Rozdział 8

Wylądował na podświetlonej dwiazdami i odgrodzonej od wzroku ludzi plaży. Stał i patrzył się na widoki, a pióro spadało w dół, w dół. Nagle błysnęło światło i na miejscu pióra pojawiły się trzy osoby.
-Witaj Angel, stary druchu, jak dawno siè nie widzieliśmy- zaczął Fred, ale dostał po potylicy od swojego brata i się zamknął
-Tak, całe 10 minut- sarknął Harry- Dewil, co my tu tak właściwie robimy?- zapytał niebieskookiego bruneta odwracając się w jego stronè
-Idziemy na zakupy, a jakże? - odpowiedział hamując się od śmiechu- A potem do mojego domku, tutaj przy plaży, chyba że chcesz wrócić w tym momencie do Zakonu Piernika, lub spać pod jakimś mostem?
-No dobra, dobra, ale pi co zakupy?- zapytał Avadooki z załamaniem na twarzy
-Bo nie będę pokazywał się w towarzystwie tak ubranego człowieka- mówiąc to pokazał ręką na Harrego, który pod płaszczem nadal miał na sobie ciuchy po kuzynie
-No dobra, ale- tą wypowiedź przerwali mu bliźniacy
-Nie no, nie wierzę
-Wielki Harry Potter wreszcie zostanie zmuszony do pójścia na zakupyubraniowe
-I to przez kogo?
- Przez Ślizgon!
-Dobra, mordy w kubeł. A tak po za tym, to już dawno chciałem iść na te zakupy, tylko u Dursleyów mnie pilnowali całymi dniami, a w Kwaterze nie dawali mi  nawet do toalety iść samemu. Ale w końcu nie moge włuczyć się wiecznie po świecie, wyglądając jak jakiś złoczyńca, no nie?- zaczął nakręcać się Angel
- Wmawiaj sobie, wmawiaj
-To przecież zupełnie nie jest tak,
-Że to dopiero Mike cię do tego namówił- znowu mówili przez siebie Fred i George
-Hola, hola. Nie zapędzajcie się tak. Ja wiem, że denerwowanie naszego Złotego Chłopca jest bardzo zajmującą czynniścią, ale nie przesadzajcie- powiedział im Devil z uśmiechem patrząc na gotującego się ze złości Harrego-A tak w ogóle, to po co chciałeś się ze mną skontaktować?- zapytał obserwowanego
-Bo stwierdziłem, że Kirsley coś popsyje nawet w przekazywaniu wiadomości, a po za tym, kiedy pokazałem Zakonowi, że nie jestem taki głupi i Złoty jak myśleli, to chyba nie było sensu tam zostawać, tak?- zapytał rozchmurzając się
-No niby tak, ale co tu robią bliźniacy?- zapytał ten drugi, zupełnie ignorując osoby o które pytał, a które właśnie skakały za nim i próbowały zwrócić na siebie jego uwagę
-Nie mam pojęcia, Demony, co tu robicie?- zapytał w odpowiedzi
-A bo tak
-Nie chciało nam się
-Tam siedzieć
-Kiedy nie byłoby nikogo
-Z kim moglibyśmy pogadać- przerywali sobie na wzajem z minami niewiniątek
- a z drugim z was?- to tym razem Mike
-Znamy się
-Na wylot
-Nie ma z tym
-Żadnej zabawy
-Dobra, rozumiem. To teraz idziemy do sklepów, to za tym pagórkiem- powiedział Devil
   Ruszył w stronę wzgóże rozmawiając z Harrym i z bliźniakami podskakującymi dookoła  i robiącymi im rogi z rąk.
-----------------------------------------------------------
Ju hu! Jest! 453 słowa!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top