108.

Chłopcy wyszli niecałe piętnaście minut temu, ale dla pewności sprawdziłam czy żaden się po nic nie wrócił. Kiedy potwierdziło się, że teren był czysty, wyszłam z pokoju, zamykając go. Skierowałam się do windy, nerwowo bawiąc się palcami. Byłam zestresowana, ale również podekscytowana. Chciałam już przytulić chłopaka, który mnie od siebie uzależnił, chciałam go po prostu już zobaczyć. Kiedy dotarłam na parter, moja taksówka, którą zamówiłam w pokoju, już na mnie czekała. Uśmiechnięta, weszłam do samochodu.

- Dzień dobry! Poproszę do Foro Italico - Przywitałaś się z kierowcą, podając miejsce koncertu.

Mężczyzna tylko przytaknął, skupiając się na drodze. Sprawdziłaś telefon i zauważyłaś, że masz kilka wiadomości.

Mikey:
Nie wchodź w tłum, fanki dadzą zrobią dodatkowy krzyk jak ciebie zobaczą, a tego nie chcemy. Skieruj się od razu do naszej garderoby. Ashton siedzi już na scenie przygotowując się, więc nie musisz się martwić, że cię zobaczy. Widzimy się na miejscu, słonko ;)

Ja:
Dziękuję, Mike! Jesteś najlepszy!

Następna wiadomość była od Perrie.

Pezz:
I jak? Wszystko w porządku?

Ja:
Tak! Właśnie jadę na ich koncert! Trzymajcie kciuki ♥️

Spojrzałam na ostatnią wiadomość, która okazała się być od Ashtona. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech, a serce przyspieszyło. Oj, wpadłaś, Jade. Głęboko, po same uszy.

Ashie:
Jestem już na scenie. Za chwilę wszystko się zaczyna, trzymaj za mnie kciuki! ♥️

Ja:
Połamania pałeczek, Irwin 😂♥️

Schowałam szybko urządzenie do torebki i spojrzałam za okno. Widziałam długą kolejkę stojących fanów, więc jesteśmy na miejscu. Podziękowałam kierowcy oraz zapłaciłam odpowiednią sumę. Wysiadłam z samochodu i skierowałam się w stronę wejścia, starając się zostać nierozpoznana. Miałam na sobie okulary i bluzę z kapturem, który był na tyle duży, że całkowicie zakrywał mi twarz. Kiedy byłam już w środku, skierowałam się w stronę ich garderoby. Mimo iż Mike zapewniał mnie, że Ash nie zejdzie ze sceny to i tak starałam się zachować ostrożność. Pokazałam wejściówkę ochroniarzowi i weszłam do ich pomieszczenia. Za ścianą słyszałam krzyki fanek, więc koncert powinien się zaraz zacząć. Podekscytowana usiadłam na kanapie, która swoją drogą była cała obrzucona ciuchami chłopaków. Ściągnęłam z siebie bluzę oraz zdjęłam okulary. Odłożyłam swoje rzeczy na stolik i czekałam aż koncert się zacznie. Garderoba chłopaków była tuż obok sceny, więc wszystko doskonale słyszałam. Kiedy rozległy się pierwsze brzmienia "Youngblood" zamknęłam oczy i zaczęłam się wsłuchiwać w głos chłopaków, nucąc cicho pod nosem tekst piosenki. Czułam się wspaniale.

___

Po godzinie występ chłopaków dobiegł końca, więc po chwili słyszałam zbliżające się w stronę pokoju kroki. Serce biło mi jak oszalałe, a moje nogi były jak z waty, bałam się, że jak wstanę to się wywrócę. Jednak kiedy zobaczyłam wchodzącego do garderoby Ashtona, niewiele myśląc, rzuciłam się w jego stronę. Chłopak w ostatniej chwili złapał równowagę, łapiąc mnie. Zaśmiałam się i wesoło krzyknęłam "niespodzianka".

- Jade? - Zapytał z niedowierzaniem blondyn.
- Nie, papa Smerf, oczywiście, że ja - Parsknęłam śmiechem, mocniej się w niego wtulając.
- O mój Boże, tak bardzo za tobą tęskniłem - Szepnął mi do ucha, a mi się zrobiło cieplej na sercu.
- Ja też się za tobą stęskniłam, dlatego tu jestem - Odpowiedziałam, a chłopak delikatnie mnie postawił na podłodze.

Odwróciłam się do reszty, która się nam wpatrywała jak w obrazek.

- Cześć chłopcy! - Przywitałam się, a oni się ocknęli.
- Hej! - Odpowiedzieli równo.

Pierwszy ruszył w moją stronę Calum, by mnie przytulić. Następnie zrobił to Luke, a na koniec Mike, z którym wymieniłam się porozumiewawczym spojrzeniem.

- Pewnie jesteście padnięci. Wracamy do hotelu? - Zapytałam jak gdyby nic, a trójka z nich spojrzała na mnie jak na idiotkę.
- No co? - Dodałam rozbawiona.
- Nie powiesz nic? Jak się tu dostałaś? Albo kiedy to zaplanowałaś? I co najważniejsze, kto ci pomógł? - Zaczął wypytywać Ashton, ale przyłożyłam mu palec do ust.
- Opowiem wam wszystko po drodze. Widzę po was, że marzycie o prysznicu oraz porządnym jedzeniu.
- Zgadzam się z Jade, jedźmy do hotelu, a nasza mała niespodzianka nam wszystko opowie - Poparł mnie Mike.
- Dobrze już dobrze, ale nie wymagasz się tak łatwo - Powiedział Ashie, a następnie wszyscy wyszliśmy z Foro Italico. Ochroniarze zaprowadzili nas do dużego samochodu, do którego szybko weszliśmy. Zajęłam miejsce obok loczka, więc to wykorzystałam, kładąc na jego ramieniu głowę, zamykając oczy.

- Jesteś zmęczona, honey - Szepnął do mnie Ashton, na co zaprzeczyłam.
- Nie kłam, Thirlwall, przecież widzę. Jak tylko dojedziemy do hotelu, pokażesz mi swój pokój. Osobiście cię przypilnuję, abyś poszła spać.
- A będziesz spał ze mną? - Zapytałam z maślanymi oczami, co go rozbawiło.
- A chcesz? - Przytaknęłam - No to będę - Pocałował mnie w czoło, a ja się uśmiechnęłam setny raz w tym dniu. Uwielbiałam ten gest, był uroczy. Dawał poczucie bezpieczeństwa.

___

Dojechaliśmy pod hotel po niecałych piętnastu minutach. Leniwie wyszłam z samochodu, o mało się nie spotykając o własne nogi. Chyba faktycznie byłam zmęczona.

- Jaki masz numer pokoju? - Zapytał blondyn.
- Sto sześćdziesiąt trzy.
- To naprzeciw naszego, sprytne - Pokręcił głową, niedowierzając.
- Mam wszystko przemyślane, Irwin - Mrugnęłam w jego stronę.

Weszliśmy do windy i skierowaliśmy się do swoich pokoi.

- Zaraz przyjdę, nie musisz zamykać - Odparł, Ashie, a ja tylko przytaknęłam, otwierając drzwi.

Weszłam do niego i od razu rzuciłam się na łóżko. Przytuliłam się do poduszki, zamykając oczy. Byłam cholernie zmęczona...

// Dzień dobry!
Udanego dnia, aniołki 💞

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top