27.
Ashton był z nami już trzeci dzień i jak do tej pory nie miałam złego humoru. Złośliwe myśli oraz koszmary po prostu zniknęły. Nie wiem jak on to robi, nie potrafię tego pojąć, ale przy nim jestem oazą spokoju. Sama radość. Dawno tak dobrze się nie czułam. Chłopak przez cały ten czas jest zabawny i uroczy. Myślę, że możemy być świetnymi przyjaciółmi. Mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi. Mimo iż nie znamy się długo, Irwin dokładnie wie jak się zachować. Nie drąży tematu z pierwszego dnia, a raczej nocy, za co jestem mu wdzięczna oraz nie czepia się mnie o jakieś pierdoły. Jest totalnym przeciwieństwem Jeda, za co otrzymał ode mnie kolejny duży plus. Lubię go, naprawdę go lubię.
- O czym myślisz? - Wyrwał mnie z transu.
- O tym, że jesteś inny niż mój były - Odpowiedziałam szczerze. Czułam, że przy nim mogę pozwolić sobie na szczerość.
- To dobrze czy źle? - Spojrzał na mnie.
- Głupie pytanie, Ash. Oczywiście, że dobrze. Jed nie był dla mnie odpowiedni. Przepraszam, ja nie byłam odpowiednia dla niego - Powiedziałam z lekką irytacją w głosie.
- Dlaczego tak mówisz? - Zmarszczył brwi.
- Byłam dla niego ciężarem. Nie mam za ciekawej przeszłości i to odbija się na mojej przyszłości. Często się dziwnie zachowuję i miewam koszmary, przez co nie łatwo się ze mną nawiązuje kontakt - Odpowiedziałam cicho.
- Przy mnie ani razu się dziwnie nie zachowywałaś. Jesteś normalna, Jade. Najwidoczniej Jed to zwykły burak. Nie zna się - Mrugnął do mnie, a ja się zarumieniłam. To było kochane.
- Dzięki, ale znasz mnie dopiero trzy dni. Nie wiesz jak porąbana potrafię być - Zaśmiałam się cicho.
- Czy to wyzwanie?
- Nie, Ashton. To ostrzeżenie. Nie chcę być dla nikogo obciążeniem.
- Spokojnie, potrafię znieść więcej niż ci się wydaje - Objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.
- Naprawdę? To świetnie. Lubię cię, szkoda by było cię stracić - Powiedziałam nieśmiało.
- To było urocze, Thirlwall - Uśmiechnął się do mnie i przytulił.
Był wieczór, więc wybraliśmy się na plażę podziwiać zachód. Miami jest śliczne i często wybieramy się tutaj z dziewczynami na mini wakacje. Wszystkie uwielbiamy tutejszy klimat. Przymknęłam oczy i pozwoliłam sobie na chwilę rozmarzeń. Niestety ta chwila nie trawała długo.
- Wiesz, że jutro już będę musiał wracać do LA? Chłopaki chcą zrobić jeszcze próby przed występem w piątek - Oświadczył, a ja posmutniałam. Nie chciałam, żeby wyjeżdżał.
- Szkoda, ale rozumiem. Nie możesz zaniedbywać obowiązków.
- Gdyby to ode mnie zależało to bym nie wyjeżdżał, jednak praca mnie wzywa - Powiedział smutno.
- I tam zrobiłeś wiele dla mnie przez te trzy dni, dziękuję - Pocałowałam go w policzek i lekko się uśmiechnęłam.
- Drobiazg, Jade.
- Nie, Ashton. To nie jest drobiazg. To jest naprawdę wielka rzecz i nawet nie wiesz jak bardzo jestem ci za to wdzięczna - Spojrzałam mu w oczy. Są piękne.
- Mimo że jutro wyjadę, będę pod telefonem. Możesz do mnie zadzwonić lub napisać. Jak nie odbiorę od razu, to zrobię to jak tylko będę mógł - Powiedział, a ja byłam w szoku. Wcale nie musiał mi takich rzeczy deklarować.
- Jejku, nie wiem co powiedzieć. Dziękuję, Ashton. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
Przytuliłam go i wyszeptałam mu do ucha "dziękuję". Dawno nikt nie był dla mnie taki kochany. Przecież on mnie ledwo zna! A jednak nie jestem mu obojętna. Ashton Irwin to skarb.
▪▪▪
Dzień dobry, skarby!
Udanego dnia ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top