Rozdział 25
Wybaczcie że rozdział jest dopiero teraz ale w szpitalu nie miałam laptopa więc myślę że rozumiecie.
****************************************************************************************************
Tańczyli do około pierwszej rano. Harry zalany potem, nadal tańczył z Carmen . Co jakiś czas grupa „Devils" śpiewała kompozycje Harry'ego. Większość uczniów i grona pedagogicznego patrzyła na bractwa z otwartymi ustami.
-Skąd oni mają tyle siły. No i gdzie nauczyli się tak tańczyć- zapytał zirytowany Syriusz. -to już...-zamyślił się-jakiś 70 kawałek, nie licząc ich występów.
-No nieźli są-skwitowała Hermiona. Draco popatrzył na nią, ale szybko odwrócił wzrok i spłonął rumieńcem. On nigdy nie da jej tego co Harry może dać Carmen.
<No faktycznie mogę jej dać swoją śmierć i cierpienie.>
<Harry?>
<Nie, ciotka Kunegunda. Dlaczego sądzisz, że ja mogę dać Carmen więcej. W sumie to nie chciałem jej w to wszystko wciągać, ale ona nie odpuści. Przy mnie dozna tylko co to jest cierpienie i walka o życie >
<Nie popatrzyłem na to z tej strony>
<To popatrz z łaski swojej i przestań się porównywać do mnie. Nie jestem osobą, którą chciałbyś być.>
<Wierzę na słowo.>
<No i gitara, słuchaj fajnie się gada, ale mam wrażenie, że muszę już wracać myślami do Carmen.>
<Ach Potter, Potter>
<Znowu się przerzuciłeś na nazwisko?>
<Nie>
<No ja myślę>
Harry nareszcie się zmęczył, gdy tylko usiadł dziewczęta zleciały się wokół niego i zapraszały do tańca. Jedną z nich była Cho Chang.
-Zatańczymy? -zapytała. Harry nie chętnie wstał i zaczął z nią tańczyć.
-Czego chcesz Cho?
-Chciałabym zacząć wszystko od nowa.-Harry zaśmiał się w duchu. Zacząć od nowa? Nie mam mowy.
-Przykro mi Cho, jestem szczęśliwy z Carmen.
Cho wybiegła z Wielkiej Sali i pobiegła na błonia. Zaczęła płakać.
-On jeszcze będzie mój.-szlochała.
-W to nie wątpię.-zaśmiał się tajemniczy gość.
-Kim jesteś? Czego chcesz? –zapytała
-Nie poznajesz Lorda Voldemorta?
Zaczęła piszczeć, a potem dostała oszałamiaczem. Voldemort deportował się wraz ze swym gościem. Cho obudziła się po dziesięciu minutach.
-Witaj w moich skromnych progach.
-Czego chcesz?
-Uszczęśliwić cię. Zawrzyjmy umowę. Będziesz szpiegowała Pottera i jego przyjaciół, a ja obiecam ci, że będzie twój. Na zawszę.
Cho myślała. Kłóciła się ze sobą. Potem odpowiedziała.
-Zgadzam się.
-Dobrze więc, a teraz wracaj na bal. Chyba nie chcesz zmarnować takiej kreacji. -Cho uśmiechnęła się szyderczo.
W TYM SAMYM CZASIE
<Bractwo, do kwatery marsz>
<Tak jest kapitanie Potter>- przekazał telepatycznie Michael.
Cała szóstka wybiegła z Sali. Gdy znaleźli się na miejscu Harry przemówił.
-Czas się zbierać do królestwa.
-No tak, zapomniałem-stwierdził Carl.
-Nogi mnie już bolą od tańczenia.-narzekał Michael.
-Przeżyjecie-pocieszył ich Harry.
Cała szóstka wypowiedziała formułkę i przednimi pojawił się portal do Złotego Miasta.
-Już czas.-szepnął do Carmen.
Przekroczyli portal i zaczęli iść w kierunku pałacu. Po drodze wszyscy się im kłaniali. W końcu dotarli do królewskich komnat, gdzie czekał Andrew.
-Witajcie. Mam nadzieję, że macie kondycję.-zwrócił się do Harry'ego i Carmen.
-A co?
-Każdy władca musi zatańczyć ze wszystkimi książętami oraz dowódcami, a w wypadku Harry'ego będą to księżniczki i wojowniczki. No i wy rozpoczynacie bal.
-O matko!!!
-Drugi taniec poświęcony jest dla szóstki potężnych i dopiero po nim na parkiet wchodzą inne pary.
-Czy wyście oszaleli?
-To tradycja jest, a Harry musi wygłosić mowę na te ciężkie czasy.
-No nie, znowu ja?
-Tak ty, a teraz się przebierzcie. Tam jest pokój Harry'ego i Carmen, Michaela i Sarah jest po prawej, a Lilly i Carla jest po lewej.
W wielkiej Złotej Sali zebrała się cała ludność państwa(sala została powiększona-teraz była ogromna). Andrew wyszedł na środek.
-Witajcie mili goście. Nadszedł dzień radości, ale także wojny. Potrzebujemy kogoś kto nas poprowadzi do zwycięstwa. Powitajmy naszego nowego króla. Następcę wielkiego Merlina, słynnego wybrańca i szóstkę potężnych, w tym naszą przyszłą władczynię. HARRY JAMES POTTER!!!
Harry wszedł do Sali, a za nim Carmen, Carl, Lilly, Michael i Sarah.
-Harry Jamesie Potterze, teraz wymów słowa przysięgi.
-Będę bronił Złotego królestwa za cenę mego życia, będę postępował zgodnie z jego prawem i solennie wypełniał moje obowiązki. Przed wszystkimi tu zebranymi przysięgam rządzić sprawiedliwie i nigdy nie przejść na stronę zła.
-POKŁON KRÓLOWI.
Cały naród oddał mu pokłon. Harry podszedł do podium i zaczął mówić.
-Witajcie przedstawiciele potężnych ras. Wszyscy żyjemy w zgodzie pomimo naszych różnic. Pamiętajcie w jedności siła. Nie chcę zakłócać tej uroczystości sprawami wojny, lecz muszę. Voldemort rośnie w siłę, a ja mam zamiar pomóc wygrać wojnę czarodziejom. Może i są ludźmi i potępiają nie których z was, okłamują i zabijają, lecz nie wszyscy są tacy. Sam wiele przeżyłem więc wiem jak to jest być pomiatany. Nikt nie zasłużył na taką śmierć, a poza tym wkrótce to właśnie my zostaniemy celem ataku. Tak wtedy kiedy Hogwart padnie. Jeśli dzielą nas rodzaje rasy nie damy rady wygrać wojny. Zakopmy topór wojenny i walczmy ramię w ramię. Ja tak zrobiłem i nadal będę rozdawał ludziom szanse. Dziękuję, że mnie daliście szansę.
W Sali zaczęły brzmieć gromkie brawa. Wśród driad, nimf i elfek słychać były odgłosy typu:
-Jaki on przystojny i odważny.
-Jaki męski, zobaczcie księżniczka Marion chyba się zakochała.
Harry westchnął, kochał tylko Carmen.
-Teraz powitajcie naszą królową Carmen Nilson.
Carmen wyszła na środek dołączając do Harry'ego.
-Dziś również potężna szóstka obejmie władzę nad oddziałami.
Królowa Carmen-elfy i nimfy...
Później Harry oczywiście wkroczył na parkiet. Był taki zmęczony, że nie miał pojęcia jak jutro wstanie z łóżka. Odkleił się od Carmen i powoli...bardzo powoli zaczął poznawać wszystkie księżniczki. Było ich dokładnie 68. Zapamiętał tylko kilka, a w tym księżniczkę Marion. Był naprawdę zmęczony, a tu jeszcze przydział uczniów.
-Harry, zaraz do Sali wejdą uczniowie, musisz im po przydzielać nauczycieli. Do pomieszczenia weszło 20 nastolatków. Powoli podchodzili do kuli. Kiedy wybrano im specjalizacje i nauczycieli Harry i reszta wyszli z sali do swoich komnat. Kiedy weszli otworzyli portal i przenieśli się do swoich dormitoriów.
*****************************************************************************************************
Mam nadzieję że rozdział wam się spodobał jeśli tak proszę o komentarze i gwiazdki. Jest to ostatni rozdział w te wakacje następne już po 1 września.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top