Sakusa Kiyoomi • female reader

Pierwsze spotkanie

[T/I] nigdy wcześniej nie spotkała osoby tak przewrażliwionej na punkcie zdrowia, jak Sakusa Kiyoomi. Stało się to podczas jej spaceru po parku w Tokio. Przysiadła się do Sakusy na ławce, której sam brzeg on zajmował. Nie usiadła tuż przy nim, lecz on i tak czuł paniczny strach, kiedy pomyślał o zarazkach, które mogła przynieść. Dezynfekcja rąk oraz noszenie maski nie zawsze mogły go zabezpieczyć, choć on miał nadzieję, że tak się stanie.

— Przepraszam, ale czy mogłabyś nie siedzieć aż tak blisko mnie? — zapytał najuprzejmiej jak potrafił. — Nie zrozum mnie źle, ale zarazki są wszędzie.

[T/I] spojrzała na niego z lekkim zdumieniem. Jak żyła spotykała na swojej drodze różnych ludzi, jednak osoby tak bojącej się wszelkich chorób to nigdy nie spotkała.

— Och... Jasne, nie ma problemu — przytaknęła, po czym posłusznie przesunęła się na brzeg ławki i z powrotem wróciła do przeglądania swoich mediów społecznościowych.

Teraz Sakusa był nieco spokojniejszy o swoje zdrowie, a ona miała lekki mętlik w głowie.

Dalsza znajomość

[T/I] nie miała pojęcia, kim był chłopak, którego ostatnio spotkała w parku, jednak jakoś za wiele o tym nie myślała - ot, przypadkowe spotkanie w parku.

Tyle że kompletnie nie spodziewała się, że spotka go ponownie, tym razem grającego na meczu siatkówki wraz z jej znajomym, Motoyą.

Sakusa zauważył, jak Motoya odmachuje [T/I], która z uśmiechem mu pomachała, wspierając go w grze.

— Co to za jedna? — zainteresował się.

Jego przyjaciel uśmiechnął się.

— Nazywa się [T/N] — odparł wesoło. — Spodobała ci się?

— Po prostu widziałem ją ostatnio w parku — odparł Sakusa.

Mimo wszystko po meczu obydwoje zostali sobie przedstawieni przez Motoyę.

— Miło cię poznać, Sakusa — powiedziała [T/I] z uśmiechem. Zrezygnowała z podawania mu ręki, bo wryło jej się w pamięć, jak bardzo Sakusa boi się zarazków.

Sakusa skinął głową.

— Mnie również jest miło — odparł, choć tak naprawdę przepełniał go strach i miał ochotę cofnąć się w kąt.

Zaczątki romansu

[T/I] oraz Sakusa spotkali się jeszcze kilka razy głównie przez Motoyę. Po kilku takich spotkaniach trochę się polubili, choć [T/I] pamiętała, jak bardzo Sakusa boi się wszelkich zarazków, dlatego razem z nim unikała tłumów.

W pewnym momencie ich znajomości Sakusę coś tchnęło, że nie chciałby, aby jakakolwiek choroba dopadła [T/I], dlatego coraz częściej przypominał jej o dbaniu o zdrowie.

— Pamiętasz o witaminie C? Wspomaga odporność, a zaraz zacznie się sezon na przeziębienia...

[T/I] wciąż zastanawiała się, skąd u niego taka troska o nią. Powtarzało się to już kilka razy w tygodniu i coraz bardziej ją to dziwiło, mimo że było bardzo miłe z jego strony.

— Nie martw się, pamiętam — zapewniła go.

— Cieszę się, że o tym pamiętasz, [T/I] — odpowiedział Sakusa z ulgą. — Nie chcę, żebyś zachorowała...

Słysząc, jak Sakusa się o nią martwi, [T/I] zrobiło się cieplej na sercu.

Wyznanie uczuć

— Jesteś pewna, że nie złapałaś jakiegoś przeziębienia? — pytał ją Sakusa raz po raz, kiedy wydawało mu się, że [T/I] jest jakaś bardziej przygaszona w jego towarzystwie, a on uznał, że może złapała jakąś chorobę i teraz po prostu nie ma ochoty na rozmowę. Taka możliwość napawała go przerażeniem.

Nie miał pojęcia, że tak naprawdę była po prostu zakochana. I to w nim, tak samo, jak on w niej.

— Nie martw się o mnie — uspokoiła go [T/I]. — Dbam o zdrowie, tak, jak mi powtarzasz.

— Bo to bardzo ważne, [T/I], dlatego ci to powtarzam.

Koniec końców [T/I] i Sakusa nieprędko zostaliby parą, gdyby Motoya nie uświadomił swojego przyjaciela, że skoro ją kocha, to powinien wziąć sprawy w swoje ręce. No i Sakusa tak zrobił - w końcu wyznanie uczuć dziewczynie było niczym strasznym przy zachorowaniu na grypę.

I tak właśnie było. Oboje powiedzieli sobie, co leżało im na sercach i było to dla nich szczęśliwe wydarzenie, bo stanowiło początek ich związku.

Kradzież ubrań

Sakusa, jako chłopak dbający o swoją dziewczynę, zawsze pilnował, by ta na pewno dbała o zdrowie - łącznie z dezynfekcją rąk i noszeniem maseczki. Kiedy odwiedzała go zimą, zawsze witał ją ciepłą herbatą z cytryną.

— Jak chcesz, to możesz pożyczyć sobie jakiś sweter ode mnie — powiedział, wiedząc, jak bardzo lubi ona pożyczać sobie jego ubrania. Nie miał nic przeciwko, dopóki brała te świeżo uprane - nie zamierzał dzielić się z nią zarazkami, kiedy nie musiał.

[T/I] nigdy nie odmawiała, kiedy proponował jej ubrania. Wobec tego "ukradła" Sakusie jakiś sweter w bordowym kolorze. Zaraz potem wróciła do swojego chłopaka, od którego dostała krótkiego buziaka w policzek i ciepłą herbatę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top