142.
Siedziałam na łóżku i słuchałam piosenek, kiedy ktoś zadzwonił na Facetime. Ashton. Odebrałam i niepewnie się uśmiechnęłam. Mimo iż na instagramie wyglądamy jak idealna para, ostatnio daleko nam do niej. Minęły kolejne dwa miesiące, a zamiast lepiej jest gorzej.
- Hej, słoneczko. Co tam? - Zapytał.
- Hej, Ashton. Właśnie słuchałam piosenek, a co u ciebie? - Ułożyłam się wygodnie.
- Właśnie wróciliśmy do hotelu i mam trochę wolnego czasu - Uśmiechnął się.
- Jak wam idzie? Wyrabiacie?
- Nie mamy innego wyjścia - Zaśmiał się.
- Coś się stało? Wyglądasz na zmartwioną - Dodał po chwili.
- Nic takiego, po prostu ostatnio za dużo myślę - Machnęłam ręką.
- O czym tak myślisz?
- O nas - Odparłam bez zastanowienia, za co skarciłam się w myślach.
- O nas? - Zmarszczył czoło.
- Tak. Nie sądzisz, że zamiast się zbliżyć do siebie, to się oddalamy? I nie chodzi mi o trasę - Odparłam szczerze, bo po co owijać w bawełnę?
- Oh, no tak, ale niedługo masz do nas przelecieć, prawda? Zobaczysz, wszystko się ułoży. Wiem, że to przez to co się stało w Sydney - Odpowiedział zaniepokojony.
- Tak, Ashton, przylecę. Nie martw się.
- Cieszę się, nie mogę się już doczekać! - Uśmiechnął się szczerze. Brakowało mi jakiejkolwiek szczerej reakcji z jego strony.
- Ja też się cieszę, naprawdę. Jednak wiesz, że będzie nas czekać poważna rozmowa?
- Wiem, Jadie, ale dla ciebie zniosę wszystko - Powiedział smutno.
- Przepraszam cię, ale muszę uciekać. Za pół godziny mam z dziewczynami wywiad.
- Jasne, leć - Posłał mi szybkiego całusa i się rozłączył.
Cholera, to jest tak niekomfortowe i niezręczne, że można to odczuć kilka metrów dalej. Tak nie może być...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top