Rozdział 4
Harry znalazł się w jakiejś dziwnej komnacie. Zdał sobie sprawę,że to ta sama komnata co w jego śnie o Syriuszu. A pod ścianą siedział właśnie on.
-Harry to ty?
-Tak to ja. Czy to kolejny sen?
-Raczej tak, choć nie jestem pewien. Jestem bardzo słaby przez demony.
-A co one właściwie robią?
-Wysysają całą energię. Kiedy pochłoną całą zabijają, ale tylko te osoby, które weszły tu dobrowolnie.
-To nie brzmi fajnie.
-Dlatego nie chcę, abyś się w to pakował.
-Ale ja chcę to zrobić.
Do pomieszczenia wszedł demon ciemności.
-Harry musisz uciekać mnie nie może zabić, ale ciebie tak nawet jeżeli jesteś tu we śnie.
-Nie zostawię cię!
-UCIEKAJ!!!
Harry niechętnie zaczął biec w kierunku łuku. Nagle....obudził się z tego koszmaru. Był w swoim łóżku. W zamku Merlina cały zalany potem.
-O kurde jest dopiero 3 rano.
Zielonooki nie mogąc zasnąć wyszedł na zewnątrz. Usiadł na brzegu jeziora i zaczął rozmyślać. Obiecał sobie, że już nie będzie płakał, NIGDY. Ma teraz nowych przyjaciół. Zrobi wszystko by uratować ojca chrzestnego.
Nagle podszedł do niego piękny pegaz. Harry pogłaskał go po sierści, a ten skłonił się.
-Witaj wybrańcu.
-Kim jesteś.
-Jestem pegaz Złotogrzywy. Jestem potomkiem pegaza, który należał do Merlina. Chcę być twoim towarzyszem i przyjacielem.
-Cieszę się, że darzysz mnie takim zaufaniem Złotogrzywy, ale jak możesz się ze mną porozumiewać.
-Gdy pegaz odnajdzie swego towarzysza natychmiast rodzi się między nimi więź, która pozwala porozumiewać się im za pomocą telepatii.
Harry rozmawiał ze swym pegazem długi czas, aż w końcu spostrzegł, że słońce jest już wysoko.
-Muszę już iść- powiedział tym razem na głos Harry.
TYM CZASEM W NORMALNEJ RZECZYWISTOŚCI NADAL BYŁA NIEDZIELA.
W domu Dursley'ów nie było nikogo. Do drzwi podszedł Remus, Nimfadora i Moddy. Remus grzecznie zapukał, ale nic się nie wydarzyło. To go trochę zaniepokoiło więc użył zaklęcia.
-Alochomora.
Cała trójka weszła do środka, ale nikogo tam nie zastała.
-Pójdę sprawdzić do pokoju Harry'ego- powiedziała Tonks.
Gdy wróciła prawie wykrzyczała.
-HARRY'EGO NIEMA, ANI JEGO RZECZY!!!!
Lupin natychmiast zbladł. Rozglądał się po pokoju, a jego uwagę przykuły listy, które leżały na stole w salonie. Jeden z nich był zaadresowany do Zakonu, a drugi do Dursley'ów. Remus wziął list i deportował się razem z resztą do Kwatery. Wezwali Dumbledore'a i zwołali natychmiastowe zebranie.
-Co się stało Remusie-zaczął dyrektor.
-Harry zniknął. Zostawił tylko ten list.
Podał pergamin dyrektorowi.
-Myślę, że jego przyjaciele powinni go usłyszeć.
Po chwili w kuchni znajdowali się również Ron, Hermiona, Fred, Georg i Ginny.
-Harry zniknął. Nie mamy pojęcia gdzie jest zostawił tylko list.
Drogi Zakonie Feniksa
Uciekłem. Nie szukajcie mnie bo i tak nie znajdziecie.
Pojawię się dopiero za jakiś miesiąc. Nie martwcie się o mnie. Umiem o siebie zadbać. Profesorze Snape może się pan śmiać, bo jest z czego. Głupi bachor ucieka.
Remusie nie martw się o mnie. Powtórz to samo Ronowi i Hermionie. Nie mogłem już znieść tego pilnowania, a tak nawiasem mówiąc wiem kto wtedy miał wartę, prawda Fletcher??
P.S. Zaopiekujcie się Hedwigą bo wyślę wam jeszcze tylko jedną sowę.
Harry
Snape zaśmiał się w duchu. Nie myślał, że Potter może wywinąć taki numer. Pani Weasley nie wiedziała co robić. Harry był dla niej jak kolejny syn. Remus blady jak ściana zastanawiał się dlaczego Harry to zrobił?
-Będziemy go szukać. Tonks, Remusie będziecie patrolować Pokątną-powiedział Albus.
Potem po rozdzielał resztę zadań i zastanawiał się gdzie popełnił błąd. Chyba te kłamstwa tak zmieniły chłopaka. Przysiągł, że już nigdy go nie okłamie jeśli da mu szansę. Patrzył w płomienie jak zahipnotyzowany. Remus rozwalał w swoim pokoju co popadnie. Później jeszcze Dumbledore wydzierał się na Mundugnusa za to, że zasnął na swojej warcie.
-Jak mogłeś go spuścić z oczu na warcie. Przecież równie dobrze mogli go porwać śmierciożercy!!!Ty durniu!!!
TYMCZASEM
W Złotym Mieście w akademii Merlina trwało śniadanie. Harry rozmawiał z piątką nowych przyjaciół jakby znali się od dawna.
-Ciekawe jakie będą dziś zajęcia. Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.
-Ale w sensie pozytywnym?
-Nie negatywnym-odpowiedział ironicznie Carl.
Do 6 przyjaciół podszedł Andrew.
-Oto wasze plany lekcji.
PONIEDZIAŁEK
OPCM
ONMS
ZAKLĘCIA
CZARNA MAGIA
WALKA BRONIĄ BIAŁĄ
ELIKSIRY
ANIMAGIA
UZDROWICIELSTWO
WTOREK
MAGIA UMYSŁU
BEZRÓŻDŻKOWA
TELEPORTACJA
ZIELARTWO
ASTRONOMIA
ŚRODA
WYTRZYMAŁOŚĆ NA BÓL
ZAKLĘCIA NIEWYBACZALNE
OPCM
ONMS
TRANSMUTACJA
BIAŁA MAGIA
CZWARTEK
POJEDYNKI
MAGIA ELFICKA
MAGIA NEKROMANCKA
RODZAJE BRONI
JEZYKOZNAWSTWO
PIĄTEK
POJEDYNKI
RYTUAŁY
MAGIA DRUIDÓW
ZAKLĘCIA FENIKSÓW
JEŹDZIECTWO(NA SMOKACH)
JEŹDZIECTWO(NA PEGAZACH)
SOBOTA
POJEDYNKI
MAGIA ANIOŁÓW
CAŁODNIOWE ĆWICZENIA FIZYCZNE
NIEDZIELA-WOLNE
Harry popatrzył na resztę, która z podobnym wzrokiem wpatrywała się w swoje plany lekcji.
-Czy oni chcą nas wykończyć już pierwszego dnia?-zapytała Carmen.
-Najwyraźniej nie mają nic do roboty i się im nudzi.
Wybuchnęli śmiechem.
-Dobra chodźmy na ten OPCM, bo nas zatłuką.
Weszli do sali, w której znajdowały się manekiny.
-Witam nazywam się Nicole(NIKOL) i będę was uczyć OPCM'u. Dziś poznamy takie zaklęcia jak repremende*. Jest to tarcza wchłaniająca dość mocne zaklęcia, a głownie czarno magiczne oraz komentero*. Zaklęcie oszałamiające na trzy dni. Ćwiczyli bardzo pilnie. Na lekcji Czarnej magi nauczyli się zaklęć: fewerate- zamyka osobę w czarnej dziurze, haemorrhagia- powoduje silny krwotok, sectumsempra-powoduje otwarte rany, takie zaklęcie noży, tormenta- bardzo silne zaklęcie noży, dien-zaklęcie powolnej śmierci. Tego ostatniego ani Harry, ani jego przyjaciele nie chcieli używać. Następnie nadeszła walka bronią białą. Na początku walczyli drewnianymi relikwiami wzmocnionymi zaklęciami. Najlepsi okazali się Harry, Carmen i Michael. Atak...unik...blokada...cios...atak..unik...osłona.
Eliksirów Harry bał się najbardziej, ale Carmen pomogła mu przezwyciężyć niechęć do przedmiotu(sama miała W z eliksirów) i w końcu weszli do sali.
-Jestem Ray(Rej). Będę was uczył eliksirów. Dziś uwarzymy eliksir bezkrwawy. Harry'emu wyszedł całkiem nieźle,ale żeby dorównać Carmen, czeka go długa droga.
Animagia to jego ulubiony przedmiot. Harry zmieniał się w trzy zwierzęta. W biało-złotego feniksa, białego pegaza ze srebrzystą grzywą i w gryfa. Carmen w geparda. Lili była łabędziem, Michael lwem, Carl wężem, a Sarah była koniem o barwie brązowej. Wszyscy prezentowali się pięknie. Resztę dnia pojedynkowali się. Dużo czasu spędzali w bibliotece. Harry znalazł księgę, której potrzebował. Miała ona tytuł „Sekrety Ministerstwa Magii". Natychmiast zaczął ją czytać, aż znalazł właściwy fragment.
Łuk w sali Śmierci jest portalem do świata demonów, gdzie mogą przeżyć tylko ci którzy zostali tam wepchnięci. Można wydostać stamtąd jakąś osobę jeśli wejdzie się tam dobrowolnie lecz trzeba mieć opanowaną magię demonów(„Magia demonów"-autorstwo Jeremi Juver).
Trzeba najpierw jednak przypieczętować wejście za zasłonę rytuałem krwi. Jedna z osób musi się poświęcić i oddać 30 kropel krwi, aby sporządzić eliksir, który może prowadzić do śmierci słabego organizmu. Właśnie ta osoba musi tam wejść. Jest to bardzo niebezpieczna droga pełna pułapek i rożnych stworów, które mają za zadanie zatrzymać tą drugą osobę za zasłoną. Dokonały tego tylko 2 osoby Merlin Wielki oraz Godryk Gryfindor.....
Więcej na temat eliksiru na str.112.
Harry odzyskał nadzieję na uratowanie chrzestnego. Pomimo, iż może przypłacić to życiem musi spróbować. Przeczytał tę książkę bardzo dokładnie i zdecydował się, że pokaże ją przyjaciołom. Często rozmyślał nad jeziorem. Tam jego smutki odpływały. Spotykał się tam ze Złotogrzywym. Harry spotykał się również z Andrew, gdy opowiedział mu o tym co znalazł on odpowiedział.
-Wiem, że chcesz go ratować, ale możesz to zrobić dopiero na koniec szkolenia, gdy już odejdziesz ze Złotego Królestwa.
-Ale ja nie chcę czekać.
-Harry nie możesz go zabrać do naszego miasta, a nie możesz również pojawić się w kwaterze i znowu zniknąć.
-Rozumiem. Dobrze zaczekam.
***************************************************************************
* zaklęcia wymyślone przeze mnie
Mam nadzieję że rozdział się spodobał, KOMENTUJCIE!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top