blooming days


To zaczęło się na wiosnę. Chanyeol się zakochał.

Jongdae miał wtedy swoje jasne, farbowane na blond włosy. Kompletnie spalone i przy każdym czesaniu wypadało mu ich trochę. I Chanyeol mówił mu, żeby sobie odpuścił, ale on chciał koniecznie blond. 

Ponieważ Baekhyun lubił blond włosy.

Chanyeol powiedział mu, że on lubi zdrowe włosy, ale on odpowiedział mu, że nie obchodzi go co on lubi, wyrzucając garść kłaków do kosza po czesaniu. Potem zaczął nucić jakąś piosenkę.

I wtedy, był to chyba późny marzec, wiosna, ale śnieg wciąż leżał. Ale Chanyeol się zakochał. Zupełnie niekonwencjonalnie i nie w zgodzie z naturą, ponieważ na podwórzu jeszcze nie było przebiśniegów, a termometr wskazywał dziesięć na minusie. 

Jongdae miał chore gardło i raczej skrzeczał, ale Chanyeol nadal słyszał w tym melodię, która oczyściłaby jego skórę i zabiła depresję. Zaczął kaszleć i wypuł jakiegoś gluta do muszli klozetowej po chwili.

- Serio nie przemęczaj się - powiedział Chanyeol.

Ale Jongdae powiedział mu, że będzie robić co chce i kontynuował kaszleć przez jakieś następne dziesięć minut. Mówił, że pogoda jest zjebana, bo wczoraj było pięć na plusie, a teraz znowu śnieg i zima. Chanyeol mówił mu, żeby został w domu z nim i zagrał w LoLa, ale nie. On wychodził z Baekhyunem żeby oglądać bazie nad rzeką. To były ich takie romantyczne randki. Potem Jongdae wrócił i powiedział, że trzymali się za ręce przy tym, a potem Baekhyun zaśpiewał mu balladę i kiedy Chanyeol będzie miał kogoś takiego, kto będzie mu śpiewał, no kiedy? Nigdy

- Mam ciebie - powiedział.

Powiedział coś w stylu "Po byku i po plastiku" i wzruszył na niego ramionami. A potem poszedł się kąpać i zaczął głośno śpiewać, więc Chanyeol nie wiedział kto wygrał to starcie. Raczej nie Jongdae.

- Jesteś dla mnie, jak słowik - powiedział dobrodusznie, kiedy Jongdae wyszedł z łazienki i wyrywał ze swojej głowy kolejne garście włosów grzebieniem.

Na to rzucił w niego rzeczonym grzebieniem i powiedział "stfu", dokładnie "stfu", bo tak mówił do niego w LoLu, kiedy Chanyeol pisał przeciwnikom, jak dobry jest jego support po każdym zdobytym zabójstwie.

Jongdae pisał z Baekhyunem całe noce, potem wychodzili na randki i trzymali się za ręce a może coś więcej i Chanyeol nie wiedział, jak się odnaleźć w tym wszystkim. Przecież się zakochał, a tu taka kicha. 

Każde:

- Kocham cię, Jongdae - wywoływało jedynie jakiś grymas i wzruszenie ramion.

A Chanyeola bolało serce, ponieważ pomimo, że mieszkali razem, to Jongdae coraz bardziej się od niego oddalał. Nawet nie przyjmował i nie zdradzał jakiegokolwiek zainteresowania tym, że Chanyeol go kocha. I może miało to swoje źródło w tym, że mówił mu to już od dawna w głupich przyjacielskich żartach i byli już zbyt blisko, aby reagować na takie rzeczy. 

Ale Chanyeola bardzo bardzo bolało serce. Ponieważ teraz już mówił poważnie, zupełnie serio, był zakochany i kochał Jongdae. 

Raz próbował go nawet zabrać na randkę. Do kina na "Deadpool 2", ale to niczym się nie różniło od ich normalnych wyjść, choć Chanyeol zadbał o to, aby ponieść wszystkie koszty.

Miał złapać Jongdae za rękę i powiedzieć mu, że go kocha, jak wyjdą z sali projekcyjnej. Ale wtedy Jongdae poszedł do kibla. 

A następnego dnia wrócił z randki nad rzeką z bukietem baź w ręku. Pieprzone bazie. Powiedział, że Baekhyun go pocałował, już nie tylko trzymał za rękę. 

- To super, Jongdae. Jak świetnie - powiedział martwym głosem.

I widząc, jak Jongdae ściąga szalik i ma na szyi siniaka to poczuł, że nie może oddychać. I serio nie mógł, to nie była jakaś wyobraźnia czy metafora. W gardle mu coś stanęło. Pobiegł do łazienki i zamknął za sobą drzwi, a potem odkaszlnął mocno, zamykając oczy.

Kiedy je otworzył umywalka była pokryta czerwonym płaszczem z płatków róż. On nie mógł uwierzyć. Po prostu nie mógł. Co to było, jeżeli kaszlało się kwiatami? Będzie musiał sprawdzić w internecie.

Wziął do ręki telefon, ale zanim zdążył włączyć wyświetlacz, poczuł, że coś ponownie zalega mu w gardle i znowu wypluł róże. Popatrzył na nie i były trochę pokryte jego śliną. Fuj. I trochę krwią. Krwią? To gruźlica?

Spanikowany zaczął wystukiwać na telefonie zapytanie do Google: "Co to znaczy, jak pluję kwiatkami?"

Jedynymi wynikami wyszukiwań były jakieś fanfiction do Vkooka. Zmarszczył brwi, ale stwierdził, że Google nie mogło kłamać, więc wszedł w jeden z nich i sprawdził tagi i jeden z nich mówił: "Hanahaki Disease", więc to było to co wyszukał następnym razem. Pokazały mu się jakieś fanarty anime z gościami, którzy mieli buzie pełne kwiatków. I one były naprawdę relatywne do jego sytuacji, choć nie mógł ich wziąć na poważnie.

Potem przeczytał o tym, co to tak właściwie jest. Była to choroba nieodwzajemnionej miłości. Jego płuca zamieniały się w kwiaty i dopóki ważna dla niego osoba go nie pokocha to on będzie tak kaszlał. Jeżeli nie pokocha to umrze.

- Co?

Taki właśnie był problem z tymi fantasy chorobami, że autorzy nie wymyślali na nie leków, ponieważ ich fanfiction kończyło się zwykle happy endem. Zaczął czytać te historie jedna po drugiej. I w większości Jungkook i Taehyung byli razem, w niektórych Jungkook umierał, a w jeszcze innych występował Gdragon, który mówił Jungkookowi na łożu śmierci, że jest lekarstwo. 

Chanyeol skupił całą swoją uwagę na dialogu. I okazywało się, że można było pójść do doktora i poprosić go, aby wyciął ci kwiatki z płuc, ale wtedy nie będziesz w stanie już nigdy kochać.

"No to dupa zbita" pomyślał.

Zgasił wyświetlacz telefonu i siadł na kiblu, próbując się pogodzić ze swoją własną śmiercią. Ale wtedy usłyszał pukanie Jongdae, który pytał go czy żyje.

- Już niedługo! - odkrzyknął.

Jongdae stwierdził, że na pewno oznajmia po prostu za ile wyjdzie, więc powiedział, że daje mu pięć minut.

Chanyeol zaskowyczał na ten cały brak komunikacji pomiędzy nimi. Niech będzie przkelęty.

Zaczął zbierać płatki róż z umywali, powtrzymując kolejne ataki kaszlu. 

Wcyiągnął worek na śmieci i włożył tam swoje płatki i jak zaczął kaszleć potem to też kaszlał właśnie do tego worka.

Wyszedł z łazienki do widoku Jonhdae gadającego z Baekhyunem przez telefon i poczuł, jak zbliża się kolejny atak. Zarzucił czarny worek na plecy i popędził do swojego pokoju.

Życie było trudne po tym wszystkim. Naprawdę trudne. Chanyeol nie wiedział ile ma tych płatków, ale na pewno stracił ich już więcej niż Jongdae włosów na głowie od czasu przefarbowania. To było dramatycznie przerażające.

Widział, jak Jongdae myje zęby i pasta ścieka mu po brodzie i chciało mu się płakać i kalszeć. Potem, jak śpiewał, a potem, jak wyzywał go w LoLu i to wszystko sprawiało, że kocha go jeszcze bardziej. 

Raz też poszedł spać na kanapie i Jongdae przykrył go kocem. Wtedy prawie wypluł swoje płuca. Ponieważ ten sam Jongdae, który był najpiękniejszą i najważniejszą istotą na tej ziemi wolał zbierać bazie z Baekhyunem i się z nim całować. I nie przestawał o nim mówić. Ani na chwilę. Baekhyun miał ładny głos. Baekhyun umie dziwnie zginać palce. Śmiech Baekhyuna jest cudowny. Baekhyun kupił im pasujące do siebie pierścionki.

Chanyeolwi rzygać się chciało tym Baekhyunem. Zamiast tego pochylał się na kiblem i rzygał piedolonymi czerwonymi płatkami cholernych róż, ponieważ takim był teraz człowiekiem. Jak z głupiego fanficka. 

Potem jeszcze, jakby tego nie było mało. Poznał Baekhyuna i jak bardzo chciał go nienawidzić to nie mógł. Ponieważ Baekhyun był serio świetnym człowiekiem i to oczywiste, ponieważ Jongdae ma gust. I w ogóle był o wiele lepszy od Chanyeola. Nawet w LoLa.

Czarny worek śmieciowy stawał się coraz bardziej przepełniony, a jego miłość, jak się nie spełniła, tak się nie spełniała.

Chyba powinien pogodzić się ze swoją śmiercią. Ponieważ nieważne ile razy mówił „kocham cię", to zawsze było za mało, aby Jongdae wreszcie to zauważył. Że Chanyeol serio go kocha, już nie na żarty. Pytał go tylko czasami, dlaczego jest taki blady, a potem Chanyeol odpowiadał, że używa tych maseczek na wybielanie, jak jakiś głąb. Jongdae powiedział mu, żeby przestał, ponieważ wyglądał niezdrowo. I masował go przy tym po ramieniu. Normalnie, zwyczajnie, fajnie, super, Chanyeol mógł z tym żyć.

Kiedy wyrzucił swoją pierwszą torbę śmieciową pełną kwiatków, stwierdził, że pora to z kimś skonsultować. I nie, nie z doktorem, ponieważ to był normalny świat i pewnie wysłaliby go do jakiegoś psychiatryka, gdzie już na pewno by umarł.

To musiał być Suho. Więc zobaczył się z nim w kawiarni i kawa na ławę powiedział:

- Lubię Jongdae.

- Fajnie, ja też go chyba lubię - tak właśnie wyglądała pomocność Suho.

- Nie, nie rozumiesz - powiedział spokojnie Chanyeol, próbując nie krzyczeć - Ja go lubię tak lubię, że lubię. Wiesz o co mi chodzi. 

- Słucham?

- Kocham go i takie rzeczy. Chcę go trzymać za rękę.

- Ale on jest z Baekhyunem - odparł Suho marszcząc brwi, nierozumiejąc.

Chaneyol zaczął myśleć, że chyba powinien wybrać Sehuna, choć on pewnie powiedziałby tylko jakieś "oof" i zaproponował turniej w pingla.

- Cholera wiem. Chodzi o to, że to mnie... zabija? - zaczął getykulować - Znasz te historie, gdzie pluje się płatkami kwiatów? Ja właśnie to mam. Fizycznie umieram.

Suho spojrzał na zegarek.

- Chanyeol jest dopiero południe, kto ćpa o tej porze?

- Ja nie ćpam! Udowodnię ci.

Kaszlnął delikatnie w rękę i wyciągnął ją rozprostowaną nad stół i pokazał Suho kilka czerwonych płatków.

- Widzisz?

Suho zmrużył oczy.

- Co to?

- Jesteś ślepy czy chuj?

- Nie, ale skąd wytrzasnąłeś płatki róż.

- Z moich płuc!

- Przepraszam, ale co?

Wtedy Chanyeol ponownie posłużył się Google i znalazł definicję jego choroby i pokazał temu niedowiarkowi Suho.

Potem wykaszlał jeszcze więcej płatków, aby mu udowodnić.

Suho przejechał wzrokiem kilka linijek tekstu i chyba załapał, bo spojrzał na Chanyeola i zapytał:

- I co zamierzasz z tym zrobić?

- Normalnie powiedziałbym mu, że go kocham i to powinno zadziałać, ale ja mu mówiłem, a on nic.

Suho spojrzał na niego z powątpiewaniem.

- Masz na myśli to: "Kocham cię Jongdae, jesteś naj" za każdym razem, kiedy zrobi coś głupiego czy zaśpiewa?

- Tak?

- I ty to mówisz wtedy tak na poważnie?

- Oczywiście, że tak, czemu zadajesz takie pytania?

- Ponieważ nikt nie bierze cię na poważnie.

Chanyeol następnie zaczął intensywnie myśleć. Ale kiedy już przeszedł z myśli na temat "muszę się zastanowić" to zdał sobie sprawę, że nie wie nad czym się zastanawia.

Suho westchnął.

- Po prostu mu powiedz. Tak normalnie wytłumacz co się z tobą dzieje.

- Ale on teraz jest z Baekhyunem.

- Powiedz mu, serio. Zobaczysz co mam na myśli.

***

Kiedy wrócił do domu, Jongdae już na niego czekał. Zaczął się cieszyć, ponieważ na ogół robił coś na komputerze, ale tym razem siedział na kanapie i wstał zaraz, kiedy Chanyeol wszedł.

- Słuchaj Chanyeol... - powiedział.

Chanyeol słuchał z wielką nadzieją w sercu. Czekał może na słowa: "Zerwałem z Baekhyunem" czy coś w tym stylu. Albo "wiem, że mówiłeś mi, że mnie kochasz i ja też cię kocham". 

Ale zamiast tego Jongdae sięgnął ręką za kanapę i wyciągnął zza niej czarny wór i otworzył go, włożył rękę wyciągnął garść płatków róż i spojrzał na niego:

- O co z tym chodzi?

Chanyeol nadal stał w drzwiach i nie miał nic, co mógłby powiedzieć.

- Lubię róże? - zaoferował po długiej, zbyt długiej, chwili.

- Więc czemu je wyrzucasz?

- Lubiłem róże - poprawił się.

- Nie chrzań.

Chanyeol stał, jak zaklęty słup zupełnie niemy i domyślnie głupi. Jongdae tylko westchnął i ramiona trochę mu smutno opadły, kiedy ponownie usiadł na kanapie, przeczesując ręką swoje blond włosy. I potem strzepnął te, które zostały na jego dłoni.

- Zerwałem z Baekhyunem - powiedział po chwili.

- Co? Czemu? Jak to? - zaczął strzelać pytaniami, jak z procy.

Jongdae posmutniał i Chanyeol chciał go przytulić, ale bał się swojej reakcji na taką bliskość. Więc nie ruszył się ani na krok.

- On mnie nie kocha. Nie obchodzę go wcale i dwa dni temu udowodnił mi to ostatecznie.

- Jak to?

- Nawet nie obchodzi go to, że łysieję! Rozumiesz? Zresztą to nie tylko to, ale ja po prostu chyba nie tego szukam. Potrzebuję miłości.

Chanyeol pokonał pół salonu w dwa kroki i ukląkł przed nim.

- Mnie! Mnie obchodzi, że łysiejesz. I lubię twoje naturalne włosy. I masz... masz moją miłość?

Jongdae podniósł głowę i spojrzał na niego.

- Naprawdę? - zapytał cicho.

Chanyeol nie mógł uwierzyć, że to się naprawdę działo. Przypomniał sobie swoje wszystkie auto-wykłady, w których przekonywał się, że to okej, jeżeli umrze, ponieważ świat, w którym Jongdae od niego odchodzi jest gorszy niż śmierć. I że umrze z miłości, to brzmiało tak bardzo romantycznie i to dobrze. Umrzeć z miłości to dobrze.

I teraz, kiedy spełniały się jego marzenia, prawie płakał ze szczęścia. Ponieważ jednak wolał żyć. Nieważne ile razy sobie wmawiał, że nie. Chciał żyć z Jongdae na tym świecie. I nadal grać w LoLa i inne takie. Nawet jeżeli to nie on jest tym wybranym.

- Tak! Naprawdę. Próbuję ci powiedzieć to od tak dawna - powiedział, kładąc mu trzęsące się ręce na kolana i potrząsając nimi - Kocham cię, jak nic!

- Kiedy próbowałeś mi powiedzieć?

- Wiele razy, ale zawsze mnie ignorowałeś albo wychodziłeś do kibla, zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć.

- No to trzeba się było, cholera, bardziej postarać - głos Jongdae się trząsł i kiedy spojrzał mu w oczy zdał sobie sprawę z tego, że oboje nie mogą uwierzyć w tę sytuację.

- Teraz.... teraz ci to mówię. Kocham cię i choć jest już początek kwietnia a na zewnątrz nadal śnieg to ja jestem w tobie zakochany.

Czuje, jak ręce Jongdae łapią go za rękawy bluzy i podciągają do góry, a potem ku sobie. I Chanyeol opada na jego kolana całym swoim ciężarem i trochę się przejmuje, że zaraz go złamie, ale nie ma czasu nic powiedzieć, ponieważ Jongdae prawie wyciska z niego życie, kiedy oplata wokół niego swoje ramiona tak mocno, jakby Chanyeol był całym jego światem. Przytulają się, jakby nic innego się nie liczyło.

- Kocham cię - mówi Jongdae.

A Chanyeol mówi:

- Ja ciebie też.

A on się śmieje i mówi:

- Wiem. 

Potem robią też jeszcze rzeczy, które robią pary, czyli całują się trzymając za ręce. Jongdae mówi, że przefarbuje włosy na normalne, a Chanyeol obiecuje mu, że to teraz on będzie grał supporta na bocie.

Chanyeol przestaje kaszleć płatkami róż. Już nic nie zagraża jego życiu i ma jeszcze miłość.









Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top