15.

Co się stało... Chwila..  Avengers z Møwerem.. gadanko z nimi.. i paralizator na koniec... Okey, już pamiętam. Siedziałam tak na pryczy, przy tym szukając czy nie zabrali czegoś. No kurwa, zabrali wszystko, no. Siedziałam sobie, aż przed oczami pojawiło mi się wspomnienie chyba..
Byłam w Asgardzie, i bawiłam się z jakimś czarnowłosym chłopcem i blondwłosym chłopcem, chwila przecież to Loki i Thor. Potem, przeniosłam się do komnaty, gdzie Thor śmiał, szydził z Lokiego, oczywiście byli trochę starszi, Loki, nie wytrzymał i mu przywalił, przez co za zaczęli się bić, po kilku minutach przyszłam ja. I ich rozdzieliłam, Thor chciał mnie zabrać, ale ja się wyszarpałam i podbiegłam do Lokiego, żeby mu pomóc.
Wow.. czyli my z Lokim i Thorem się znamy od małego. Spojrzałam przed siebie i zauważyłam że stoi we własnej osobie Nick Fury. Wpatrywałam się w niego z wyczekiwaniem.. nie wytrzymałam tej ciszy i spytałam:
- Co chcesz, Fury?
Ten odpowiedział:
- Chcę wiedzieć gdzie jest Loki.
Wybuchłam śmiechem. Po chwili się uspokoiłam i powiedziałam:
- Nie.
Ten zdziwiony, odpowiedział:
- Nie?
- Nie. Nie powiem wam gdzie jest Loki.
- No to sobie trochę posiedzisz.
Po tych słowach wyszedł. Siedziałam tak sobie, nic nie robiąc. Gdzieś tak po 10 minutach, przyszedł ten słynny Iron Man aka Tony Stark, przyniósł mi jedzonko, powąchałam żeby sprawdzić czy aby nic tam nie dodali, jednak nic nie czułam, wzięłam gryza i nic. Zjadłam tylko dwa tosty, po czym popiłam trochę sokiem. Szczerze to ja im nie wierzę. Przymknęłam oczy, po czym się zdrzemnęłam.

Po 3h

Otworzyłam oczy, po czym usiadłam. Postanowiłam że sobie trochę poćwicze, zrobiłam trochę okrążeń, pompek, brzuszków, przysiadów itp. gdy już się na ćwiczyłam, zmęczona położyłam się na pryczy. Po chwili, ktoś wszedł, nawet nie patrząc na tego ktosia patrzyłam się na sufit. Suficie jakiś ty fajny jesteś. Pomyślałam. Po chwili usłyszałam znajomy głos.
- No cześć.
Podniosłam głowę do góry i kogo zobaczyłam.... Zobaczyłam jego. Czarnowłosego. Mojego przyjaciela z dzieciństwa. Inaczej Lokiego.
- Co ty tu robisz?! Złapią cię!
- Przyszłem cię ratować, bąbelku.
Czy on mnie nazwał bąbelkiem? Chwila... No tak. Ja pierdzielę.. mój kochany czarodziej.
- Dzięki czarodzieju.
Uśmiechnął się na słowo 'czarodzieju'.
- Przypominasz sobie.
- Haha tak.
Otworzył klatkę, przez co wyszłam. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Odzajemnił to.
- Dobra, czarodziej. Spadamy!
Złapał mnie w talii po czym pojawił się zielony dym. Pojawiliśmy się w jakimś domku.

***
Tak! W końcu zabrałam się do tego rozdziału. Cieszmy się XD. A i przepraszam że nie było tak długo rozdziałów, ale no nie miałam czasu, a wczoraj to już w ogóle xd

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top