Rozdział 39

Rano gdy tylko słońce wzeszło wszyscy Srebrni byli już w salonie i rozmawiali o tym jak zmienili się przez te cztery lata.
-Nie mogę uwierzyć że to już koniec szkolenia.-powiedziała Lili.
-Tak, My też.-odpowiedział jej James.
-Czy wy też się tak denerwujecie tą inicjacją?-zapytał Cedric.
-Tak. Jestem ciekawa jak to będzie wyglądać.-odpowiedziała Hermiona.
-Też się nad tym zastanawiam ale bardziej chciałabym już poznać tożsamość naszych nauczycieli i wreszcie z nimi normalnie pogadać.-stwierdziła Ginny.
-Chciałabym już zobaczyć Harry'ego. Mam nadzieję że nam wybaczy i że się dogadamy.-powiedziała Lili i westchnęła.
-Nie martw się kochanie, wszystko się jakoś ułoży.-powiedział James i objął ją ramieniem.
-Wszyscy za nim tęsknimy i się o niego martwimy.-powiedział Draco.
-Tak, ale już niedługo się z nim zobaczymy. Ciekawe tylko czy będziemy mu mogli powiedzieć o wszystkim?-zamyśliła się Hermiona.
-Ile mamy czasu do śniadania?-spytała Tonks.
-Jakieś 30 minut.-odpowiedział Neville.
-To mamy jeszcze trochę czasu.-powiedziała Luna.
-Tak. To o czym teraz będziemy rozmawiać?-spytał Remus.
                                          ***
Tymczasem Harry dopiero budził się ze spokojnego snu. Po 15 minutach był już odświeżony i ubrany w czarno-zieloną szatę z kapturem i maskę. Po sprawdzeniu godziny i przejściu do gabinetu w którym przeczytał wszystkie raporty pogrążył się w lekturze interesującej książki.
Po chwili usłyszał pukanie.
-Proszę.-powiedział odkładając książkę.
-Dzień dobry Wasza Wysokość, nie przeszkadzam?-zapytała osoba stojąca w drzwiach.
-Andrew, miło mi Cię widzieć wejdź, proszę.-odpowiedział Szpon.
Kiedy drzwi zostały zamknięte i zabezpieczone Harry zdjął kaptur i maskę.
-Co sprowadza Cię do mnie o tak wczesnej porze?-zapytał.
-Przyniosłem Ci raporty z nocy i chciałem przypomnieć że od 10 minut trwa śniadanie.-odpowiedział Andrew.
-Przejże je później a teraz chodźmy.-powiedział Harry i wyszedł.

                                                                                       ***

Kiedy Srebrni jedli śniadanie zastanawiali się gdzie podział się Szpon ale po chwili wszedł do sali razem z Andrew'em którego poznali dwa lata temu na jednej z lekcji. 

-Ciekawe czemu się spóźnili?-zapytał Draco.

-Nie wiem ale to pewnie było ważne.-odpowiedziała Ginny.-Ja już chyba nic nie zjem.-dodała.

-Nie stresuj się, wszystko będzie dobrze.-pocieszył ją Cedric.-Co robimy po śniadaniu?-zapytał.

-Może pójdziemy do ogrodu a potem do pokoi się przygotować?-zaproponowała Lili.

-Ja się zgadzam.-powiedział James.

-My też.-odpowiedziała reszta.

Gdy posiłek dobiegł końca cała dwunastka poszła do ogrodu by miło spędzić czas. James i Lili poszli na spacer wokół jeziora Syriusz i Remus wraz z Severusem rozmawiali w cieniu drzewa a młodzież goniła się po trawie. Wszyscy choć na chwilę zapomnieli o zbliżającej się inicjacji. Kiedy została im godzina wrócili do zamku by przebrać się w szaty. Gdy wszyscy byli już gotowi do ich pokoju wszedł Pyton.

-Gotowi?-zapytał.

-Tak.-odpowiedzieli zgodnie.

-To idziemy.-powiedział.

Kiedy znaleźli się pod wrotami kazał im czekać aż zostaną wywołani i nie panikować, po czym wszedł do sali.

Po kolei wchodzili do sali i po kolei słychać było to samo. Nazwisko, trzask drzwi, cisza, krzyk i kolejna cisza po czym kolejne nazwisko.

-Draco Potter.

Kiedy przekroczył drzwi sali zobaczył mnóstwo ludzi. Podszedł do koła przy którym stał cokół z kryształową misą. Przy stole siedzieli wszyscy nauczyciele i Złoci wyglądający inaczej niż zwykle. Kiedy wszedł do koła na podłodze zalśniły runy i usłyszał w swojej głowie głos każący mu złożyć przysięgę. Gdy skończył poczuł ogromny ból przeszywający całe jego ciało, krzyknął a potem otuliła go ciemność i resztkami świadomości poczuł że jest wynoszony z sali.
                                                                                               ***
Kiedy inicjacja dobiegła końca Szpon wstał i wygłosił przemowę dotyczącą nowego bractwa po czym gdy sala się wyludniła udał się razem z resztą do sali gdzie obecnie przebywali Srebrni.
Gdy weszli do pomieszczenia usiedli w fotelach przy wyczarowanym stoliku i czekali aż się obudzą. Po 30 minutach wszyscy byli już przytomni i czekali na nadchodzącą rozmowę jednocześnie przyglądając się swoim przyjaciołom którzy mięli na sobie zupełnie inne stroje do których przywykli. Mianowicie Sasha miała na sobie białą suknię z żółtymi ozdobami i żółte pantofle, nie miała kaptura a jej włosy były upięte w warkocz z wplecionymi żółtymi wstążkami i maskę w złotym kolorze. Pazur ubrany był w niebieską szatę i czarne eleganckie buty do pasa miał przypięty miecz, włosy ułożone starannie i maska na twarzy. Larysa miała na sobie czerwoną suknię ze złotymi wykończeniami i czerwone szpilki, włosy spięte w kok i przewiązane czerwoną wstążką, twarz zakrywała jej maska. Pyton miał na sobie zieloną szatę i czarne buty, na twarzy maskę i włosy w lekkim nieładzie. Cętka miała na sobie fioletową suknię z zielonymi wykończeniami i czarne koturny, włosy miała rozpuszczone a na głowie miała diadem z diamentami, jej twarz również skrywała maska. Najbardziej szokujący był wygląd Szpona który był ubrany w czarno czerwoną szatę i czarne buty, jego włosy były ułożone na głowie miał złotą koronę, a twarz skrywała maska lecz to para wielkich czarnych jak smoła skrzydeł i czerwone jak krew oczy były najbardziej niesamowite.
-Na początku szkolenia obiecaliśmy wam że poznacie naszą tożsamość po inicjacji. Ten czas właśnie nadszedł więc prosimy was o zachowanie spokoju i zajęcie miejsc.-powiedziała Cętka.
********************************************
Wybaczcie że tak długo nie było rozdziału ale miałam sporo spraw na głowie bo zbliża się szkoła i trzeba się przygotować. Rozdział miał być dłuższy ale nie miałam siły pisać dalej. Chcę wam jeszcze bardzo podziękować za gwiazdki i komentarze które naprawdę motywują i pomagają pisać. Nowy rozdział pojawi się niedługo ale wszystko zależy od was i tego ile będzie gwiazdek i komentarzy. Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top