| 𝔾𝔻𝕐 ℤ𝕄𝕀𝔼ℕ𝕀𝔸 𝕊𝕀𝔼̨ 𝕎 ℂℤŁ𝕆𝕎𝕀𝔼𝕂𝔸 |

❤ ℕ𝕚𝕜𝕥 𝕟𝕚𝕖 𝕞𝕒 𝕡𝕣𝕒𝕨𝕒 𝕜ł𝕒𝕤́𝕔́ 𝕟𝕒 𝕥𝕠𝕓𝕚𝕖 ł𝕒𝕡 ❤

Znudzona siedziałaś przed salą gimnastyczną Joshai czekając na to aż twój brat skończy trening. Jako że kończyłaś lekcje wcześniej niż on trening, poszłaś do domu odnieść wasze niepotrzebne rzeczy po czym znów wróciłaś pod szkołę, jednak towarzyszył ci Kentaro.

Kiedy po dłuższym czasie zaczęło cię nudzić siedzenie, wstałaś z ławki z zamiarem przejścia się wokół placówki.

- KenKen chodź - zawołałaś do psa, widząc jak wpatruje się w stronę sali gimnastycznej. - Przejdziemy się, jeszcze trochę potrwa ich trening - westchnęłaś kierując się w stronę małego parku za salą.

---

- Aport! - krzyknęłaś rzucając, dość mocno, patykiem przed siebie patrząc jak doberman, po krótkim namyśle, rzuca się za nim biegiem.

Uśmiechnęłaś się widząc jak pies szczęśliwie merda ogonem dobiegając do patyka.

- Toru zaraz. - powiedziałaś twardo, czując dłoń na ramieniu i nie strącając jej myśląc że to twój brat.

- Nie nazywam się Toru, ale możesz tak do mnie mówić ślicznotko - usłyszałaś męski, niezbyt zachęcający, głos przy swoim uchu i już na sto procent wiedziałaś że nie masz do czynienia z bratem ani z nikim z drużyny siatkarskiej.

- Słucham? - odwróciłaś się natychmiastowo w stronę niebieskowłosego, strzepując uprzednio dłoń z ramienia.

- Nie mów słucham bo...

- Z tymi kiepskimi tekstami idź do kogoś innego - wywróciłaś oczami, widząc na horyzoncie twojego brata z drużyną, przez co uśmiechnęłaś się pod nosem.

- Ale jednak chyba ci się podobało ślicznotko, skoro się uśmiechasz - chłopak chciał położyć dłoń na twoim policzku.

- Nie zapędzaj się koleś- usłyszałaś warknięcie przy uchu i czyjąś dłoń łapiącą tą niechcianą.

Stanęłaś w miejscu jak wryta, tak samo jak drużyna twojego brata, którzy doskonale widzieli zmianę psa w człowieka.

- Ona jest moja - znów warknął stając przed tobą i odpychając niebieskowłosego, który został potraktowany taką siłą że jego tyłek spotkał się ziemią.

Położyłaś delikatnie dłoń na głowie Kentaro, widząc jak rwie się w stronę chłopaka aby coś mu jeszcze zrobić. Czując twoją dłoń odwrócił się w twoją stronę, patrząc ci w oczy. Uniosłaś jeden kącik ust ku górze, czując jak niespodziewanie złapał cię w talii i wtulił twarz w twoją szyję, mocno się w ciebie wtulając. Przytuliłaś go jedną ręką, drugą dalej mając na jego włosach i delikatnie go głaszcząc.

- NO NIE WIERZĘ - Usłyszałaś zrozpaczony głos swojego brata, do którego właśnie wszystko doszło i Iwazumiego śmiejącego się z niego, tak bardzo że myślałaś że się udusi.

- Nikt nie ma prawa kłaść na tobie łap przy mnie - usłyszałaś jego niewyraźny głos w swojej szyi. 

❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top