, woleli jednak utrzymać to w ścisłej tajemnicy. Ich przodkowie byli czarodziejami, zaś oni nie odziedziczyli czarodziejskich mocy, tak jak ich rodzice, dziadkowie, pradziadkowie, prapradziadkowie itp. Można by było pomyśleć, że czarodziej w rodzinie Gryffindorów może już się w ogóle nie pojawić. A tu taki cud! K. C. zwariowała na punkcie magii. Na podwórku, w parku, wszędzie gdzie są drzewa, dziewczynka szuka "różdżek" (patyków) i mówi bez przerwy "Abrakadabra!". Pojedynczy ludzie się śmieli i dodawał pod nosami, że dzisiejsze dzieci mają śmieszne pomysły. Spencer trafił do swojego dormitorium bez problemu i bez zbędnych wskazówek. Głowa go rozbolała od tych krzyków i wrzasków. Usiadł na jednym z łóżek przy oknie i zaczął rozpakowywać swój kufer. Otwierając go, uważał, aby nie zahaczyć o jego ważną fotografię rodzinną. Były ma niej pięcioro osób, Spencer, Clark, Mary Jane z małą K. C. na rękach i pewien chłopak, bardzo podobny do Clarka i Spencera. Był to Jim, zaginiony syn państwa Gryffindor. Był on albo nadal jest pierworodnym. Był normalny, przez co mam na myśli, że był mugolem. Zdążyło się to kilka lat temu, mała K. C. nie długo przed porwaniem pojawiła się na naszym świecie, przez co kojarzy brata tylko z opowiadań. Fotografię zrobiono podczas osiemnastych urodzin ich kuzyna, Larry'ego. Jim i Spencer byli jak bratnie dusze, pomimo trzech lat różnicy między nimi. Chłopak przepadł, gdy miał dziesięć lat. Z zamyśleń Spenca wyrwał go trzask drzwiami. Do pokoju wpadł jak burza cały rozczochrany chłopak w podartych szatach. Był przystojny za twarzą grymasu grasującego na jego buzi. Opierał się o drzwi i ciężko dyszał, a za drzwiami można byli słyszeć piski, krzyki oraz wrzaski...

... Dziewczyn. Tak, to zdecydowanie były dziewczyny. Spencer łącząc że sobą fakty, domyślił się kto przed nim się znajduje. Anthony Lockhart, syn Juliana Lockharta i wnuk Gilderoya Lockharta, tak, tego Gilderoya Lockharta o którym myślisz, tego "pisarza". Kiedy Lockhart odzyskał częściowo pamięć, poznał kobietę, wzięli ślub i kobieta urodziła dziecko, czyli Juliana. Jest już dorosłym czarodziejem i ma syna, Tony'ego, który patrzył się w tym momencie na Spencera. Przyglądali się sobie tak dobre kilka minut. Doskonale wiedzieli kim jest osoba naprzeciw niego, wiedzieli o nim kilka rzeczy, plotek. Skanowali się wzrokiem, aż w końcu odezwał się Gryffindor:

- Czy to piski twoich "wielbicielek"? - zapytał.

-Można tak powiedzieć. A ty jesteś dziedzicem Godryka Gryffindora? - odpowiedział Tony ciekaw wszystkich plotek.

- Ugh, która osoba mnie już o to pyta... Nie wiem! Jestem z mugolskiej rodziny, nie wiem czy to ja jestem dziedzicem! Nic o nim nie wiem, nawet kim był, jestem nowy w tym świcie... - wyrzucił z siebie Spenc.

- Tak, wiem, ciekawe... - mruknął Anthony, jednak go nie słuchał, bo poprawiał swoją fryzurę patrząc się w lusterko. Jaki ojciec, taki syn...

Hej hej hej! Witam wszystkich czytających! Rozdział miał być dawno... Ale go nie było xD. A więc tak, dzisiaj jest drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, więc życzę wam dużo prezentów pod choinką, zdrowia, spełnienia marzeń no i czego jeszcze chcecie. No i szczęśliwego Nowego roku! Bo wrócę pewnie w nowym roku, 2018.

Mam jeszcze dla was zadanie, wymyślcie i napiszcie w komentarzach nazwę firmy puszkowanych ośmiornic, której właścicielem jest Clark Gryffindor.
Pozdrawiam cieplutko 💕

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top