Skradzione fajne skarpetki
Przez całe piątkowe śniadanie Snape obserwował Harry'ego. Zakończywszy posiłek, uśmiechnął się tryumfująco, po czym opuścił Wielką Salę, bez jabłka w ręku.
Za to otrzymał jabłko od Harry'ego podczas obiadu.
Harry odszedł, zanim Snape mógł zwrócić, a następnie ruszył do klasy Umbridge, aby ustawić piramidę dnia złożoną z kostek cukru oraz z przyczepioną karteczką, na której było napisane: „Pij mleko, będziesz wielki"
Gdy już to zrobił, udał się do kuchni, aby porozmawiać ze skrzatami domowymi.
- Co Wnerwka może zrobić dla Panicza? – zapytał jeden z elfów, gdy tylko Harry wszedł do kuchni.
- Proszę o kurczaka i kanapkę z bekonem – odpowiedział zapytany.
- Zaraz Wnerwka przyniesie Paniczowi kanapkę – oznajmiła Wnerwka, po czym pomknęła w głąb kuchni, aby ją przyszykować.
Chwilę później powróciła z kanapką, a tuż za nią szedł Zgredek.
- Dziękuję – powiedział Harry, odbierając kanapkę.
- Pan Harry Potter Sir! Harry Potter przyszedł zobaczyć Zgredka! – powiedział Zgredek, przytulając się do nóg Harry'ego.
- Przysłała mnie tu profesor Umbridge. Chciałaby, żebyście przygotowali dzisiaj specjalną kolację dla niej – powiedział Harry.
- Czego sobie życzy profesor Umbridge? – zapytał Zgredek.
- Chciałaby na kolację piasek – odpowiedział Harry.
- Piasek, Harry Potter Sir? – zapytał Zgredek niedowierzając.
- Tak, piasek, nie czuje się dzisiaj na siłach, aby zjeść normalny posiłek – odpowiedział Harry.
- To ma sens. Zrobimy kolację dla profesor Umbridge z piasku – powiedział Zgredek.
- Och, i jeśli ktokolwiek spyta, to nie ja ci o tym powiedziałem, to Tom Warrington miał zapytać, ale przekazał to mnie, bo was znam – polecił Harry.
- Oczywiście Harry Potter Sir. Wszystko dla Harry'ego Pottera – powiedział Zgredek.
- Dzięki. Muszę się przygotować do lekcji, ale odwiedzę was wkrótce – powiedział Harry, po czym wyszedł z kuchni.
Ruszył do wieży Gryffindoru, aby wziąć swoje książki. Po drodze zaczął rzucać zaklęcia niwelujące uroki niewidzialności, które ukrywały plakaty, porozwieszane przez niego i Rona.
Zabrawszy książki, Harry udał się na korytarz, gdzie znajdowały się klasy do zaklęć i na rogu zaczekał na piąty rocznik Gryffindoru.
Rzucił ostatnie zaklęcie widzialności, po czym cofnął się o krok, aby podziwiać swoje dzieło.
Na plakacie widniało
"Zaginęła: Jedna Umbridge;
Nagroda: 1 knut
Ktokolwiek widział proszony jest o kontakt z Ministrem Magii Korneliuszem Knotem"
Wszystko to było opatrzone zdjęciem Umbridge.
Widząc nadchodzących Rona, Hermionę i Neville'a, Harry ledwo powstrzymał kolejny uśmieszek wkradający się mu na usta.
- Co jest takie śmieszne? – zapytał Neville.
Harry wskazał na plakat.
- Zauważyłem to, gdy czekałem, aż pojawi się więcej osób.
Neville spojrzał na plakat i wybuchł śmiechem.
- Co jest takie śmieszne, Neville? – zapytał Seamus podchodząc do nich z Deanem, Lavender i Parvati.
- Ktoś trafił w ciebie zaklęciem rozweselającym? - zapytała Parvati z troską.
- Spójrz – wykrztusił Neville wskazując na plakat.
- Zaginęła: Jedna Umbridge... Kontakt z Ministrem Knotem. Myślałem, że powiedziałaś, że to on wysłał tu Umbridge, Hermiono – powiedział Dean.
- Może zapomniał, że ją tu wysłał – zasugerował Ron.
- Powinniśmy wysłać mu listy przypominając, że Umbridge jest tutaj. Najlepiej by było, gdybyśmy zebrali jak najwięcej ludzi, aby ta wiadomość do niego dotarła – zaproponował Harry zgodnie z planem.
- Ona naprawdę jest warta tylko jeden knut – powiedział Seamus.
- Ale wszystkie te listy zdenerwują Knota – odparł Harry.
To był jeden z powodów, dla których porozwieszali te plakaty i zasugerowali, aby duża ilość ludzi wysłała sowy do Knota.
- Chodźmy już, zaraz zaczną się lekcje – powiedziała Hermiona.
- Racja – powiedział Seamus.
- Nie chcemy się przecież spóźnić na lekcje – powiedział Ron sprawiając, że wszyscy spojrzeli na niego jak na szaleńca.
- Więc chodźmy – odparł Neville.
Filch, którego obowiązkiem było przeprowadzanie uczniów przez bagno, właśnie znajdował się w jego połowie.
Kiedy już do nich dotarł, piąty rok odsunął się, przepuszczając parę drugoroczniaków z Hufflepuffu, po czym wsiedli na łódkę.
Będąc już w łódce, Harry upuścił kolejny zwierzęcy liścik wiedząc, że Umbridge spróbuje pozbyć się bagna. Tym razem ów liścik był o osłach.
Harry i Ron przespali sobotni poranek. Nie oznaczało to jednak tego, że odpuścili sobie z buntem.
W piątek wieczorem napisali stos listów, które miały zostać dostarczone Umbridge podczas śniadania.
Powinna wtedy otrzymać listy od wszystkich członków Brygady Inkwizycyjnej kwestionujące ich inteligencję, list od Voldemorta stwierdzający jego nieśmiertelną miłość do niej, notatkę od Petera Pettigrew, informującą ją o tym, że Czarny Pan do następnego tygodnia przestanie, od Ba Ba Black Sheep obiecujący, że dorwie ją na dobre, oraz zwierzęcy liścik oznajmujący, jaki odgłos wydają konie.
Ron i Harry zebrali również paru Gryfonów i razem z nimi wysłali sowy do Knota informujące go o tym, że jego Umbridge uczy w Hogwarcie, oraz próbuje nim zarządzać.
Kiedy się w końcu obudzili, napisali więcej listów do Umbridge. Pięć kolejnych listów miłosnych od Voldemorta, dwa przypomnienia od Pettigrewa, olbrzymią puszkę fasoli od wielbiciela, skargę Knota dotyczącą rachunku za wodę, oraz list tak mokry, że nie dało się go odczytać.
W drodze na obiad zajrzeli do sowiarni, gdzie dali listy tym samym sowom, co wcześniej.
Gdy tylko Harry zauważył Snape'a wchodzącego do Wielkiej Sali na obiad, wstał.
- Ukradł pan moje fajne skarpetki! – wybuchnął Harry, wskazując palcem na nauczyciela eliksirów.
- Co proszę? – zapytał Snape.
- Ukradł pan moje fajne skarpetki! – powtórzył Harry oskarżycielskim tonem.
- Do czego znowu pijesz, Potter? – zapytał Snape zrzędliwie.
- W tej chwili nic nie piję, choć napiłbym się kremowego piwa. A oskarżam pana o kradzież moich fajnych skarpetek – odparł Harry wesoło.
- O co chodzi z tymi skarpetkami? – zapytała McGonagall podchodząc do nich.
- On je ukradł. Usłyszał o nich na eliksirach i tak bardzo mu się spodobały, że aż je ukradł – powiedział Harry.
- Nie ukradłem żadnych skarpetek – powiedział Snape.
- Zrobił to pan. Moje fajne skarpetki zaginęły, a pan był nimi zainteresowany – odparł Harry.
- Byłem zainteresowany dalszym prowadzeniem lekcji – powiedział nauczyciel.
- O skarpetkach! – wykrzyknął Harry.
- Prowadziłem wykład o eliksirze wielosokowym – odparł Snape.
- Nieważne. Widzimy się w sądzie – powiedział Harry, zanim wrócił do swojego stołu.
- Nie ukradłem jego skarpetek – powiedział Snape do McGonagall.
McGonagall wpatrywała się w niego, po czym wróciła na swoje miejsce.
- Jaki pożytek miałbym ze skarpetek Pottera? – zapytał Snape podążając jej śladem.
- Powiedział, że były „fajne" – odparła McGonagall z błyskiem w oku.
Snape spędził cały posiłek próbując przekonać McGonagall o tym, że nie ukradł fajnych skarpetek.
<>.<>.<>.<>.<>.<>.<>.<>.<>.<>
Harry i Ron zastanawiali się, co jeszcze mogą napisać do Umbridge. A napisali już siedem listów miłosnych od Voldemorta, pięć kolejnych przypomnień od Pettigrew, pięć SPAMów i dwa fałszywe rachunki.
- Co sądzicie o zaproszeniu jej do grona wilkołaków? – zasugerowała Hermiona, po ich pięciominutowych rozważaniach.
- Dobre. Masz jeszcze jakieś pomysły, Hermiono? – zapytał Harry zapisując kolejny kawałek pergaminu.
- Myślałam, że już nie zapytacie – odparła Hermiona.
- Myśleliśmy, że nie chcesz nam pomóc w obawie przed wyrzuceniem – powiedział Ron.
- Nie chciałam, ale ciężko jest teraz z wami rozmawiać, a do tej pory nic poważniejszego się nie stało – odparła Hermiona.
- Sądzę jednak, że Snape jest bliski wlepienia mi szlabanu – powiedział Harry.
- Zatem nie będę na pierwszym planie. Napisz olbrzymi list do Umbridge od kuzyna, który jest olbrzymem – zasugerowała Hermiona.
- To jest genialne! – powiedział Ron, zaczynając pisać list.
- Napisz, że organizują zjazd rodzinny – podpowiedziała Hermiona.
- To będzie dwadzieścia jeden listów. Myślę, że wystarczy – powiedział Harry skończywszy list.
- Ile ich napisaliście ogółem? – zapytała Hermiona.
- Ponad czterdzieści – odpowiedział Harry.
- Wow, to dużo poczty – powiedziała Hermiona.
- Zrobione – powiedział Ron, trzymając w rękach ogromny list.
- Chodźmy je wysłać, a następnie do Wielkiej Sali zobaczyć, jak Umbridge je kolację – powiedział Harry.
- Zobaczyć, jak Umbridge je kolację, po co? – zapytał Ron.
- Rozrywką będzie oglądanie jej prób w jedzeniu piasku – odparł Harry wstając.
- Chodźmy więc – powiedziała Hermiona również wstając.
Złota Trójca opuściła wieżę Gryffindoru ponownie złączona i gotowa, aby sprawić nowej dyrektorce mnóstwo kłopotów.
Bój się Umbridge, bój się, naprawdę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top