1 🕷
Właśnie miałam wyjść na obchód. Zakładam swoje rękawiczki z rozsuwanymi pazurami i dziurką i na moje dwa pazurki między palcami i dostrajałam wyrzutnie metalowej "sieci". I know, I know... Totalna zrzynka ze Spideya, ale ja strzelam zwitką kilku, a dokładnie czterech drobniejszych nitek sieci. Ech, kogo będę oszukiwać, nie jestem na biolchemie żeby robić takie zaawansowane nici jak kolega zza morza. Noup, także nie jestem w technikom żeby konstruować takie wymyślne cuda i również nikomu ich wykonania nie zlecam. Jestem brudnym humanem (z zapędami metaloplastycznymi) jak to się mówi w naszym hogwarcie, czyli normalny human, ale zamiast historii geografia. Ech znów się zamyśliłam, jebana smykałka do filozofii.
Wracając, Spidey swojej sieci wykorzystuje do ataku, wiązania przeciwników i do przemieszczania się, ja swojej metalowej pajęczej liny jedynie do transportu i... czasem do ataku. Nie jestem z tych, którzy zastawiają pułapkę na swoją ofiarę, ja je ścigam.
No w końcu ta linka zapasowa wyszła z branzoletki, teraz spokojnie mogę ją umieścić w wyżut... Nosz Kurwa! Znowu kolejna się złamała, co z tego że są wytrzymałe, giętkie i wgl, skoro przy transporcie w bezpiecznym miejscu potrafią się zepsuć? Ech, spróbuję z kolejną.
W końcu załadowałam wszystkie 4 linki, naciagnęłam maskę, kaptur i poprawiłam czółka jadowe na właściwe miejsce... Emm... Nie radzę sobie z biologią ani z chemią, ale umiem w mikstury paraliżujące, jestem z tego zajebiscie dumna. Trochę mojej śliny, czymś odrobinę zagęścić, dodać parę chemikaliów, jaskółczego ziela i tada! Ofiara pada na ziemię z lekkim paraliżem na kilka minut ( zależy to od masy) i nie pamięta co się działo pięć minut temu.
Minus jest taki, że gdybym kogoś pocałował, osoba by była lekko oszołomiona i rozkojarzona, aka lekko pijana, niestety albo i stety są to jedynie moje domysły gdyż jako nerd jeszcze się z nikim nie całowałam.
Zeskoczyłam w dół budynku na zwiad. Częstochowa, głównie aleje w nocy są naprawdę piękne. Minus a zarazem plus jest taki, że moje zadupie nocą jest całkiem spokojne. No niestety. Minus jest też taki, że mało jest wysokich budynków, po których można się pobujać... Nah... Mi to w sumie za tak nie przeszkadza, ponieważ głównie skacze na duże dystanse niż się bujam.
Przelatując niedaleko hali usłyszałam krzyk. Czyżby podchmielona nierozważna blondi postanowiła wrócić z baru do domu? A jakże by inaczej! Uwielbiam wręcz takie "ofiary"!
Przycupnęłam na ścianie hali tak, abym mogła wszystko obserwować, ale także nie zostać wykrytą. Jakieś dwa pseudokibice Legii niepokoiły blondi w miniówce. Jeden ciągnął za jej torebkę, drugi trzymał ją za ręce, a blondi się darła. Ech...
Wystrzeliłam linki w ziemię, z mojej perspektywy zaraz za głową pierwszego dryblasa. Gwałtownie się wybiłam, pociągnęłam za linki do tyłu nabierając rozpędu i w momencie moje stopy zdzieliły gostka w twarz. Facet po tym jedynie coś mamrotał, a drugi nie miał czasu na reakcję, gdyż dostał kopniaka, również w twarz.
Podniosłam torebkę kobiety i oddałam jej ją. Jej makijaż lekko zaczynał spływać.
–Wychodzi na to że to twoje- oddałam torebeczke kobiecie uprzednio domykajac ją lekko i niepostrzeżenie.
–Dzieki- wzięła odemnie torebkę drżącą się dłonią, pociagnęła nosem i odeszła.
Jeszcze profilaktycznie wystrzelił ku niej małą strzałkę z pojemnika jadowego... gruczołu jadowego..? Nah, jakoś w przyszłości to nazwę. Rzecz jasna strzałka nie miała na celu jej uśpić czy sparaliżować, ta akurat była amnezyjna. Nie chcę szczególnie żeby o mnie pamiętała, a zwłaszcza nie chce aby sobie o mnie przypomniała gdy się skapnie że zwinęłam jej kartę kredytową. No cóż, jutro sobota, galeria otwarta od 10, raczej zdążę coś kupić zanim zablokuje kartę, o ile wogóle do niej dotrze że jej nie ma.
No to tak, bardzo bym chciała podziękować Natalii, za pomoc w stworzeniu Harriet, drugiego pajęczego totemu na ziemi 616 (jak się orientuję, to jest to nasza ziemia w multiversum spiderwersum marvela, boże jak to absurdalnie brzmi XD)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top