Rozdział 20. No na litość...

-Och...

Z moich ust wydobył się cichy dźwięk. Skowyt zwierzęcia sprawił, że mimowolnie wzdrygnęłam się. Nigdy bym się nie spodziewała ujrzeć psa w samiusieńkim środku lasu. Czarne futerko zwierzaka zlepione było błotem i, w niektórych miejscach, zeschniętą krwią. Ciemne oczy zwróciły się ku mnie, a ja dość zdezorientowana zatoczyłam lekki łuk coraz uważniej przyglądając się psiakowi.

Na oko to on był jeszcze szczeniakiem, choć mógł mieć równie dobrze ponad rok... Pod warstwą brudu na lewym uchu widziało białe w futerko. Poza tą jedną drobną łatką piesek niczym zbytnio się nie wyróżnił poza tym, że był aż nienaturalnie wychudzony i wątły.

Prawdopodobnie rzecz, którą właśnie postanowiłam zrobić zakrawa o nie małą głupotę, ale nie mogłam dłużej patrzeć jak zwierzak się trzęsie... Wzięłam swoją koszulkę, którą umieściłam w plecaku poprzedniego wieczoru i zagarnęłam w nią pieska. Zaskomlał. Strasznie się przestraszyłam, że mogłam go zranić, ale on tylko grzecznie wcisnął nosek w fałdy mojej koszulki. Och..

Nie miałam pojęcia czy cieszyć się czy płakać. Ktoś musiał zostawić tu to biedne zwierzątko na pastwę losu... Ale żyje. Z moich wstępnych oględzin wynikało, że piesek nie jest zbyt poważnie ranny, tylko trochę obdrapany, a tak na domiar złego to jest strasznie wychudzony, aż kości mu wystają! W tym momencie wiem, że nienawidzę człowieka, który to zrobił, i że jeśli kiedyś go znajdę to bezlitośnie wypatroszę. Pomyślałam też, że chyba muszę kogoś poinformować o psiaku, tak żeby jak najszybciej dać mu jeść, umyć go i postawić na cztery łapy.

Tylko co mam podejść do Asi, obudzić ją i powiedzieć:

EJZNALAZŁAMPSAICOZNIMZROBIĆTRZEBAMUPOMOĆASIAHELP?

Nie.

Chociaż właściwie to po chwili dokładnie to zrobiłam, z tym że ujęłam to trochę w innych słowach. Asia początkowo postanowiła mnie zignorować i tylko nakryła się szczelniej śpiworem. Alexa nie próbowałam nawet budzić. Pewnie i tak długo nie spali... Na szczęście zabezpieczyli ognisko, które chyba dość niedawno zdążyło całkowicie zgasnąć. Kiedy jednak postanowiłam wydrzeć Asię siłą (co nie było proste z powodu dyspozycji tylko jednej ręki, bo w drugiej trzymałam psiaka) spod posłania. Popatrzyła na mnie wilkiem, ale po jej... to był taki wybuch emocji. Na początku zdenerwowała się, że ktoś ją obudził, później zaskoczył ją widok pieska, chyba potem się ucieszyła, zobaczyła w jakim jest stanie, co w gruncie rzeczy ją zaniepokoiło, a potem znów uśmiechnęła się widząc, że nie jest AŻ TAK źle.

-Gdzie go znalazłaś? - zapytała patrząc stworzonku w oczy - Ale jest śliczniut...-ka? To ona chyba...

-Chyba, - zgodziłam się - I chyba też jest głodna i przestraszona.

-Chyba na pewno.

***

Zebranie się i pobudzenie (zaciągnięcie siłą, oblanie wodą, wymyślne tortury etc. jak zawsze) wszystkich zajęło nam dobre pół godziny, w którym straciłyśmy dość czasu, żeby piesek zasnął Asi na rękach. Tak. Odebrała mi go. Wszyscy teraz są nim nadwyraz zainteresowani i każdy miałby ochotę go potrzymać, a ja w sumie zaczynam cieszyć się, że to jednak Asia chroni ją przed natarczywymi spojrzeniami. Uroczo razem wyglądają.

Zabrałyśmy małą do obozowiska gdzie tym razem już większy tłum postanowił zając się czyszczeniem jej futra. Okazało się, że ostatecznie była tylko pokaleczona i głodna co niezmiernie mnie ucieszyło. Bardzo nie chciałabym patrzeć jak cierpi...

Ale co najgorsze...

Asia.

Zagarnęła.

Balbinę.

Dla.

SIebie.


Nawet jak widzicie ośmieliła się nadać jej imię, ale z drugiej strony... to się cieszę. Balbina może zostanie u Asi na stałe, a chyba całkiem nieźle się dogadują. W każdym bądź razie całe obozowisko jest uchachane. Wszyscy podnieceni. Balbina sfrustrowana. Asia szczęśliwa Alex niewyspana. Reszta drużyny biega wkoło i pyta co chwilę, czy czegoś nie przynieść albo nie zanieść.

Ach i jestem jeszcze JA.

A ja miałam właśnie zamiar iść do latryny, czego nie będę tu opisywać, więc to koniec aktualnego wpisu do kroniki.


Jak zawsze super profesjonalnego.




***

Mam wrażenie, że rozdziały chyba wychodzą coraz lepiej... :)

Ale są kurde coraz krótsze, a ja naprawdę chętnie je piszę :/

I te początkowe są słabe co zniechęca ludzi :(

Dziś mam nastrój na emotki so sorry ;P


Nie wiem może zrobię reklamę z zaproszeniem na moje inne książki czy coś...

Nie umiem jednak robić reklam więc sobie pójdę (*)

Wszyscy umieją do cholery robić reklamy...

;-;

Czytał ktoś Szóstkę Wron?

Igrzyska Śmieci?

Harrego Potter?

...

Ogień i Wodę?

Wykorzystuje właśnie zakończenie do własnych celów... Przepraszam nudzę się.

Przeprosiłam no...

*Żyję w świecie książek nadal*

-od zawsze LeL

Jak bardzo nienawidzicie mnie za tą notatkę, którą aktualnie czytacie?

A nie wróć nikt mnie nie czyta

Wattpad plus pierwsz w nocy nie równa się nic dobrego

Dobranoc

i Dzieńdobry

Czuwaj!

***

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top