Rozdział 16

Leila POV

Wieczorem w domu robi się spokojniej, oprócz tego, że z sypialni Theo i Melody jak zwykle słyszę płacz Holly.

Schodzę do kuchni, w której krząta się Marta. Kiedy mnie zauważa, uśmiecha się do mnie.

- Chcesz coś zjeść? - Pyta, a ja kręcę głową.

- Nie... po prostu czułam się okropnie samotna i...

- W jadalni siedzi Federico - wskazuje na młodego ochroniarza, którego ostatnio przydzielono do tego domu na szkolenie pod okiem Paula.

Idę więc do jadalni i zauważam chłopaka, który prawdopodobnie jest w moim wieku, wygląda bardzo młodo. Ma włosy w kolorze ciemnego blondu i intensywnie niebieskie oczy. Nie rozumiem co skłoniło go do tego, żeby zostać strażnikiem w tym chorym państwie. Może nie miał wyboru, podpowiada głos w mojej głowie.

- Hej - witam się z nim nieśmiało.

- Cześć - odpowiada, zaskoczony. Niepewnie siadam na przeciwko niego i milczę, patrząc jak je. - Jesteś głodna? - Pyta po chwili.

- Nie - marszczę brwi.

- To po co tu siedzisz?

No właśnie... oto jest pytanie.

- Nudziłam się i...

- Nie jestem atrakcją, która będzie zabawiać Podręczną - burczy.

- Przepraszam - wstaję, walcząc jednocześnie ze wściekłością i smutkiem.

Chłopak wzdycha i też wstaje.

- To ja przepraszam, jestem trochę zmęczony - podchodzi do mnie i wyciąga rękę. - Federico, ale wolę jak mówi się na mnie Fede.

- Leila - ściskam jego rękę. - I... możesz na mnie mówić Leila.

Federico uśmiecha się i atmosfera robi się jakaś luźniejsza. 

- Może pójdziemy pogadać do mnie? - Proponuje. - Mieszkam nad garażami.

- Ja... chyba nie powinnam - waham się. Co zrobiłby mi Theo, gdyby zobaczył mnie w mieszkaniu strażnika? Wzdrygam się na samą myśl.

- Spokojnie, pana Taptiklisa nie ma w domu, Paula też nie.

Choć nadal się waham, idę za Federico. Wychodzimy na dwór i kierujemy się w stronę garażu. Z tyłu znajdują się schody, które prowadzą do niewielkiego mieszkania Fede. W środku jest tylko sypialnia połączona z małą kuchnią i niewielka łazienka. Na komodzie zauważam zdjęcia starszej kobiety, przy której stoi Federico i kilka dziewczyn w różnym wieku.

- To moja mama, a to moje siostry, Estrella Marina, Ana Blanca, Dulce Niña, Celia Maribel i Martita Iñes - wymienia, widząc, że patrzę na zdjęcie.

- Zgaduję, że jesteś z Południa?

- Z Wenezueli. Dotarłem do Stanów przez Meksyk. Wydałem na to wszystkie oszczędności, ale zanim znalazłem jakąkolwiek pracę, Stany Zjednoczone zamieniło się w Państwo Gileadzkie.

- Musisz mi ufać, skoro wyjawiasz mi, że przybyłeś tutaj nielegalnie.

- Pan Taptiklis o tym wie - Fede wzrusza ramionami.

- Serio? - Wytrzeszczam oczy.

- A jak myślisz, dlaczego tu jestem? Nie miałem najmniejszej ochoty na pracę strażnika, to wszystko jest według mnie chore - wskazuje na mnie. - Zmuszanie dziewczyn do rodzenia dzieci bogatym gnojkom. Myślałem, że mamy prawdziwą lipę w Wenezueli, ale w porównaniu z tym syfem... Żałuję, że nie doceniałem tego, co mam. Ale chciałem lepszego życia, chciałem zarobić pieniądze i wysłać je mojej mamie i siostrom. Wiesz, nigdy się u nas nie przelewało i to głównie na mnie spoczywał obowiązek utrzymania rodziny. A teraz wpakowałem się w to gówno... - siada zrezygnowany na kanapie.

- Sama uciekłam od toksycznej rodziny... do moich sióstr, ale też nie zdążyłam... i skończyłam jako Podręczna - spuszczam głowę.

- Tak myślałem, że jesteśmy po tej samej stronie - mruga do mnie.

- Może nawet uda nam się razem uciec? - Pytam żartobliwie. W głębi serca mam jednak nadzieję, że może potraktuje to poważnie. Gdyby skończył szkolenie i został pełnoprawnym strażnikiem...

- Nawet nie wiesz jak bardzo bym tego chciał - wzdycha. - Ale jeszcze trochę potrwa, zanim będę w stanie coś zrobić - jego wzrok pada na mój płaski brzuch. - Jesteś już w ciąży?

- Nie mam pojęcia - wzruszam ramionami. - Ale nie czuję się inaczej. Myślę, że nie jestem w ciąży.

- Lepiej, żebyś w nią jak najszybciej zaszła. Nie chcesz wiedzieć co robią z dziewczynami, którym się nie udaje.

- Zsyłają je do obozu pracy, wiem.

- To nie jest zwykły obóz pracy - mówi Fede. - To jest piekło. Te biedne kobiety strasznie tam cierpią, by w końcu umrzeć. Ziemia i woda są skażone.

Wytrzeszczam oczy i mimowolnie łapię się za brzuch. Wcześniej modliłam się o to, żeby nie być w ciąży, ale teraz...

- Jeśli zajdzie taka potrzeba - kontynuuje. - To może będę mógł ci pomóc.

Patrzę na niego gwałtownie, przetwarzając w myślach to co powiedział. Czy on właśnie zasugerował mi, że zrobi mi dziecko?

Znamy się kilkanaście minut i już doszliśmy do takiego etapu?

CDN.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top