Czy wierzysz w Snape-boba?

W poniedziałkowy wieczór Harry i Malfoy spotkali Snape'a, który próbował się dostać na zebranie Śmierciożerców.

- Czy mogę wam pomóc? - zapytał Snape dwóch chłopców.

- Czy mogę iść z panem? - poprosił Malfoy.

- Co? - zapytał zaskoczony Snape.

- Niech mnie pan weźmie – jęczał Malfoy.

Harry po prostu tam siedział, odkurzając podłogę strużynami ołówka.

- Nie – Snape odpowiedział Malfoy'owi.

- Ale jestem pożyteczny – nalegał Malfoy.

- Nie tam, gdzie idę – powiedział Snape.

- Ale ja zawiązuję buty. Na pewno są buty tam, gdzie pan idzie – nalegał Malfoy.

- Chyba, że idzie na plażę dla nudystów – zaproponował Harry.

- Tam nie będzie rozwiązanych butów i nie idę na plażę dla nudystów – odparł Snape.

- Mogę rozwiązać parę sznurowadeł – zaproponował Malfoy.

- Nie, muszę już iść – odparł Snape.

- Niech mnie pan weźmie ze sobą! - błagał Malfoy, rzucając się do nóg Snape'a.

- Nie wezmę cię ze sobą, więc oderwij się od moich nóg – odparł Snape.

- Niech mnie pan zabierze ze sobą, ja chcę iść – jęczał dalej Malfoy.

- Złaź ze mnie, albo dam ci szlaban – zagroził Snape.

- Och, no dobrze, ale niech pan przyśle kogoś po mnie, gdy komuś się buty rozwiążą – powiedział Malfoy, z niechęcią odrywając się od nóg Snape'a.

Malfoy cofnął się, a Harry w tym czasie kończył odkurzać podłogę. Następnie rzucił się do nóg Snape'a.

- Niech pan go zabierze ze sobą! - krzyknął Harry.

- Potter! Złaź ze mnie! - wrzasnął Snape.

Malfoy zakradł się za Snape'a i podczas gdy ten kłócił się z Harrym, przykleił Snape'owi karteczkę do pleców.

Harry puścił Snape'a, gdy zauważył, że Malfoy odsunął się na bezpieczną odległość.

- Tym razem pozwolę ci iść bez Malfoy'a, ale wisisz mi przysługę, koleś – powiedział Harry zachowując się tak, jakby robił mu przysługę.

- Szlaban, Potter! - warknął Snape, gdy w końcu przeszedł przez próg.

Następnie Snape wyszedł na dwór w stronę Hogsmeade, z każdym krokiem ciągnąc za sobą strużyny ołówka. W tym czasie Malfoy skierował się w stronę biura Umbridge, a Harry w kierunku wieży Gryffindoru.

Snape dotarł na wyznaczone miejsce zebrania o czasie, Malfoy opowiadał Umbridge o zepsutych toaletach, a Harry upadł przez wejście do dormitoriów Gryffindoru.

Voldemort właśnie rozpoczynał zebranie, nie dając swoim Śmierciożercom czasu na dokończenie swoich spraw i przyjście.

- Snape, jak dobrze, że do nas dołączyłeś – powiedział Voldemort, gdy Snape wchodził do potępionego budynku.

- Przepraszam, mój Panie, ale miałem problemy z wyjściem z zamku – odparł Snape, zajmując swoje miejsce wśród Śmierciożerców.

- Co się stało? - zapytał Voldemort, zły i zaciekawiony jednocześnie.

- Zatrzymał mnie Draco Malfoy – odparł Snape najkrócej, jak było to możliwe.

- Czego chciał tym razem? Żebyś za niego poręczył? Czy może miał więcej ważnych informacji? - zapytał Voldemort.

- Chciał, żebym go wziął ze sobą po to, żeby wiązać buty – odpowiedział szybko Snape.

- Mój syn chciał tu przyjść, żeby wiązać buty? - zapytał Lucjusz Malfoy oburzonym tonem.

- Efekt uboczny eliksiru, który kazałem mu wypróbować, jest tymczasowo szalony – odparł Snape tak, jakby nie był to wielka sprawa.

- Dlaczego kazałeś mu wypróbować ten eliksir? - zażądał odpowiedzi Malfoy.

- Draco był jedynym, który by nie wpadł w kłopoty – odpowiedział Snape.

- Dlaczego nie wypróbowałeś go na Potterze? - zapytał Malfoy.

- Musiał go zażyć jeden Ślizgon, jak i jeden Gryfon – powiedział Snape, dobrze wiedząc, że wytłumaczenie, które dał Draco nie sprawdzi się.

- Wystarczy – rozkazał Voldemort.

- Wybacz mi, mój Panie – powiedział Malfoy, kłaniając się.

- Snape, wytłumacz mi, dlaczego Knot uważa, że ja i ta Umbridge jesteśmy zaręczeni? - zażądał odpowiedzi Voldemort.

- Wydaje mi się, że wszystko zaczęło się od tego, że ktoś podawał się za ciebie, mój Panie, i poszedł na wieczorną herbatkę do kwater Umbridge – powiedział Snape z ociąganiem.

- Na wieczorną herbatkę. I z tego powodu myślała, że jesteśmy zaręczeni? - zapytał Voldemort, zostawiając sprawę oszusta na potem.

- Nie, po raz pierwszy usłyszała o tym na jednej ze swoich lekcji, ale nie jestem tego pewny. Jednak wiem, że Knot, gdy był karłem, otrzymał wyjca od oszusta podającego się za ciebie twierdzącego, że ty i Umbridge jesteście zaręczeni – powiedział Snape ostrożnie.

- Co mówiłeś o Knocie będącym karłem? - zapytał Voldemort.

- Raz zszedł do Wielkiej Sali jako karzeł o fioletowych włosach – powiedział Snape, zastanawiając się dlaczego Voldemorta bardziej obchodzi karzeł Knot niż wyjec.

W tym momencie Crabbe podszedł do Snape'a i uderzył go w głowę.

- Crabbe, co to ma znaczyć? - zapytał Voldemort.

Crabbe zdjął coś z pleców Snape'a i podniósł do góry. Była to karteczka przyczepiona przez Draco.

- Kierowałem się instrukcjami na tym – odpowiedział Crabbe.

- Daj mi to – rozkazał Voldemort.

Crabbe poczłapał do Voldemorta, wręczył mu kartkę i kłaniając się wrócił na swoje miejsce.

- Jeśli wierzysz w Snape-boba, uderz go w głowę – przeczytał Voldemort.

- Snape-boba – powtórzył tępo Snape.

- Snape, co się dzieje w Hogwarcie? - zażądał odpowiedzi Voldemort.

Nagle przyszedł Snape'owi sposób na odpowiedź na pytanie Voldemorta. Nie był to może mądry pomysł, ale liczą się chęci. 'Wszyscy w Hogwarcie starają się doprowadzić do szaleństwa'.

- Co to było, Snape? - zapytał Voldemort.

'Kurde, Lord Hipokryzji mnie usłyszał' pomyślał Snape i potrząsnął głową. Za dużo przebywał czasu z Potterem.

- I jak mnie nazwałeś? - krzyknął Voldemort.

~o~

Gdy Malfoy'owi udało się przekonać Umbridge, że toalety nie działają, poprowadził ją w stronę łazienki Jęczącej Marty.

- Skąd się dowiedziałeś, że toalety nie działają? - zapytała ponownie Umbridge.

Tym razem Malfoy jej odpowiedział.

- Uciekałem przed grupą syren, które brały udział w koncercie w bibliotece. Ukryłem się w łazience, patrzyłem, jak przebiegły na swoich mokrych nogach i próbowałem spłukać toaletę - wyjaśnił Malfoy.

- Koncert w bibliotece? - zapytała Umbridge.

- Bardzo głośny, niestety tylko dla syren – odparł smutno Malfoy.

W tym momencie doszli do drzwi łazienki. Umbridge podeszła do jednej przegrody, otworzyła drzwi i krzyknęła. Nie spodziewała się siedzącego tam ducha.

Reakcja Umbridge doprowadziła Martę do płaczu, zanim zanurkowała w toaletę powodując przelanie się wody. Prosto na buty Umbridge.

- Myślałam, że toalety nie działają! - powiedziała Umbridge odskakując do tyłu.

- Nie działały, ale teraz już tak – odparł lewitujący Malfoy.

- Pójdę do biblioteki sprawdzić, co z tym koncertem – powiedziała Umbridge, wychodząc z łazienki.

- Dobra, ale pamiętaj, nakarmiłem cię! - Malfoy zamilkł i dale kontynuował – Psom!

~o~

- Od kiedy nie ma Dumbledore'a, wszyscy zachowują się jakby byli szaleni, mój Panie, a ten tytuł wymyślił Potter – odpowiedział Snape na pytania Voldemorta.

- Słyszałem o tych dodatkowych lekcjach, które udzielasz Potterowi, wytłumacz się! - rozkazał Voldemort.

- Potter jest niemożliwy jeśli chodzi o eliksiry, więc McGonagall poprosiła mnie o udzielenie korepetycji. Niestety musiałem się zgodzić, bo Dumbledore również na to nalegał – powiedział Snape.

- Nie mogłeś odmówić – zadumał się Voldemort.

- Nie mogłem, mój Panie, chociaż jeśli bym mógł, to bym odmówił – powiedział Snape.

- Czy Potter zachowuje się inaczej na twoich zajęciach? - zapytał Voldemort.

- Inaczej jak, mój Panie? - zapytał Snape.

- Czy mówił coś o mnie? - uzupełnił Voldemort.

- Martwił się, że będziesz mu kazał tańczyć Makarenę i zaproponował, żebyś przeszedł na emeryturę – odpowiedział Snape.

- Na emeryturę? I co miałbym wtedy robić? - zapytał Voldemort, ciekawy wbrew sobie.

- Grać w golfa, albo w shuffleboard – odparł Snape.

- Odkryj, co się dzieje z Potterem i znajdź tego oszusta, który rozpoczął te plotki – rozkazał Voldemort.

- Tak, mój Panie – odpowiedział Snape i kłaniając się wrócił na swoje miejsce.

Voldemort rozdał jeszcze kilka instrukcji i zakończył spotkanie, budząc Harry'ego.

Harry zdecydował, że to spotkanie nie było kwestią życia lub śmierci i że Snape mógł sam poinformować o nim McGonagall. Po drodze wstąpił do kuchni, skąd zabrał torbę bananów. Następnie poszedł do klasy Obrony i położył tę torbę na środku klasy. Wychodząc, przyczepił kartkę do drzwi gabinetu Umbridge twierdzącą, że jego marzeniem jest bycie pierwszą skarpetką na księżycu.

Następnie Harry poszedł do gabinetu McGonagall i opowiedział jej o spotkaniu Śmierciożerców.

Podczas wtorkowego śniadania, Hermiona podeszła do Snape'a, aby porozmawiać o eliksirze z szóstej klasy. W tym czasie Harry zakradł się za profesora.

Harry podniósł rękę z jabłkiem w dłoni i upuścił je na głowę Snape'a. Jabłko dotarło do celu i potoczyło się na kolana Snape'a. Następnie Harry kucnął i zakrył oczy rękami.

- Potter! - powiedział Snape, wstając i patrząc na Harry'ego z góry.

- Nie może mnie pan zobaczyć, jestem niewidzialny! - oznajmił Harry cofając się.

- Potter, jesteś widzialny – powiedział Snape.

- Nie mogę być widzialny, zakryłem oczy rękami – powiedział Harry.

- To nie znaczy, że nie można cię zobaczyć – odparł Snape.

- Och, muszę więc pozwać ptaki. - Harry opuścił ręce, nadal mając zamknięte oczy.

- Pozwać ptaki? - zapytał zdenerwowany Snape.

- Tak powiedziałem, prawda? Nieważne, i tak mnie pan nie widzi – odparł Harry.

- Dlaczego nie? - zażądał odpowiedzi Snape.

- Jest za ciemno, dlatego – odpowiedział Harry.

- Masz zamknięte oczy, Potter – powiedział Snape.

- Oj! - zaskamlał Harry zanim uciekł.

Następnie Harry spędził cały dzień, oprócz zajęć, na śledzeniu Snape'a i uciekaniu, gdy ten go zobaczył.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top