Rozdział II - Niepewność

Langa wypuścił głośno powietrze z ust, kiedy oparł swoje obolałe plecy o zagłówek fotela. Siedział w jednej pozycji już dobrą godzinę starając się odrobić zadaną mu pracę domową. Lekcje języka japońskiego, były dla niego dość uciążliwe, mimo, że potrafił posługiwać się nim biegle, jego pisownia nadal sprawiała mu niemałe problemy. Mając przed sobą ścianę zapisanego tekstu do przeczytania zdał sobie sprawę, że przechadza on oczami już po raz kolejny po tej samej linijce, wciąż nie rozumiejąc jej znaczenia.

— To bez sensu — szepnął do siebie i oparł swój podbródek dłonią.

Dał ostatnią szansę przeraźliwej publikacji i chwycił długopis, aby móc podkreślić jego najważniejsze fragmenty. Jednakże po krótkiej chwili na marginesie z ogarniającej go nudy rozpoczął rysować przeróżne szlaczki i koślawe wzory. Nawet nie zauważył, gdy smukła dłoń sama z siebie napisała imię jego najlepszego przyjaciela.

— Co się ze mną dzieje? — zapytał się pustej przestrzeni swojego pokoju.

Miał on w zwyczaju mówić do siebie. W dzieciństwie ze względu na jego nieśmiałość i skrytość miał mało znajomych, przez co sam musiał zapewnić sobie jakąkolwiek rozrywkę, a tworzenie monologów stało się dla niego bardzo atrakcyjne. Teraz było zupełnie inaczej. Przy czerwonowłosym wiedział, że nie musi się wstydzić, ani krępować. Mógł być naturalny i pozwalać mówić mu wszystko co tylko ślina przyniosła na język. Stał się dzięki niemu bardziej otwarty i udało mu się nawet poznać nowe osoby, pozyskując kilku przyjaciół. Być może właśnie to sprawiło, że tak bardzo go polubił.

Chłopak uśmiechnął się delikatnie na samą myśl o swoich uczuciach względem Rekiego. Wydać by się mogło się, że od samego początku darzył go niesamowitą, braterską przyjaźnią, lecz od jakiegoś czasu ta relacja z jego strony uległa gwałtownej zmianie. Czy to normalne, ze ma on ochotę spędzać ze swoim przyjacielem każdą wolną chwilę, trzymać go za rękę, a nawet całować? Burza hormonów rozszalała się w jego ciele, przyśpieszając tętno we krwi. On naprawdę nie mógł przestać o nim myśleć.

Zawstydził się mocno, gdy przypomniał sobie o wczorajszym wieczorze. Był tak blisko, że niemal czuł jego ciepły oddech na swoich ustach. Z drugiej strony wiedział, że Kyan był przerażony całą, zaistniałą sytuacją. W końcu nie codziennie jego przyjaciel pragnie go pocałować. Dzisiejszego ranka, gdy spotkali się w szkole, rozmawiali i śmiali się, jakby wczorajsze zajście nigdy nie miało miejsca. Hasegawa poczuł ulgę, że niższy nie ma tu tego za złe i nie zraził się do jego osoby. Nie mniej jednak podświadomie odrobinę żałował, że Reki nie chciał o tym porozmawiać i powiedzieć co tak naprawdę czuł przez ten krótki moment.

Panującą w pokoju ciszę zagłuszyło dochodzące zza drewnianych drzwi, lekkie pukanie. Chłopak wyrwał się z zadumy i gwałtownie obrócił w kierunku dźwięku.

— Kotku, obiad jest już gotowy — oznajmiła kobieta z uśmiechem na ustach. — Chodź zanim wystygnie.

— Zaraz zejdę mamo.

Niewielki stół zastawiony był jak zwykle bardzo skromnie, nie odznaczając się szczególnymi dodatkami. Dwie miski z parującym jedzeniem stały czekając na skonsumowanie i pachnąc przy tym egzotycznie kurczakiem po tajsku. Matka niebieskowłosego od zawsze pasjonowała się gotowaniem, czego nie można było wywnioskować bezpośrednio z jej szczupłej sylwetki. Langa ucieszył się widząc przygotowany samodzielnie przez kobietę obiad. Ostatnio ze względu na ciężką pracę miała na to coraz mniej czasu i jej syn musiał częściej jadać na mieście bądź zadowalać się gotowymi posiłkami.

— Langa wychodzisz gdzieś dzisiaj? — spytała nakładając pałeczkami porcję kurczaka.

—Idę spotkać się z chłopakami.

— I znowu będziecie jeździć na desce? — zmarszczyła brwi. — Wiem, że to uwielbiasz, ale nie mogę patrzeć na te kolejne zadrapania — spojrzała na ręce syna owinięte bandażem i gdzieniegdzie poobklejane plastrami.

— Nie martw się. Dzisiaj idziemy tylko pogadać.

Kobieta odetchnęła z ulgą. Tego wieczora nie będzie musiała oglądać nowych ran na ciele chłopaka.

— Będzie też Reki?

— T-tak — zawstydził się Langa wbijając wzrok w swoje danie na talerzu. — Czemu o niego pytasz?

— Bez powodu. Po prostu go lubię, a ty zawsze jak się z nim widujesz przychodzisz jakby — przerwała na moment podpierając dłoń o podbródek. — Jakby powiedział ci najszczęśliwszą rzecz na ziemi.

Hasegawa nie odpowiedział nic, przewracając tylko kawałki mięsa w ciemnym sosie. Wlepił tęczówki w talerz, zastanawiając się czy jego uczucia do Rekiego są, aż tak bardzo widoczne? Nawet jego rodzicielka widzi, że zachowuje się od jakiegoś czasu inaczej, przecież nie chciałby, żeby wszyscy dowiedzieli się o tym, że zakochał się w Kyanie.

Zakochał? Czy to dobre słowo? Nawet nie wiedział czym jest to przeciwne uczucie ciepła w klatce piersiowej, które pojawia się na myśl o rozpromienionej twarzy chłopaka. Często zjawia się znienacka i znika równie szybko pod wpływem chwili. Jeśli jednak, darzył przyjaciela tak mocnym uczuciem, co powinien z nim zrobić?

— Mamo, jak powiedziałaś tacie, że go kochasz? — zapytał nagle, na co kobieta zakrztusiła się wodą, którą właśnie popijała.

Nanako wiedziała, że kiedyś nadejdzie ten moment, gdy jej syn zapyta o tego typu rzeczy. Bała się, że nie będzie w stanie doradzić chłopakowi w nastoletnich rozterkach, gdyż sama nie była dobra w okazywaniu otwarcie swoich uczuć. Pierwsza miłość, zauroczenie, a co za tym idzie dalszy związek. Co będzie następne? Oby nie sprawy łóżkowe! Kobieta zarumieniła się lekko, po czym jednak zebrała się na odwagę spojrzeć na twarz syna.

— Tak naprawdę to on powiedział mi to pierwszy — uśmiechnęła się. — Mieliśmy grupkę wspólnych znajomych, ale ja nigdy nie patrzyłam na niego w romantyczny sposób. To zabawne, ale za pierwszym razem nawet go odrzuciłam. — Szatynka zachichotała zakrywając ustami dłoń. — Twój tato jednak był uparty i dopiero za którymś podejściem udało mu się wyciągnąć mnie na spotkanie. No, a chwilę później nie mogłam mu się oprzeć i zostaliśmy parą.

Langa słuchał opowieści matki z ogromnym zaciekawieniem. Nigdy nie słyszał tej historii. Zawsze był pewien, że związek ich rodziców był jednym z tych, gdzie dwoje ludzi zakochuje się w sobie od pierwszego wejrzenia. Miłość jednak nie zawsze jest tak prosta i wymaga wielu poświęceń oraz determinacji, oczywiście musi być przy tym również bardzo silna. Miłość Langi właśnie taka była.

— A-a, skąd wiedziałaś, że no ten — zająkał się znów spuszczając wzrok. — Że byłaś zakochana?

Kolejne niespodziewane pytanie trafiło do kobiety z podwójną siłą. Naprawdę bardzo chciała zakończyć już ten temat, lecz patrząc na syna widziała, że nie może teraz zostawić go samego z tym problemem.

— Myślę kotku, że to się po prostu wie. — stwierdziła jednoznacznie. — Czujesz, że serce zaczyna ci szybciej bić, gdy jesteś obok tej osoby, albo nawet, gdy tylko o niej pomyślisz. Nie możesz się na niczym skupić, a w brzuchu szaleją ci motyle.

— Motyle?

— To takie śmieszne uczucie, coś jakby łaskotki?

Wszystkie elementy układanki złączyły się w jedną całość. Langa nie miał już wątpliwości, że uczuciem jakie żywi do Rekiego, jest miłość. Piękna, ogromna i silna miłość.

— Czyli... zakładając, że jestem zakochany — przerwał. — Ale tylko tak załóżmy, mam powiedzieć takiej osobie co do niej czuje? — Chłopak czuł wstyd względem samego siebie zadając te ciągłe pytania.

— Oczywiście, że tak — Nanako położyła rękę na dłoni chłopaka, starając się dodać mu otuchy. — No dobra koniec tego gadania, a teraz jedz bo będzie zimne.

Hasegawa poczuł ogromną ulgę i zarazem nieopisane szczęście, kiedy zwierzył się ze swoich, dręczących problemów. Teraz już był pewny, że musi szczerze porozmawiać z Rekim. Miał on jednak jeszcze jedno, bardzo ważne pytanie. Jak wyznaje się drugiej osobie miłość?

* * *

— Dlaczego wszyscy jesteście tacy uparci? — westchnął czerwonowłosy chłopak krzyżując ręce na piersi. — To tylko parę łyków, przecież bym się nie upił.

— Po „paru łykach" musielibyśmy ciągnąć cię nieżywego do domu — zaśmiał się Shadow tworząc z palców przysłowiowy cudzysłów. — Ja nie będę tłumaczyć się twojej matce dzieciaku.

Mężczyzna o długich włosach zachichotał znad kieliszka wytrawnego wina, gdy zobaczył markotną minę nastolatka. Upił małego łyka i ostentacyjnie podniósł szklane naczynie ku górze. Stojący tuz obok Kojiro, chwycił tylko małą puszkę piwa i przysunął w kierunku młodszego.

— No w końcu ktoś normalny, dzięki Joe! — ucieszył się Kyan chcąc podnieść napój, gdy drugi szybkim ruchem zabrał mu go sprzed twarzy.

— Serio myślałeś, że ci to dam? Shadow ma racje, alkohol nie jest dla dzieci.

— Nie wierze, że mi to zrobiłeś — wychrypiał chłopak. — Naprawdę jesteście beznadziejni.

Dyskutująca trójka ponownie wybuchła gromkim śmiechem, nabijając się z Rekiego. Bezdyskusyjnie uwielbiali drażnić się z chłopakiem, który zawsze silnie bronił swojego zdania. Co prawda doskonale wiedzieli, że łyk lub dwa napoju, nie zaszkodziłoby młodszemu, lecz nie mogli sobie odmówić przyjemności patrzenia na jego zdenerwowaną i zgorzkniałą minę.

Siedzący nieco dalej Langa obserwował milcząco jak Kyan przysuwa do siebie szklankę z sokiem i nostalgicznie popija pomarańczowy płyn przez słomkę. Wszystko wydawało się być w najlepszym porządku, oprócz faktu, iż od czerwonowłosego emanowało wyczuwalne uczucie napięcia. Hasegawa zastanawiał się czy cała reszta również to widzi i tak jak on czuje się bardzo niezręcznie, skoro nawet jego matka rozszyfrowała go dzisiaj bez słów. Dlaczego rano Reki zachowywał się normalnie, a teraz odwraca od niego wzrok? Czyżby wcześniej udawał, a teraz ma mu za złe sytuacje z wczorajszego wieczora? Niemożliwe, on nie jest taką osobą. Langa wiedział, że jeśli jego przyjaciela męczą uporczywe myśli, zwykła rozmowa powinna załatwić sprawę. Przynajmniej taką miał nadzieje.

Niebieskowłosy spojrzał w kierunku siedzącego tuż obok Miyi. Oczy chłopaka również wskazywały na to, że jest on pogrążony w ogromnej zadumie i odpłynął już daleko wraz ze swoimi myślami. Równie dobrze mógł mieć też dość kłócących się mężczyzn i zaczynać żałować, że wyszedł dzisiaj ze swojego domu, aby teraz zmuszać się do wysłuchiwania nudzącej paplaniny.

— Miya? Mogę zadać ci pytanie? — ton Langi był wysoki, lecz brunet nawet nie mrugnął.

— O co chodzi? — odpowiedział leniwie łykając musującą oranżadę, którą męczył od początku spotkania.

— Miałeś kiedyś dziewczynę?

Nastolatek o mało nie zakrztusił się napojem słysząc słowa kolegi. Pytająco zwrócił swoje tęczówki w jego stronę.

— Co? Serio? Wyglądam ci na takiego co by miał?

— No, nie wiem — Hasegawa złapał się za kark lekko go pocierając. — W sumie to zawsze kręciło się wokół ciebie mnóstwo dziewczyn, więc pomyślałem, że masz w tym jakieś doświadczenie.

— Nigdy nie miałem dziewczyny i nie chce mieć. Związki są oklepane, a miłość obrzydliwa — stwierdził zakrywając dłonią usta w imitacji odruchu wymiotnego. — Jeśli chciałeś się poradzić kogoś w tych sprawach to przykro mi, ale źle trafiłeś. — Miya westchnął głęboko, gdy ujrzał ponury wyraz twarzy starszego. — Masz przecież trójkę dorosłych facetów, których możesz się o to zapytać.

Oboje zawiesili wzrok na grupkę przyjaciół, którzy na nowo rozpoczęli irytującą i głośną dyskusję, tym razem na inny, bezsensowny temat. W myślach, siedząca dwójka jednoznacznie stwierdziła, że niebieskowłosy jednak nie ma na co liczyć. Langa spojrzał na bruneta wymownie i uniósł wysoko jedną brew.

— Dobra zapomnij. Co chcesz wiedzieć?

— Jakby to ująć... w jaki sposób komuś powiedzieć, że się go lubi? Ale, tak bardziej lubi niż tylko przyjaciela... no wiesz o co mi chodzi — wybełkotał gestykulując dłońmi.

— Nie wiem, może wprost? — stwierdził. — Lubie cię Reki. To nie może być, aż takie trudne.

— A właśnie, że jest bardzo trudne, szczególnie, że — chłopak przerwał na moment. — Czekaj, powiedziałeś Reki?!

— A Ty czemu jesteś taki zdziwiony?

— Ja? Nie, no coś ty, nawet nie wiem o co ci chodzi.

Hasegawa czuł jak jego serce przyśpieszyło, gdy rozglądnął się szybko po pomieszczeniu. Na szczęście Kyan był zbyt zajęty kłótnią, aby usłyszeć ich rozmowę.

— Przecież to widać na pierwszy rzut oka — zachichotał młodszy. — Ten pajac też jest w tobie zabujany, dzisiaj ciągle się gapi na ciebie tymi maślanymi oczami.

— Naprawdę? Ty serio tak myślisz?

— Co z tobą dzisiaj Langa? Po co miałbym cię oszukiwać? — chłopak prychnął wywracając oczami. — Tylko błagam nie migdalcie się tak, jak pozostała dwójka bo, aż mam dreszcze — Chinen wzdrygnął się lekko, lecz jego błękitne spojrzenie nadal wodziło po zdziwionym wyrazie twarzy kolegi.

Niebieskowłosy zamarł w jednej pozycji czując, jak powoli traci czucie w palcach u rąk. Czy Reki uciekał od niego wzrokiem, gdyż to on sam ciągle się w niego wpatrywał?

— Powinienem — wyszeptał nagle. — Powinienem z nim dzisiaj pogadać.

— No raczej — przytaknął młodszy upijając ostatni łyk oranżady. — Nawet trochę ci w tym pomogę.

Brunet puścił do chłopaka oczko i posłał głupi uśmieszek. Langa wzdrygnął się lekko i zarazem zawstydził, że osoba o wiele od niego młodsza daje mu rady, a w dodatku pomaga w rozwiązaniu problemu. Niemniej jednak był mu wdzięczny, szczególnie za to co miał zaraz uczynić.

— Dobra głupki, ja się zwijam do domu — Miya wstał z wysokiego krzesła i podszedł do opartej o ścianę deskorolki biorąc ją w dłonie.

— No to na mnie już też czas — odezwał się Shadow. — Przecież nie pójdziesz sam kiedy jest już tak ciemno?

— A co ja dzieciak?! — oburzył się najmłodszy posyłając mężczyźnie zabójcze spojrzenie.

— Żebyś wiedział. Dzieciaku.

— Ja też już pójdę — wyszeptał markotnie Reki. — Matka mnie zabije jeśli jeszcze raz wrócę tak późno do domu.

— Odprowadzę cię!

Hasegawa wrzasnął tak głośno, że siedzący trochę dalej Cherry podskoczył na siedzeniu, ledwo opanowując w dłoni chwiejący się kieliszek. Czerwonowłosy natomiast stanął na moment, aby po raz pierwszy tego wieczora spojrzeć bezpośrednio na oblicze Langi. Dzisiaj wyjątkowo czuł, jak jego śnieżny wzrok przeszywa go na wylot powodując ciarki na kręgosłupie. Skinął on lekko głową w akcie zgody i uśmiechnął się szeroko do przyjaciela, choć wiedział, że było to zagranie jedynie na pokaz.

Chwilę później oboje zmierzali w jednym kierunku stawiając powolne kroki. Reki uwielbiał letnie noce. Równie mocno kochał przechadzać się w ciemnościach otoczony jedynie wilgotnym powietrzem, które było zbawienne dla panującej duchoty. Stąpający obok Langa zdawał się być idealnym towarzystwem, gdyby nie jego zamyślona mina, którą Kyan nieco się zmartwił. Nie minęła nawet minuta, gdy postanowił on przerwać ciszę.

— Nasi znajomi są serio beznadziejni — westchnął. — Nawet oni są przeciwko mnie.

— Dbają o ciebie — niebieskowłosy zaśmiał się uroczo. — Powinieneś być im wdzięczny, że nie czołgasz się teraz pijany — zażartował.

— Przecież bym się nie upił! — krzyknął, lecz gdy tylko ujrzał roześmianą twarz przyjaciela, wbił wzrok w swoje kolorowe buty, aby ukryć zaróżowioną twarz. — Chciałbym być już dorosły, wtedy nikt nie gada ci o bezsensownych zakazach.

— To chyba jednak nie jest takie kolorowe, jak ci się wydaje.

— Mówisz jak oni — odburknął, czując rozczarowanie słysząc słowa chłopaka. — Chociaż ty bądź po mojej stronie.

— To nie tak, że nie jestem — odpowiedział. — Po prostu jak jest się dorosłym to wiele rzeczy wygląda inaczej, no i dużo ludzi odchodzi z twojego życia.

Ostatnie słowa Langa wypowiedział znacznie ciszej, tak, że Reki musiał zastanowić się parę chwil nad odpowiedzią.

— Ja tam nie zamierzam cię zostawiać. Nawet jak będę dorosły to o tobie nie zapomnę — oznajmił. — No co? Lan-nga czemu się tak gapisz?

Morskie tęczówki chłopaka napełniły się milionami małych, lśniących iskierek, a na blade policzki zawitał płomienny rumieniec. Jego malinowe wargi rozchyliły się lekko w akcie zdziwienia odsłaniając śnieżnobiałe zęby. Wydawałoby się, że chciały wypowiedzieć bardzo ważne słowa, lecz jedyne co się z nich wydostało to ciche sapnięcie. Ciśnienie w żyłach Hasegawy nadmiernie wzrosło, gdy obserwował równie zawstydzonego Kyana. Marzył teraz o zatopieniu się w jego objęciach.

— M-mogę Ci obiecać Langa, że nigdy cię nie zostawi-ie — zająkał się. — To znaczy, że cieszę się, że znalazłem kogoś z kim mogę jeździć na desce no i... cieszę się, że cię poznałem.

Ich swobodnie wiszące dłonie otarły się subtelnie o siebie wymieniając wspólnym ciepłem na parę sekund. Po ciałach chłopców przeszedł miły dreszcz, a serce zabiło mocniej i gwałtowniej. Teraz zmniejszyli między sobą odległość i ich małe palce całkowicie się złączyły. Stało się to przez zupełny przypadek, lecz żadnemu z nich absolutnie to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, pokochali buzującą w nich euforię.

— Reki ja... — niebieskowlosy zawahał się przez chwile.

— Tak?

— Ja chciałem tylko powiedzieć... — odetchnął głęboko. — Też się bardzo cieszę, że cię poznałem.

__________________________________________________

Na wstępie chciałam was przeprosić za tak długą nieobecność i zarazem podziękować za cierpliwość♥

Od teraz rozdziały będą się pojawiać regularnie (postaram się XD), a na pewno nie będzie już takich długich przerw.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top