| 𝔾𝔻𝕐 ℤ𝕄𝕀𝔼ℕ𝕀𝔸 𝕊𝕀𝔼̨ 𝕎 ℂℤŁ𝕆𝕎𝕀𝔼𝕂𝔸 |
❤ ℕ𝕚𝕖 𝕣𝕠́𝕓 𝕞𝕚 𝕜𝕣𝕫𝕪𝕨𝕕𝕪, 𝕞𝕒𝕞 𝕡𝕥𝕒𝕜𝕚 𝕕𝕠 𝕨𝕪𝕜𝕒𝕣𝕞𝕚𝕖𝕟𝕚𝕒! ❤
Tego wieczoru, jak praktycznie każdego, siedziałaś przed jedną z wolier na swoim podwórku. Po dłuższym czasie takiego przesiadywania nawet przestał ci przeszkadzać skowyt innych ptaków, wyciszyłaś umysł na ich dźwięki, jedyne co było w centrum twojej uwagi to orzeł siedzący w klatce.
Nie wiedziałaś o tym, jednak twoi rodzice już parę razy przyłapali cię na wymykaniu się do zwierzęcia, na początku byli zmartwieni tym że może ci się coś stać, ale po dłuższym czasie gdy zauważyli że zwierzę przy tobie staje się spokojne, oni również stali się spokojni.
- Toshi? - spojrzałaś na zwierzę, które przestało czyścić swoje piórka i spojrzało na ciebie uważnie.
Widziałaś jak przekrzywia głowę kiedy się podniosłaś z trawy i podeszłaś do drzwi.
- Przesuń się
Jak powiedziałaś tak zrobił stał kawałek od wejścia, przez co bez problemu mogłaś otworzyć drzwi i wejść do środka. Dość często zdarzały się dni kiedy siedziałaś z nim, nie spodziewałaś się że orzeł może być tak miło nastawiony do kogokolwiek.
Gdy weszłaś nie zamykałaś za sobą drzwi, Wakatoshiemu nawet nie widziało się uciekanie od ciebie, podszedł bliżej twojej osoby, śmiesznie podskakując, przytulając się delikatnie opierzonym ciałem do ciebie. Ostrożnie położyłaś dłoń na jego głowie, głaszcząc delikatnie.
---
Po długich godzinach spędzonych w klatce ze zwierzęciem, najzwyczajniej w świecie, zasnęłaś. Jednak twój pełny sen nie trwał długo kiedy poczułaś jak ktoś cię podnosi i niesie w stronę pokoju.
- Nie pożegnałam się z Toshim tato... - powiedziałaś sennie czując jak twoje ciało spotyka się z miękkim materacem - Chwila... - burknęłaś cicho, po czym zerwałaś się do siadu przerażona - Rodziców nie ma! - krzyknęłaś.
Twoje oczy powiększyły się diametralnie widząc, obok łóżka, oliwkowłosego mężczyznę, nawet przez jego koszulkę można było zauważyć dobrze rozwinięte mięśnie rąk jak i klatki piersiowej. Przełknęłaś głośno przerażona ślinę gromadzącą się w ustach.
- Nie rób mi krzywdy! Jestem nic nie ważnym człowiekiem! - krzyknęłaś przerażona wręcz zakopując się w pierzynie.
- Słucham? - usłyszałaś jego donośny głos, a na twarzy chłopaka malowało się zdziwienie - Nic nie ważna?
- Tak jak słyszałeś! Nie rób mi krzywdy, mam ptaki do wykarmienia! - piszczałaś
- Jak miałbym ci coś zrobić, jak masz mnie do wykarmienia? - przechylił delikatnie głowę w prawą stronę, siadając na materacu łóżka.
- C-co? - spojrzałaś na niego zdziwiona.
Spotkałaś jego oczy, jego piękne brązowe oczy w których od razu odnalazłaś wewnętrzny spokój a twoje mięśnie się rozluźniły. Znałaś te oczy aż za dobrze. Widząc go dokładnie przed sobą, wiedziałaś już wszystko.
Brązowe oczy Ushijimy Wakatoshiego.
Brązowe oczy Asa Shiratorizawy.
Brązowe oczy nowego orła.
Brązowe oczy tego chłopaka.
To były jedne i te same oczy, oczy o których śniłaś od zawsze gdy tylko zobaczyłaś jego mecz, od zawsze chciałaś go zobaczyć z bliska, od zawsze chciałaś przebywać w jego towarzystwie. A tu proszę, okazuje się że jesteś wybranką Ushijimy Wakatoshiego.
Ostatnie co pamiętasz z tej nocy, to jego lśniące oczy i to że zemdlałaś.
❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top