Rozdział 30. Leniwszy dzień, leniwszych ludzi.
-Wy naprawdę nie macie co robić z życiem. - stwierdziła Asia z namysłem patrząc na Balbinę konsumującą resztki dawnego przyjaciela Oli (...) - Skoro tak, pomożecie mi.
-Ale Asiu miałyśmy zbie...-
-Kszt. Idziecie ze mną.
-Ale...
-Kszt. Kszt. Zeeee mną.
Mów. Do. Ściany.
(Dop. a. Tu miało być napisane jeszcze "więcej zrozumie", ale chyba zostałabym za to zagrzebana żywcem, więc nie, może nie...)
Tak więc ruszyłyśmy naszym harcerskim konwojem prowadzone przez drużynową w nieznane nam, obce miejsce, zwane zazwyczaj piwniczką.
Nigdy chyba o niej swoją drogą nie wspominałam...
To ciemne i zapuszczone miejsce, o którego porządek starają się dbać wszyscy, jednak jakoś nigdy porządku tam nie było... Można tutaj znaleźć dosłownie WSZYSTKO. Od gniazda myszy w tęczowej bibule po zapleśniały dżem z jabłek w słoiku po miodzie z nalepką z ogórków kiszonych z przeszłego stulecia...
(Kolejne składne gramatycznie zdanie, przepraszam nie mam pojęcia gdzie tu powinna się znaleźć konkretna interpunkcja...)
Po lewej stronie powinno znajdować się jedzenie, chociaż i tak wszyscy wiemy, że tam gdzie coś powinno być zazwyczaj tego nie ma. Tak działa nasza piwniczka. Wszystko jest.
Wszystko MA STAŁE MIEJSCE.
Nic nie ginie i nic się nie znajduje.
Jeśli nie jesteś kwatermistrzem i nie znasz magii starożytnych harcerzan nie wiadomo po kiego grzyba tu przylazłeś, i tak nie znajdzie nic!
Piwniczka rządzi się własnym życiem i nic z tym nikt nigdy nie zamierzał zrobić.
-A więc moje drogie dzieci, zebraliśmy się tutaj aby zakończyć odwieczną wojnę pomiędzy tą oto piwniczką, a jej użytkownikami. Czy chcecie pomóc ludzkości i oczyścić ją ze wszelakiego plugastwa? - w między czasie Asia bierze teatralny wdech - Czy chcecie by demon siejący zło w tym oto pomieszczenii gospodarczym został w końcu unicestwiony?! Czy chcecie pokonać to zło?! No kto jest ze mną!?
-My?
-Nie słyszę!?
-My...
Oto cztery proste kroki zażenowania:
1.Wymyśl genialny dialog zakończony śmiechem wszystkich.
2.Spróbuj wprowadzić go w życie.
3.Spal wszystko.
4.Ciesz się swoim nowo nabytym zażenowaniem!
Żartowałam. Żarty harcerzy zawsze są śmieszne.
Ale jak wielki aplauz można uzyskać w trzy osoby?
Odpowiedź jest prosta.
Niewystarczający.
Aplauz dla sucharów nigdy nie będzie wystarczająca, a żarty tego typu na zawsze pozostaną niedocenione.
Nawet postawiłabym dla nich znicz, bo w sumie to mogę i to mój tekst...
(*)
-Dobra, nie umiecie się ładnie entuzjazmować, to nie. Po prostu zaganiam was do roboty, której nie chce robić sama, a i tak trzeba to będzie zrobić. No to lu, Tell bierzemy tę skrzynię. Wy tę drugą.
Co za niesamowity zwrot akcji.
(Tu wstaw emocje)
Podeszłyśmy do skrzyni stojących w pięknej wieży pod ścianą piwniczki. Iście demoniczna konstrukcja...
Nie mam pojęcia kto wpadł na pomysł umieszczenia większych skrzyń na górze, a mniejszych na dole, ale geniuszem to on nie był.
(I TAK WIEMY, ŻE JAKIMŚ CUDEM OKAZAŁBY SIĘ, ŻE TO JA JE UKŁADAŁAM WIĘC MOŻE NALEŻAŁOBY PRZESTAĆ OBRAŻAĆ LOSOWE OSOBY W TYM OPOWIADANIU)
-To którą bierzemy?
-Eee największą?
Ej no, a czemu nie? Pokaz siły musi być!
I tak wiemy jak to się sko-
Może to ja już skończę z tym tekstem...
Złapałyśmy za dwie strony olbrzymiej skrzyni z samej góry i powoli przeniosłyśmy jej ciężar na nasze biedne ręce. Kto by się spodziewał, że będzie jednak trochę ciężka...
Powoli wycofałyśmy się z wnętrza piwniczki i delikatnie odłożyłyśmy skrzynię na trawę.
-Normalnie jakby ktoś tam władował kamienie - mruknęłam.
-Hmm? Dla mnie była leciutka.
Asia zabrała się za...
NO DOBRA, DOBRA!
6:3
Nienawidzę życia i własnego rankingu, którym sama powolutku zaczynam się dobijać.
Asia zabrała się za odbezpieczanie naszej "bomby", która swoją drogą miała całkiem nieźle zabezpieczenie...
Cztery zatrzaski, owinięta paskiem...
Jak na element harcerskiego składziku na szybko, to podchodzi pod naprawdę niesamowity wyczyn.
(A słowa "na szybko", jakkolwiek, nie są tu prawidłowo użyte, gdyż, ponieważ, bo tak naprawdę piwniczna jest hiper planowanym miejscem, bez którego nie odbyłby się obóz ;-;)
Powoli uchyliłyśmy wieko skrzyni, z zaciekawieniem zaglądając do środka. Nikt z nas nie spodziewał się grubej warstwy siana przykrywającej potencjalną zawartość, toteż spore było nasze zdziwienie kiedy zdałyśmy sobie sprawę z drobnego nieodpatrzenia, którego udało nam się dopuścić. Mianowicie coś spadło z klapy podczas jej zdjemownia.
I już teraz wiem, że w żadnym wypadku nie powinno się ignorować losowych dźwięków, losowych przedmiotów spadających z klap.
Szczególnie jeśli tym czymś jest zdechła żaba.
Z odrazą odsunęłyśmy się od niepożądanego obiektu.
-To kto ma ochotę się TYM zająć?...
Popatrzyłyśmy po sobie w milczeniu.
Ani ja, ani Alka, ani Zośka, a już widzę jaką ochotę miałaby na to Asia nie zbliżymy się do na wpół podgnitej, rozplaskanej żaby.
To obniża poziom godności.
Swoją drogą brakuje mi tu jednej reakcji... Takiego soczystego: Ueeeeeeee.
-Alka ty lubisz niecodzienne zwierzątka, więc może zamieszkać się naszym kolegą? - zaproponowałam.
-No chyba śnisz. Żab nie dotykam.
Zośka zdążyła już schować się za Asią, która tylko puściła mi oczko i pokiwała z uśmiechem głową zachęcając mnie do roboty.
-No dawaj, nie ma co się bać jakiejś zdechłej żaby, nie?
NO. TO. CHODŹ. MI. POMÓC.
W życiu każdego harcerza przychodzi taki moment, w którym mimo iż ma pełną świadomość tego, że ktoś go podpuszcza postanawia wykonać jego polecenie. Przydałoby się jednak mieć jeszcze pewność, że da się radę to zrobić...
Dobra, żartuję, żartuję, chcę po prostu wyrównać punkty.
A już-już zbierało się na większe i poważne przemówienie, którego kiedyś się tutaj doczekamy.
(Nikt nie przyznaje się, że to czyta, więc w sumie... Nie.
Ale śmieszne, czyta trzydzieści osób wiem o 6-5...
Don't shit Sherlock...
ZAWSZE PO PROSTU, NO ZAWSZE, KILL ME PLS)
-Mamy saperkę i szufelkę?
Chyba moje pytanie lekko zbiło wszystkich z tropu, a zważywszy na to, że nie myślę na głos, to wcale im się nie dziwię...
-A czemu nie?... Chcesz wyprawić jej pogrzeb?
Kiwnęłam przekonująco głową.
Żabka, nie żabka, ale w krzaki tak po prostu jej przecież nie rzucę... Tak nie można.
Misja na rozdział następny: pogrzeb żabki.
***
Ach, skoro zapomniałam o rozdziale to teraz muszę życzyć Wam bardzo, ale to bardzo wesołego Sylwestra!
To wcale nie dlatego, żeby zatuszować totalne spierniczenie tego rozdziału. Nieee...
Przepraszam, jakoś nie byłam w odpowiednim humorze pisząc ten rozdział i... No takiego charakteru sama się nie spodziewałam... Już wiem, kiedy nie pisać...
Dawno nie było 1000 słów.
Jest perfekcyjnie.
A za dotknięcie truchełka, chcę punkt!
***
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top