Rozdział 26
Shailene POV
Zaczynają ogarniać mnie wątpliwości. Może jednak Heather jest po naszej stronie... Muszę się dowiedzieć co planuje, ale ściany w domu Theo i Melody mają uszy. I tak wiele ryzykuję, kiedy spotykam się z Paulem.
Morderstwo Leili, bo inaczej tego nazwać nie można, obudziło we mnie prawdziwą chęć odwetu. Zaczynam mieć obsesję na punkcie zemsty. Całymi dniami rozmyślam o tym, w jaki sposób mogłabym ich zabić. Najlepiej wszystkich naraz, bo wszyscy zasługują na karę.
Kiedy pewnej nocy słyszę płacz Holly, nie wytrzymuję. Mam ochotę wyć razem z nią, bo nie mogę jej pomóc. Jestem jej matką, a odseparowali mnie od niej, jakbym miała jej zagrażać. Nie jestem jedyna, zrobili to wielu kobietom, które niczemu nie zawiniły. Po prostu prowadziły życie, które niektórym się nie podobało.
Wybiegam z pokoju i trafiam pod drzwi pokoju Holly. Ciągnę za klamkę, ale bez skutku - wymyślili to tak, żeby nikt od zewnątrz nie mógł się dostać. Do pokoju Holly można przejść jedynie przez ich sypialnię.
- Wpuśćcie mnie! - Krzyczę, waląc pięściami w drzwi. - To moja córka!
Na efekt nie trzeba długo czekać - po chwili wychodzi Theo, patrząc na mnie jak na idiotkę.
- Zwariowałaś? - Syczy, odciągając mnie od drzwi. - Nie masz do niej żadnych praw. Wracaj do siebie, zanim zdenerwujesz mnie jeszcze bardziej.
- Cały czas słyszę jej płacz - sama zaczynam płakać. - Nie udawaj, że nie wiesz, co to znaczy. Ona mnie potrzebuje. Mnie, swojej prawdziwej mamy!
- Melody jest dla niej lepszą matką, niż ty. Nie byłabyś w stanie zapewnić jej niczego, wiesz gdzie by skończyła? Tak samo jak ty, w klubie, pracując jako kurwa. Wszystkie siostry Woodley spotykają się w tym samym miejscu, czy to nie dziwne? Mam nadzieję, że Nicole nie ma po tobie puszczalskiego genu.
- A jeśli ma to co? Zabijesz ją? Tak jak moją siostrę?
- Jeśli przyniosłaby hańbę rodzinie, nie miałbym wyboru - odpowiada spokojnie.
To utwierdza mnie w przekonaniu, że muszę wydostać stąd Holly za wszelką cenę. Za głupi błąd młodości mogłaby przypłacić śmiercią i to przez człowieka, który nazywa się jej ojcem. Ale nim nie jest.
A co by było gdyby Theo odkrył, że nie jest ojcem Holly? Nie wiem, czy udaje, że nie wie, że jest bezpłodny, czy rzeczywiście nie ma pojęcia.
- Chcę ją zobaczyć - oświadczam stanowczo.
Theo tylko parska śmiechem.
- Naprawdę sądzisz, że coś wskórasz?
- Mam prawo ją zobaczyć!
- Jesteś nikim. Masz szczęście, że poznaliśmy się szybciej i że trafiłaś akurat na mnie. Inni Komendanci nie są tacy wyrozumiali i nie znosiliby twoich humorków. Już dawno byś zawisła. Sam zaczynam rozważać tę opcję, bo mnie wkurwiasz.
- Ty wkurwiasz mnie jeszcze bardziej - warczę, wpatrując się w niego z wściekłością.
Theo w odpowiedzi chwyta mnie mocno za szczęką i przyciska do ściany swoim ciałem. Nie mam jak się uwolnić, jest za silny. Jedną ręką przetrzymuje moje ręce, a drugą rozpina rozporek i zsuwa spodnie. Wierzgam się, ale i tak udaje mu się dostać pod moją koszulę nocną, która teraz jest częściowo rozerwana.
Zaczynam krzyczeć, ale wtedy uderza mnie w twarz i zakrywa mi usta dłonią. Próbuję go ugryźć, ale on obraca mnie przodem do ściany i uderza w nią mocno moją głową. Kiedy robi to kilka razy, odechciewa mi się dalszej walki, więc po prostu milczę, otumaniona bólem, kiedy on robi swoje.
- Tato? - Dobiega nas cichy głos jego najstarszej córki.
- Wracaj do łóżka, Amberly - Theo zatrzymuje się, sapiąc.
- Ale tato, co...
- Zjeżdżaj stąd, powiedziałem! - Tym razem krzyczy, a wystraszona dziewczynka biegnie do swojego pokoju.
Kiedy w końcu mogę wrócić do siebie, ledwo stoję na nogach. Muszę trzymać się ściany, bo inaczej bym upadła.
Kiedy jestem już przy drzwiach, zauważam Heather, która przy nich stoi. Patrzy na mnie ze współczuciem i kręci głową.
- Musimy zacząć działać - szepcze tylko i pomaga mi wejść do pokoju.
CDN.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top