Rozdział 23
Shailene POV
Paul patrzy na mnie ze złością, kiedy spotykam się z nim w nocy, w jego pokoju. Opowiedziałam mu o wszystkim, co się dzieje. Ciąża Leili wszystko zmienia. Nie będzie mógł już uprawiać z nią seksu, więc zajmie się mną. Kiedyś mówił mi, że jego żonie nie przeszkadza to, że sypia z innymi kobietami. Co z nią nie tak? Co z nim nie tak?
- Gdybyś była ostrożniejsza, teraz byłabyś bezpieczna w klubie.
- Taa i gdybym była mądrzejsza, nigdy nie zadałabym się z Theo - unoszę brwi. W moim mniemaniu, należy skończyć z gdybaniem. Wiele rzeczy z przeszłości bym zmieniła, ale teraz muszę się z tym pogodzić i zacząć działać inaczej.
- Wydostanę was stąd - łapie mnie za rękę.
- Obiecywanie czegoś tyle razy sprawia, że obietnica traci na wartości.
- To nie jest takie proste, jak ci się wydaje. Cały czas próbuję wymyślić coś sensownego, ale te wszystkie patrole i strażnicy.
- Więc przestań obiecywać i odezwij się, jak już będziesz miał coś konkretnego - wstaję i idę do wyjścia, odprowadzana wzrokiem mężczyzny.
Wszystko spada na mnie. Na nikogo innego nie mogę liczyć.
>>>
Theo POV
Późnym wieczorem siedzę w swoim gabinecie i w samotności opijam kolejny sukces. Kolejne dziecko. Kolejny cud. Gdybym w przeszłości nie wpadł na tak genialny pomysł, wiele porządnych par byłyby takie nieszczęśliwe. Moja bezpłodna żona dzięki mnie zostanie po raz kolejny matką.
Należy mi się jakaś nagroda.
Wstaję od biurka i odstawiam szklankę z alkoholem. Patrzę na zegarek, który wskazuje na dziesiątą wieczorem. Jeszcze nie jest tak późno, w tym miejscu, o którym myślę, dopiero budzi się życie... Budzi się też mój najlepszy przyjaciel. Do żony nie pójdę, bo przeżywa ciążę Leili, nie mam ochoty na Leilę, ani na Shailene. Muszę jechać do centrum, do klubu.
Ściągam swojego kierowcę, żeby mnie tam zawiózł. Ktoś mógłby uznać, że ten klub to jeden wielki grzech. I jest nim... dla kobiet, które w nim pracują. Mężczyźni nie są winni temu, że te kobiety nas prowokują do takiego zachowania. Jesteśmy słabi pod tym względem i nie potrafimy się oprzeć ich wdziękom. Nam zostanie wszystko wybaczone, a one... dopóki nie odkupią win, jeszcze tu, na ziemi, to marnie skończą.
Inni Komendanci kiwają mi głowami, kiedy zmierzam do baru, mijając sporo kobiet, które uśmiechają się do mnie zalotnie. Niedługo którąś z nich przelecę. Moje spodnie robią się coraz ciaśniejsze w kroku na samą myśl.
Moim oczom ukazuje się ktoś, o kim zdążyłem zapomnieć. Heather, siostra Shailene. Już wiem, co mnie tutaj przyciągnęło. Mam dziwną słabość do wszystkich sióstr Woodley, ale akurat dzisiaj pragnąłem Heather, z którą jeszcze nigdy nie spałem.
Obserwuję ją przez dłuższą chwilę. Jest drobniutka, ma długie nogi, wypięty tyłek i duże cycki. Figura idealna. Dlaczego wcześniej nie zwróciłem na to uwagi? Jej długie, brązowe włosy lśnią, a duże oczy przyciągają wzrok.
Kiedy przechodzi obok mnie, niespodziewanie zagarniam ją do siebie, a moje dłonie lądują na jej tyłku.
- Panie Taptiklis - rzuca tylko, zaskoczona.
- Ciebie jeszcze nie miałem - mruczę i z zachwytem patrzę na jej ciało. Mój niecierpliwy przyjaciel domaga się spełnienia, więc po prostu chwytam Heather mocno za rękę i prowadzę do jednego z pokoi. Śmieję się w duchu, gdy przypominam sobie, co ostatnio chciała zrobić Shailene i jak to było nieudolne.
Rzucam dziewczynę na łóżko i zaczynam ją rozbierać. Spodziewam się, że będzie trzymała mnie na dystans, ale nie... Angażuje się tak jak ja, jak nie jeszcze bardziej. Całuje mnie coraz bardziej zaciekle i niemalże zrywa ze mnie spodnie. Dlaczego wszystkie siostry nie mogą być taka jak ona? Shailene może i kiedyś taka była, ale okazała się niewdzięczna. Zrobiłem dla niej co mogłem, wyrwałem ją z nędznego życia i jaka wdzięczność mnie za to spotkała? Chciała mnie zabić.
Jej młodsza siostra wydaje mi się być nieco inna pod tym względem, dlatego już teraz wiem, co zrobię.
Wezmę do domu trzecią siostrę Woodley.
CDN.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top