Rozdział 12. Zemsta za obudzenie
-ZBIÓRKA PRZED NAMIOOOTAAAMIIIIII!
Zerwałam się jak głupia ze swojej pryczy i ubrawszy buty w dwóch susach wyskoczyłam z namiotu. Rozradowana Lena stała pośrodku namiotowiska i darła się na maruderów. Była w swoim żywiole nie ma co.. Przejechałam ręką po swoim kucyku. A raczej tym co z niego zostało. Ech..
Chyba nie chciałam wiedzieć co przypominają moje włosy. A napewno nie są normalną fryzurą...
Spojrzałam w stronę uśmiechniętej twarzy Leny. Ona też ma podobne upodobania co do znęcania się nad ludźmi.. Tak już bywa z harcerzami.
-Baczność! Spocznij! W szeregu frontem do mnie zbiórka!
(Po odśpiewaniu "Zórz" i marudzeniu PARU osób)
-Dobrze. Dziś wstaliście godzinę wcześniej i jak mniemam bardzo was to cieszy.
Przez szereg przeszedł pomruk niezadowolenia.
-A jest ku temu specjalną sposobność. Otóż druhna Tella..
Co? Jak? Ja? Gdzie?
-..., pojmała podchodzącego dzisiejszej nocy nasz obóz intruza.
Aaaaa... No tak.
-Kogo dokładnie? - spytała Alka.
-Tego nie wiemy. Ake będziemy mu wymierzać karę. Sprawiedliwości stanie się zadość! - krzyknęła - A tak na poważnie, to biegiem przebierzcie się w coś wygodnego i na polanę, tę koło ogniska!
Wszyscy zerwali się podekscytowani. Po niewyspaniu nie pozostał nawet najmniejszy ślad. To się nazywa motywacja! Oczywiście tylko ja jej nie posiadałam... Tsa. Alex pewnie ma ubaw, a co dopiero Asia? Współczuję mu. Założę się, że to właśnie ona wymyśliła tę całą "karę" specjalnie na tą okazje. On ma przewalone!
Zaśmiałam się w duchu, wciągając wygodny T-shirt sportowy i legginsy.
Mój dobry humor wciąż nie minął, gdy po dziesięciu minutach stanęłam przed związanym (i oczywiście zamaskowanym) Alexem..
-Cicho! - zagrzmiał Baiter - Chyba wszyscy chcemy wymierzyć karę naszemu intruzowi prawda? Tak więc Asiu przedataw nam plan działania.
Związany jęknął.
-Dzisiejszej nocy, każdy z was miał warty. Druhonie Telli udało się pojmać niegodziwego człowieka, który podchodził nasz obóz. Dlatego w jej ręce kładę wymierzenie kary - puściła do mnie oko - I mam nadzieję, że będzie sprawdziedliwa.
-Yyyy.. Więc kto ma jakiś pomysł? Proponuje demokratyczne rozwiązanie!
Wszyscy rzucili się żeby to wlsnie ich pomysł był tym najlepszym i tym wybranym. Zaczęłam się więc bacznie przysłuchiwać.
-Każmy mu wykonać dwieście przysiadów!
-Niech spędzi cały dzień związany!
-Niech każdego z nas błaga o wybaczenie i całuje w rękę!
Uuu. Dobre.
-STOP! - wstrząsnęłam - Już wybrałam. To był pomysł bodajże.. Nieszki? - sama popatrzyłam na nią zaskoczona.
-Ten z przeprosinami?
-Tak.
-No to, to mój.. Co z tym zrobić?
-Przedstaw go drużynie - uśmiechnęłam się złowieszczo.
-Ech...
***
-Czy nasz więzień wie co ma zrobić?
-Tak jest.
-Dobrze. Więc teraz cię rozwiąże, a ty grzecznie podejdziesz do każdego i zrobisz to co masz zrobić, tak?
-Tak jest.
-Rozwiązuje...
Alex wstał. Nie mam pojęcia jak to się stało, że nikt go nie rozpoznał. Zaczęłam się przyglądać jego twarzy.. Coś było z nią nie tak.. Aśka urzyła techniki kamuflażu poprzez pomalowanie Alexa.. Zestawem małego tynkarza. Jest podkład.. Jest wszystko! Oprócz szminki.. Chociaż.. Skąd ona to miała?
Zaraz, zaraz.. Jedyna osoba, która na tym obozie ma kosmetyki jest Meg.. Asia nie zgodziła się na kosmetyki na obozie, więc zarąbała Meggy kosmetyczkę.. I wszystko jasne!
Alex podszedł do Niki i klęknął na jedno kolano.
-Wybacz mi, że naszedłem w nocy wasz obóz - Nikę zatkało. Stała wpatrzona w Alexa z otwartymi ustami.
Chłopak wstał i to samo zrobił z Meggy. Dziewczyna parsknęła śmiechem.
***
Wszyscy staliśmy roześmiani, Alexowi została jeszcze tylko Asia. Jak do tej pory chłopak jeszcze się nie zaśmiał, za to Aśka już kilka razy musiała odejść na kilka minut z polany, by po chwili wrócić i zrobić dokładnie to samo.
Nadszedł kulminacyjny moment. Alex stanął naprzeciw czerwonej ze śmiechu Asi.
-Druhno komebdantko siódmej drużyny harcerskiej im. Szarych Szeregów, czym wybaczasz mi haniebny występek najścia w nocy, na wasz obóz i brutalnej próby zerwania masztu?
-Wybaczam.
Alex powoli wstał napawając się cierpieniem Asi, która nie miała prawa w tym momencie nawet się uśmiechnąć. Kąciki jej ust niebezpiecznie drgały, a na policzki zaczął wstępować blady rumieniec. Jednak po chwili zgrozy postanowił zlitiwac się nad naszą komendantką i uniósł w górę trzy palce.
Asia zrobiła to samo. Gdy tylko Alex odszedł trzy kroki rzuciła się do biegu, by po chwili ryknąć śmiechem w poblsikich krzakach. Na twarzach całej drużyny wiadać było wielką dumę i uciechę, której nie oddałyby w tym momencie żadne słowa. Przez polany ponownie poniosło się echo głosów wesołej gromady.
***
O nie krótki rozdział! Ktoś mnie za to chyba zabije ;-;
AvaleyL <-------- ONA
Help!
(Jak mnie zabijesz nie będzie rozdziałów)
***
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top