Żegnaj. Umbridge
Następne dni mijały w chaosie, ponieważ Umbridge nie pozwalała się złapać. Była całkowicie świadoma zagrożenia, które czyhało na nią ze strony pomarańczy, mrówek i brody Dumbledore'a. Zajwiała się podczas każdego posiłku i kradła talerz z jedzeniem, ale wybierła je na tyle losowo, że nikt nie mógł się na nią przyczaić. Nauczyciele próbowali ją namówić, żeby poszła do pielęgniarki, ale bez skutku.
W sobotę pojawili się bliźniaki, żeby porozmawiać o produktach, które przekazali na szczytny cel Harry'ego.
- Większość z nich jest w fazie eksperymentalnej – powiedział bliźniak, o którym myśleli, że to Fred.
- Dlatego też daliśmy je wam do użycia na Umbridge – powiedział bliźniak, o którym myśleli, że to George.
- Byliśmy zawiedzeni, że Umbridge tylko lata po całym zamku jak jakiś szaleniec – powiedział Fred.
- Ale zrobiliście z nich dobry użytek, używając ich na Śmierciożercach, żeby ich przymocować do sufitu – powiedział George.
- To jest wspaniały pomysł – powiedział Fred do swojego bliźniaka.
- Musimy nad tym potem popracować – powiedział George.
- Powiedzcie więc... – zaczął Fred, skupiając się z powrotem na sześciu uczniach.
- ...co się stało w departamencie tajemnic – dokończył George.
- Śluz zadziałał tak, jak powiedzieliście – powiedział Harry.
- Przylgnął do Śmierciożerców i zmienił kolor na różowy, gdy próbowali go sprzątnąć – kontynuował Ron.
- I były kwiaty – dodała Hermiona.
- Stokrotki – powiedział Neville.
- Bardzo ładne – powiedziała Luna.
- Niektórych przytwierdziło do podłogi – powiedział Draco.
- Proszek odmaładzający też zadziałał – powiedział Harry.
- Ale chyba zawierał więcej niż tylko eliksir odmładzający – powiedziała Hermiona.
- No, momentami zachowywali się dziwnie – powiedział Ron.
- Nadal nie mogę patrzeć na Notta – powiedział Neville, kręcąc głową.
- Spróbuj mieć z nim pokój – powiedział Draco. - To niemożliwe.
- O, i użyłem kwiatowej mąki, która zadziałała tak, jak powiedziałeś – zameldował Ron.
- No cóż, dobrze, że nasze eksperymenty mają rezultaty, jakich się spodziewamy – powiedział Fred.
- Ale proszek odmładzający wymaga jeszcze pracy – powiedział George.
- Na szczęście nie robiliśmy wtedy nic trującego – powiedział Fred.
- To jakiś pomysł – powiedział George.
- Pomyślimy nad tym – zgodził się Fred.
- A co zrobiliście Umbridge? - zapytał George, po raz kolejny skupiając się na Buntownikach.
- Daliśmy jej dwie dawki proszku koszmarów – odpowiedział Harry. - Przed i po departamencie tajemnic.
- Myśleliśmy, że on powoduje koszmary, a nie szaleństwo – powiedziała Hermiona, czekając na opowiedź od bliźniaków.
- Tak powinno być – powiedział Fred.
- Ale użyliśmy wysuszonej lawendy – powiedział George.
- Racja – powiedział Fred. Następnie zwrócił się do uczniów. - Nie tak dawno daliście jej eliksir szaleństwa, prawda?
- Tak – odpowiedział Draco.
- No i mamy rozwiązanie – powiedział George.
- Wysuszona lawenda nie działa dobrze ze składnikiem, który jest w większości eliksirów szaleństwa – powiedział Fred.
- Albo reaguje za dobrze z tym składnikiem i wsiąka śladowe ilości pozostawione przez te eliksiry – powiedział George.
- Tym samym tworząc szaleństwo Umbridge.
- Jak długo będzie ono trwało? - zapytała Hermiona.
- Dopóki wysuszona lawenda nie wsiąknie tych pozostałości – powiedział George, wzruszając ramionami.
- Co może trochę potrwać – powiedział Fred.
- Powinno mi być przykro, ale tak nie jest – powiedział George.
- Nieważne, jeszcze nie posprzątali departamentu tajemnic – powiedział Fred i klasnął w dłonie.
- Spróbujemy się tam zakraść i zobaczyć efekty – powiedział George.
- Powodzenia – powiedział do nich Harry.
- Właśnie sprawiłeś, że Umbridge jest szalona – powiedziała Hermiona, patrząc na Harry'ego.
- Ups? - odparł Harry.
- Ej, to nie pierwszy raz – powiedział Neville. - Przejdzie jej.
- Chodźmy na kolację – powiedział Draco. W małych grupkach udali się z powrotem do zamku.
W niedzielę przyszły egzemplarze gazety i wszyscy zebrali się wokół nich wiedząc, że to, co będzie w niej napisane rzuci światło na działania szóstki uczniów. Gazeta wybrała oficjalną wersję, którą powtarzał wszystkim Harry.
Atak na departament tajemnic!
Co oni tam robią?
W poprzedni wtorek w departamencie tajemnic miały miejsce niezwykłe rzeczy. Kilkoro Śmierciożerców włamało się do budynku Ministerstwa i napotkało chaos. Śmieriożercy wpadli w nowe pułapki zastawione przez Niewymownych.
Po zobaczeniu wyników „ochronnych środków" oraz usłyszeniu opowieści świadków, musimy się zapytać, co się tam właściwie dzieje?
Śmierciożercy pojawili się w departamencie tajemnic po zwabieniu sześciorga uczniów Hogwartu, tym samym włączając alarm. Jednym ze sposobów na ochronę tego miejsca jest różowa maź, która lepi się przy zastyganiu. Kilkoro Śmierciożerców musiało zostać przez aurorów zdrapanych z podłogi. Różowa maź została sprzątnięta przez Niewymownych szybkim zaklęciem, którego nikt nie usłyszał.
Inną właściwością ochrony jest zaklęcie, które obraca ludzi do góry nogami i przytwierdza do sufitu, po którym można chodzić, ale z ogromną ciężkością. Żaden z Śmierciożeców nie został złapany w tę pułapkę, ale musiała ich na pewno zwolnić. Uczniowie Hogwartu zostli znalezieni bez żadnego uszczerbku na zdrowiu w samym środku ostatniej ochronnej tarczy departamentu tajemnic. W słynnej komnacie śmierci, podłoga została posypana substancją, która odmłodziła Śmierciożeców.
Ci odmłodzeni Śmierciożecy są pod opieką Ministerstwa, ale dopóki ich stan zdrowotny nie zostanie rozwiązany, w ich sprawie nie zostanie rozpoczęte dochodzenie,.
Jedyna myśl, która mi przychodzi do głowy to radość z tego, że Niewymowni są po naszej stronie! Kto wie, co by się stało, gdyby tak nie było!
Inny artykuł potwierdził również świadectwo Harry'ego z początku roku. Knot w końcu przyznał, że Czarny Pan powrócił i Prorok Codzienny rzucił się na ten temat.
Sami-Wiecie-Kto wrócił!
Minister Magii przyznał, że Czarny Pan powrócił po tym, jak kilkoro jego wyznawców włamało się do departamentu tajemnic. Raport z tego wydarzenia można przeczytać na pierwszej stronie. Czarnemu Panu nie udało się dostać do departamentu tajemnic, wybierając publiczną konfrontację w atrium ministerstwa i niszcząc fontannę znajdującą się w tym pomieszczeniu.
Minister najpierw zrzucił to na barki Syriusza Blacka, ale prawda jest taka, że Harry Potter od początku miał rację. Czarny Pan powrócił, gotów do ponownego siania terroru.
Prorok Codzienny będzie was na bieżąco informował o jakichkolwiek zmianach. Zaczniemy jednak od porady. Bądźcie ostrożni, nie wychodźcie w nocy i uważajcie z kim rozmawiacie. Czarny Pan powrócił, kto wie jakie ma teraz plany
- Ha, patrzcie no – krzyknął Ron, po przeczytaniu artykułu na głos. - Teraz nikt nie może powiedzieć, że kłamałeś.
- Jest jeszcze jeden artykuł – powiedziała Hermiona, zabierając gazetę Ronowi i przewracając na następną stronę. Palcem puknęła w artykuł i Harry zaczął czytać.
Syriusz Black niewinny?
Razem z Czarnym Panem i Śmierciożecami, jeszcze kilku innych zostało znalezionych na miejscu walki. Dobrą wiadomością jest schwytanie Syriusza Blacka, ale nic nie jest tak proste jak się wydaje: jedna z jego ofiar również została znaleziona!
Peter Pettigrew, domniemanie wysadzony w powietrze razem z dwunastoma mugolami w 1981, został znaleziony przytwierdzony do sufitu atrium. I to żywy! Większość tej historii nie jest znana, ponieważ aurorzy nie chcą rozmawiać o tej sprawie, ale mamy nadzieję, że już niedługo poznamy szczegóły
- Nie ma tu wielu szczegółów – powiedział Harry. - Ale przynajmniej Syriusz jeszcze nie potrzebuje naszej pomocy.
- To dobrze – odparła Hermiona. - Przynajmniej przyglądają się tej sprawie i nie działają pochopnie.
- Jeśli nawet tylko pomyślisz, że Syriusz potrzebuje pomocy, to my ci pomożemy – powiedział Ron. - Tym razem moja noga nie jest złamana.
- Spoko – powiedział Harry. Już chciał powiedzieć coś więcej, ale do sali wbiegła Umbridge i wlazła pod stół Gryffindoru.
- Oni nigdy nie wezmą mnie żywcem – powiedziała Umbridge.
- Poważnie, Knot przysłał sowę, mówiąc, że chce cię z powrotem w ministerstwie, Dolores – powiedziała McGonagall, rozmawiając z kobietą pod stołem. - Myślałam, że lubisz Ministra?
- Ale ja chcę tu zostać – zawyła Umbridge. - Uwielbiam Hogwart.
- Wrócisz do Ministerstwa choćby nie wiem co – powiedziała McGonagall. Uniosła różdżkę i wskazała nią na Umbridge.
- Nie – krzyknęła Umbridge, wychodząc spod stołu. - Nie zabierzesz mnie stąd!
- Drętwota – rzuciła McGonagall. Umbridge bezwolnie opadła na podłogę w wielkiej sali. McGonagall szybko wyczarowała nosze i wylewitowała Umbridge z pomieszczenia.
- Czyli chyba wygrałeś, Harry – zauważył Ron, obserwując ich nauczycielkę obrony wynoszoną a noszach. - Umbridge została oficjalnie uznana za szaloną i już nigdy więcej nie wróci do Hogwartu.
- I tak by nie wróciła, nawet jeśli nie zostałaby ogłoszona szaloną – powiedział Harry.
- Co masz na myśli? - zapytał Ron.
- To ma coś wspólnego z tym, co zrobiłeś w gabinecie Ministra, prawda? - zapytał Draco.
- Dlaczego Draco wie o twoim chaosie, a ja nie? - zapytał Ron, wydymając wargi.
- On po prostu tam był, a ja czekałem na niespodziankę – powiedział Harry. - Zostawiłem coś dla Umbridge. Jeśli Knot to podpisze, a zrobi to na pewno, Umbridge będzie w stanie pracować tylko w gabinecie Ministra.
- Harry – zrugała go Hermiona.
- Hej, jeśli on ją tak bardzo lubi, to on powinien z nią przebywać, a nie my – powiedział Harry. - Poza tym, nie mogłem się oprzeć takiej okazji. Ona już tu nie wróci.
- Och, nie liczyłbym na to, Potter – powiedział Draco. - Ale to jest początek.
- Chcę z tobą porozmawiać, Potter – powiedziała Pansy, podchodząc do stołu Gryfonów.
- Tak, Pansy? - zapytał Harry, spoglądając na nią.
- Słyszałam wersję tej waszej wycieczki do departamentu tajemnic, którą wciskasz wszystkim – powiedziała Pansy. - I wiem, że to są bzdury.
- Co masz na myśli? - zapytał Harry.
- Mój wujek jest Niewymownym, a oni nigdy nie zajęliby się czymś takim – powiedziała Pansy. - Niektóre z tych „środków ochronnych" brzmią podejrzanie jak twoje żarty.
- Sugerujesz więc, że wszystkich okłamałem, włączając w to Dumbledore'a? - zapytał Harry.
- Wiem, że tak – powiedziała Pansy. - Zmusiłam Draco, żeby mi powiedział.
- Zdradziłeś mnie? - zapytał Harry, patrząc na Draco wielkimi oczami, a jego usta się zatrzęsły. - Zaufałem ci, a ty wszystko wygadałeś Pansy?
- Nic nie mogłem zrobić, związała mnie – zaprotestował Draco.
- Mrrrau – skomentował Ron.
- Nie w ten sposób – warknął Draco.
- Więc teraz wie wszystko? - zapytał Harry. - Dni spędzone w hotelu, dom na Sycylii, Rosemary?
- Tego jej nie powiedziałem, Potter – odparł Draco, patrząc się krzywo na Harry'ego. - Śmiało, zdradź jej wszystkie nasze sekrety.
- O czym wy mówicie? - zapytała Pansy, mrużąc podejrzliwie oczy na tę dwójkę.
- Dokładnie, o czym wy mówicie? - zapytała Hermiona.
- Spotykacie się za moimi plecami? - zapytał Ron. - Znaczy, wiem o twoich specjalnych lekcjach z eliksirów, ale dom na Sycylii?
- Nie martw się, Ron, na pewno spędzę z tobą czas – powiedział Harry i położył rękę na ramieniu Draco. - Ale Draco coś mi ukradł.
- O mój Merlinie – jęknęła Pansy.
- Draco ukradł mi moje serce – powiedział Harry.
- Potter zrobił to pierwszy – powiedział Draco.
- Spędzamy ze sobą tyle czasu, ile się tylko da – powiedział Harry. - Pamiętasz weekend, kiedy niby leżałem cały dzień w łóżku i narzekałem na świat?
- Był wtedy ze mną – potwierdził Draco.
- Ale to było miesiące temu – krzyknął Ron. - I okłamałeś nas?
- Teoretycznie to nadal był w łóżku – powiedział Draco z uśmieszkiem?
- Obrzydliwe, nie chcę o tym słyszeć – powiedziała Pansy.
- A co z domem na Sycylii? - zapytała Hermiona. - I kim jest Rosemary?
- Cieszę się, że w końcu zdecydowaliście się powiedzieć im o Rosemary – powiedział Neville. - Jest zbyt urocza, żeby trzymać ją z dala od wszystkich?
- Wiedziałeś o tym? - zapytał Ron. Następnie zwrócił się do Harry'ego. - Neville o tym wiedział?
- Przykro mi, Ron. Potrzebowaliśmy kogoś na szybko, a Neville akurat był w pobliżu – powiedział Harry.
- Dom na Sycylii jest łatwy do wytłumaczenia – powiedział Draco, lekceważąco machając ręką. - Kupiliśmy razem dom i spędzimy tam razem wakacje.
- Z Rosemary – powiedział Harry z rozmarzonym uśmiechem.
- Kim jest Rosemary? - zażądał odpowiedzi Ron.
- Naszą córką – odpowiedział Harry.
- Co? - krzyknęła Pansy.
- Mamy córkę – powiedział Harry. Z uśmiechem obserwował reakcje swoich przyjaciół. Większość z nich zaczęła się krztusić, tylko Neville wyglądał na niewzruszonego tą informacją.
- Jak? - zapytał w końcu Ron.
- Kiedy dwóch mężczyzn bardzo się kocha – zaczął Harry.
- To jest niemożliwe, nawet przy użyciu magii – powiedziała Hermiona.
- Więc, macie teraz dziecko w jakiś inny sposób? - zapytał Ron.
- Nie mówiłam o ciąży, mimo że jest to niemożliwe z wielu powodów – powiedziała Hermiona. - Mówię o tej dwójce, która nie może być w związku. Ze sobą. To jest niemożliwe.
- Jesteś pewna? - zapytał Harry.
- Nawet jeśli się dogadujecie, to nie ma mowy, żebyście ze sobą wytrzymali w takim związku – powiedziała Hermiona. - Poza tym, widziałam cię z Luną, Harry.
- Ja tylko, ummm, sprawdzałem czy nie ma piaskowych wszy – powiedział Harry. - Ostatnio była w Egipcie i przywiozła je ze sobą... i nie kupujesz tego, prawda?
- Nie, nie kupuję, bo nie sprawdzałeś jej włosów – powiedziała Hermiona.
- To był test na nargle – powiedziała Luna.
- Tak w razie co – powiedział Harry.
- Więc to wszystko to żart? - zapytała Pansy.
- Tak – odpowiedziała Hermiona.
- I Hermiona go zepsuła – powiedział Harry ze smutkiem.
- Dzięki, Granger – powiedział Draco, krzywiąc się.
- Naprawdę, jeśli chcieliście, żeby to trwało dłużej, mogliście się bardziej postarać – powiedziała Hermiona.
- To ta ciąża, nie? - powiedział Harry.
- Nawet gdybyście mieli dziecko w jakiś inny sposób, byłoby to niemożliwe – powiedziała Hermiona. - Nie minęło nawet dziewięć miesięcy i nikt nie pozwoliłby wam adoptować.
- Hej, jestem Harrym Potterem – powiedział Harry. - Założę się, że gdybym poprosił, to dostałbym dziecko.
- Ci, którzy daliby ci dziecko, nie powinni być rodzicami – powiedział Draco.
- No, na pewno wychowalibyśmy je lepiej – zawołał radośnie Harry.
- Jesteś szalony, zamilcz proszę – powiedziała Hermiona.
- Powinniście uciekać – powiedziała Pansy.
- To chyba dobry pomysł – powiedział Draco, wstając ze swojego miejsca.
- Naprawdę? - zapytał Harry.
- Ona zna klątwy, których nie chcę doświadczyć – powiedział Draco i szybkim krokiem wyszedł z pokoju.
- Biegnij, Potter, biegnij – powiedziała Pansy, wyjmując swoją różdżkę.
- Oj – krzyknął Harry i z miejsca ruszył w bieg. Nie był pewien czy Pansy za nim idzie, czy nie, ale wyszedł z wielkiej sali i wpadł na Remusa. - Ukryj mnie, ukryj mnie!
- Co, co się dzieje? - zapytał Lupin. - Więcej Śmierciożeców?
- Blisko, Ślizgonka – krzyknął Harry.
- Myślałem, że się dobrze dogadujesz z Ślizgonami – powiedział zdziwiony Remus.
- Trochę za dobrze, profesorze Lupin – powiedziała Pansy.
- To nie było śmieszne, Harry – powiedział Ron, dołączając do Pansy i krzywiąc się do Harry'ego.
- Nudziłem się – zaprotestował Harry. - Nie sądziłem, że tak szybko pozbędziemy się Umbridge i myślałem, że będziemy mieć z nią więcej zabawy.
- Nuda nie znaczy, że możesz sobie żartować z przyjaciół, Harry – powiedział Ron.- Nuda znaczy, że skupiasz się na ludziach, którzy cię zdenerwowali.
- Czyli moi przyjaciele nie mogą być denerwujący? - zapytał Harry.
- Nie jesteśmy denerwujący - powiedział Ron.
- Ty naprawdę chcesz umrzeć, co? - zapytała Pansy.
- No już, już, nie okaleczamy – powiedział Remus. - Uzdrowiciele w Mungu mają wystarczająco dużo pracy bez ciebie.
- Może mogę go zabić i nie będzie nic do leczenia? - zaproponowała Pansy.
- Naprawdę, to nie mogło być aż tak złe – powiedział Remus.
- Powiedział, że on i Draco są razem, że kupili dom na Sycylii i mają razem córkę Rosemary – powiedziała Pansy.
- Co, dałoby radę – powiedział Harry. - Jestem Harrym Potterem, zapytaliśmy się i oddali nam dom razem z dzieckiem. Najpierw chcieliśmy ją zabrać ze sobą do Hogwartu, ale jednak zdecydowaliśmy się płacić jej rodzinie, żeby się nią zajęła.
- Uzdrowiciele jeszcze nie pojechali, prawda? - zapytała Pansy. - Bo mogę go ogłuszyć i oni mogą go zabrać.
- Niestety, Harry musi ukończyć szkołę w Hogwarcie – powiedział Remus. - Bezpośrednia nauka magii jest o wiele lepsza niż nauka przez kursy.
- Jestem doskonale poczytalny – powiedział Harry oburzony. - Luna tak mówi!
- Oj tak, bo ona jest doskonałą rekomendacją – powiedziała Pansy.
- Z drogi, z drogi – powiedział jeden z uzdrowicieli. Przeszli przez korytarz, niosąc Umbridge na noszach.
- Żegnaj – krzyknął Harry, obserwując jak uzdrowiciele wynoszą Umbridge z budynku. - Żegnaj, Umbridge!
>>>>>.<<<<<
Dziś przybywam ze złymi wiadomościami, zostały jeszcze tylko dwa rozdziały do końca tego ff.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top