Nieszczere przeprosiny

Harry przyniósł Hermionę do Pani Pomfrey, która natychmiast podbiegła do nich.

-Czyżby to pogryzienie przez wilkołaka? Nie, to niemożliwe! No, Harry chodź i połóż ją tu szybko.

Harry posłusznie wykonał polecenie.

*Oczami  Hermiony*

Bolało mnie dosłownie wszystko.  Jednak z ramionach Harrego było mi... Dobrze. Czułam się bezpiecznie. Weszliśmy do gabinetu pani Pomfrey, która od razu jak nas ujrzała, podbiegła i zaczęła wygłaszać swoje kazania. Jednak domyśliła się że to pogryzienie przez wilkołaka. Harry za poleceiem pani Pomfrey położył mnie na łóżku. Jednak było mi wstyd - nie dość, że przez moją głupotę leżę tu i będę miała na pewno jakiś szlaban za pójście do zakazanego lasu, to jeszcze wpakowałam w to Harrego. Będę musiała go przeprosić.

*Oczami Harrego*

Niosłem na rękach Hermionę, która była we mnie wtulona. Weszliśmy do gabinetu pani Pomfrey, która kazała mi położyć Hermionę na łóżku. Pewnie będziemy mieli szlaban, ale nigdy bym sobie nie wybaczył, gdydym jej nie uratował.

-No, panno Granger, miała pani ogromne szczęście że pan Potter panią znalazł i tu przyniósł. Co robiliście w zakazanym lesie? - powiedziała trochę surowszym tonem.

-My... Zgubiliśmy się... - zaczęła tłumaczyć się Hermiona.

-Niestety, dostaniecie szlaban na jaki wam się należy, ale narazie panna Granger musi wyzdrowieć.

Od tego czasu Harry odwiedzał mnie codziennie w szpitalu, opiekował się mną, a Ron ani razu się nie zjawił. Myślałam, że przyjdzie tu, sprawdzi jak się czuję, a tu nic, zero reakcji z jego strony. Może nawet bym mu przebaczyła, ale skoro nawet nie raczy się zjawić, to nie mam zamiaru mu wybaczać. Ron był fałszywy. Rudzi często są fałszywi.

Po 15 dniach wyszłam wreszcie ze szpitala, i mogłam normalnie uczęszczać na lekcje. Poszłam do dormitorium i usłyszałam, jak Harry i Ron o czymś gadają. Postanowiłam zza ściany ich podsłuchać.

-Ron, daj żesz spokój! Po prostu ją przeproś. Chyba tego żałujesz, nie?

-Nie wiem szczerze mówiąc. Ale ok, pogodzę się z nią.

Hermiona miała w głowie wiele myśli. On chcę się z nią pogodzić na odwal się! Nie, ona mu nie wybaczy. Usiadła ze łzami w oczach w pokoju wspólnym. Usłyszałam jak chłopaki wchodzą i szybko przetarłam oczy rękawem bluzy.

-Cześć Hermiona. - odezwał się Harry. -Ron chcę ci coś powiedzieć.

-No więc słucham. - udawałam że o niczym nie wiedziałam.

-No więc... Chciałbym się z tobą pogodzić. Sorry za to co powiedziałem. To zgoda?

W Hermionie wrosła złość. Wielka złość.

-Coś ty sobie myślał! - krzyczała Hermiona przez łzy. -Myślałeś, że rzucisz głupie "sorry" i już będzie wszystko ok? Tak myślałeś? Przez 2 tygodnie byłam w szpitalu a ty ani razu nie raczyłeś się zjawić zobaczyć jak się czuję! Albo chociaż dać notatki z lekcji! A nie, przepraszam szanowny pan Ronald przecież ich nie robi! O, właśnie! Kiedy mnie nie było, od kogo przepisywałeś lekcje? Biedny Ronuś! Przykro mi, że prawie nie byłam w stanie nawet się ruszyć! Zresztą słyszałam waszą rozmowę, i wiem, że to przeprosiny są nie szczere! - płakałam coraz bardziej. -Harry chociaż mnie odwiedzał, pocieszał, dawał notatki z lekcji! Gdybyś ty pomyślał przebaczyłam bym ci! Ale jak widzę tobie nawet nie zależy!... 

*Oczami Hermiony*

Chciałam coś jeszcze krzyknąć, ale poczułam się słabo i upadłam na ziemię. Zobaczyłam jeszcze jak Ronald zwiał. Harry podbiegnął do mnie i zaczął mnie wypytywać. Ja prawie nie rozumiałam co mówi, miałam też wszystko rozmazane przed oczami.

-Hermiona! Hermiona! Na brodę Merlina co się stało? Co cię boli? Hermiona, słyszysz mnie?! - ostatnie zdanie powiedział ze łzami w oczach. - Hermiona, błagam...

Obudziłam się na łóżku, ale nie w moim. Był to pokój chłopaków, tak, chyba ich dormitorium. Obok mojego łóżka siedział Harry. Zaczęłam płakać, nie wiem do końca dlaczego. Harry też zaczął.

-Her-rmiona! T-tak się martwiłem! - powiedział. 

Zaraz po tym zaczął się do mnie przybliżać. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę, a później on wbił się w moje usta. Całował tak delikatnie, chciałam tego całą sobą. Całowaliśmy się tak chyba 6 minut, a kiedy wreszcie się od siebie oderwaliśmy, Harry rzekł.

-Hermiona... Muszę ci coś powiedzieć....


------------------------------------------------------------------------------------------------

I jak się podoba? Tym razem jest 641 znaków. :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #harmione