Rozdział 14 - Cóż, Takie Życie...

Kiedy Albus i Meghan przechadzali się uliczkami, Rose i Ricky udali się do Herbaciarni Pani Puddifoot - ze Scorpiusem jako ogonem. Oczywiście nie wiedzieli, że ślizgon ich śledził.

Usiadł przy innym stoliku, jednak ludzie się na niego dziwnie patrzyli, gdyż to był nietypowy widok. Chłopak sam w miejscu zakochanych? Nie, to na pewno typowe.

Malfoy siedział, że popełnił błąd siadając samotnie, więc spojrzał za okno, gdzie akurat przechodziła Lily Potter.

I wtedy wpadł mu do głowy "genialny" pomysł.

Wyszedł z budynku (aby nie wzbudzać podejrzeń biegiem) i skierował się do siostry przyjaciela, która samotnie przechadzała się uliczkami Hogsmeade. Wyglądała na bardzo smutną.

- Lily! Hej, Lil! - zawołał Scorpius i pomachał do niej.

Rudowłosa podniosła głowę w kierunku źródła głosu wypowiadającego jej imię i ujrzawszy Scorpiusa uśmiechnęła się.

- O, cześć Scorpius. - odpowiedziała.

Ku zdziwieniu młodej Potterówny ślizgon przytulił ją. Dlaczego? Wszytko było widać z kawiarni, akurat wtedy patrzyła na nich Rose.

Nie wiedziała czemu, ale Rossie poczuła się trochę zazdrosna o kuzynkę.

Lily bardzo się zarumieniła, i to nie z powodu zimna panującego na dworzu.

- Wsz-wszystko okej, Scorpius? - zapytała niepewnie, gdy ślizgon się od niej odsunął.

- Tak, dlaczego pytasz? - zapytał lekko zdziwiony.

- Nie, nie... Tak sobie... - mruknęła pod nosem.

- Chcesz iść ze mną do Pani Puddifoot? - zapytał prosto z mostu.

- Emm... Znaczy to jest miejsce dla par i zakoch... - zanim dokończyła, Malfoy złapał ją za rękę i pociągnął do miejsca, o którym mówił.

Usiedli obok stolika Rose i Richard'a.

- Co ci zamówić? - zapytał chłopak.

- Emm... Może jakąś herbatkę, zimno dzisiaj to się rozgrzeję. - odparła.

- Masz rację! W takim razie będą dwie. Coś słodkiego?

- Hmm... Chyba ni...

- Zamówię dla ciebie te ciastka w serca. Zaraz wracam! - Scorpius wstał i podszedł do lady aby złożyć zamówienie. Po chwili już szedł w stronę Lily z dwoma herbatami i ciasteczkami.

- Dziękuję. - odpowiedziała cicho, gdy Malfoy postawił przed nią ciepły napój.

- Nie ma za co. - ślizgon się uśmiechnął. Potter uznała ten uśmiech za najcieplejszy, jaki kiedykolwiek widziała. Nadal nie mogła uwierzyć, że chłopak trafił do Slytherin'u. Gdyby nie wąż na szacie, śmiało mogłaby stwierdzić że jest puchonem.

Jedyne co jej nie podobało się w zachowaniu Scorpius'a, to to, że ciągle zerkał na stolik obok, gdzie była jej kuzynka ze swoim chłopakiem.

Lily zawsze wiedziała, że Malfoy jest w niej zakochany na zabój, jednak gdy zaprosił ją w to miejsce, myślała że sobie odpuścił.

A teraz - wiedziała już że to (niestety)  nieprawda.

Ech... No cóż, takie życie..., pomyślała.

- Scorpius, nie jesz tych ciastek? - zapytała dziewczyna.

- Nie, przecież to ty je chciałaś, są twoje...

"Ja ich nie chciałam!" miała na końcu języka, jednak chyba się nie opłacało, chyba wychodzi na to, że Scorpiusy Malfoy'e nie słuchają Potter'ów uważnie...

*⚕️*

- To jest niesprawiedliwe! - powiedział jeden z gryfonów, który siedział obok Tony'ego.

- Zgadzam się. Pomyślcie tylko! Mamy czekać do TRZECIEGO ROKU! - odpowiedział Lockhart.

Spencer, który przed chwilą przysiadł się do nich, zapytał:

- Ale o czym mówicie, chłopaki?

- Nie widziałeś tablicy ogłoszeń? Pierwszoroczniacy nie mogą iść do Hogsmeade! - powiedział jeden z gryfonów, Jasper.

- Aaa... O to wam chodzi. - odpowiedział niewzruszony Gryffindor i wziął do rąk książkę z zamiarem przeczytania jej.

- CO?! - zapytał zdenerwowany złotowłosy.

- Ale co co? - lekko zdezorientowany Spencer odłożył delikatnie tom.

- Tylko tyle? "A, o to wam chodzi?"? TYLKO TYLE?! - powiedział Anthony.

- Tony, uspokój się trochę... To tylko wieczorne wyjście na miasto, nie spotkanie z Merlinem...

- Jakiś ty naiwny, Spencer! - odpowiedział chłopak.

- Co? - zapytał gryfon, który nie rozumiał złości swoich rówieśników.

- Musimy walczyć o swoje prawa! Co, to że jesteśmy młodsi wyklucza nas z zaznania prawdziwej frajdy?! To nie nasza wina, na brodę Merlina! - powiedział Tony.

- Ale wiesz że ci, którzy teraz są na mieście też dopiero mogli pójść na trzecim roku? Zdajesz sobie z tego sprawę, prawda? - powiedział niepewnie Gryffindor, nie chcąc urazić przyjaciela.

- Musimy zacząć protest, domagamy się równości! - odpowiedział Lockhart , jakby nie słyszał Spencera.

Chłopak postanowił że sobie już odpuści:

- Cóż, takie życie chłopaki...

Zaś (obrażeni) gryfoni podnieśli się z miejsc i wyszli z Pokoju Wspólnego, pewnie do profesor McGonagall...

*⚕️*

Co ja zrobiłem... Jestem jakiś nienormalny! Dlaczego nie zauważyłem tego... Jak teraz tak myślę to było oczywiste... Idiota z ciebie, Albus..., myślał Potter, pijąc już kolejne (a raczej szóste) piwo kremowe. Jego mózg powoli zaczął odmawiać mu posłuszeństwa i po dziesiątej kolejce był ledwo przytomy.

Nawet dostał już zakaz od barmanki, co za dużo to nie zdrowo, stwierdziła.

Chłopak siedział i patrzył się przed siebie nieprzytomnym wzrokiem. Kręciło mu się w głowie i średnio wiedział, co się właśnie działo. Mroczki przed oczami nie dawały my spokoju.

Za to, dzięki temu że nie miał kontaktu w świcie zewnętrznym, mógł głęboko rozmyślać w głowie. Pewnie gdy otrzeźwieje, o wszystkim zapomni.

Cóż, takie życie.

Albus w świecie żywych nie wiedział zaś, że podeszła do niego jakaś kobieta, która dała mu jakiś pakunek.

Schowała go do torby Albusa, który o niczym nie wiedział - był zbyt... Nietrzeźwy, można to ująć.

A wielka szkoda, gdyby myślał normalnie może uniknąłby katastrofy...

Hahahaha, Polsat 😈😈 Mówiłam że rozdział będzie wkrótce, ale takiego wkrótce chyba się nie spodziewał nikt (w sumie to nawet ja) 😂 A teraz pytanie, osobiście wolicie Scorose czy Scorily?

Scorose

Scorily

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top