| ℤ𝔸𝕌𝔽𝔸ℕ𝕀𝔼 |
❤ ℕ𝕚𝕖𝕔𝕙𝕖̨𝕔́? ❤
Siedziałaś, w siadzie skrzyżnym, na taborecie przy wyspie kuchennej zajadając się swoimi ulubionymi płatkami, jednocześnie oglądając mecz Karasuno VS AobaJoshai. W uszach miałaś swoje czarne słuchawki, aby słuchać mecz a nie drącego się ptactwa za oknem. Jednak przyciszyłaś dźwięk, słysząc wchodzących rodziców do kuchni.
- Mówiłem żebyś uważała - odezwał się mężczyzna, zmierzając do szafki w której znajdowało się wszystko od leków, przez plastry po bandaże.
- Wiesz jak reaguje na nowe ptaki - uśmiechnęła się delikatnie, stając przy zlewie do którego skapywała krew z jej przedramienia - Wydawał się spokojny - na twarzy twojej rodzicielki ukazało się zmieszanie.
- Co się stało? - ukazałaś swoją obecność.
- Boże [Y/n]! - kobieta podskoczyła w miejscu, na co ojciec się zaśmiał widząc jej reakcje.
- Twoją mądrą mamę podkusiło, żeby wziąć Wakatoshiego na rękę - powiedział z przekąsem - I tak to się właśnie skończyło, wbił jej dziób w przedramię.
[Kolor] włosy podszedł do żony, opatrując jej rękę. Westchnęłaś głośno nie mogąc uwierzyć w głupotę własnej rodzicielki. Wstałaś i pokierowałaś się do swojego pokoju.
---
Po spędzeniu całego dnia w swoim pokoju, siedząc na ogromnym parapecie, gdzie bez problemu zmieściłoby się dwie osoby, patrzyłaś w stronę wolier czując niezrozumiałą chęć pójścia tam, mimo że niezbyt lubiłaś przebywać z tymi głośnym zwierzyńcem. Pomimo niechęci ubrałaś na siebie bluzę i wyszłaś z pokoju przez okno, pod twoim oknem znajdowała się altana, po której bez problemu mogło się zejść albo wejść.
- Ale jesteś wielki - mruknęłaś cicho, patrząc uważnie na orła.
Gdy usłyszał twój głos, odwrócił się w tą stronę niezadowolony następnym człowiekiem, jednak widząc twoją osobę w jego środku zrobiło się przyjemnie ciepło, podszedł bliżej kraty od klatki podskakując śmiesznie. Uśmiechnęłaś się delikatnie przystawiając do niego dłoń, myśląc że przez ten gest ucieknie. Delikatnie się wzdrygnęłaś ,widząc skierowany dziób na twoją rękę, wiedząc co zrobił twojej mamie. Jednak, nie małym, dziwieniem było gdy zaczął delikatnie podszczypywać twoje chude palce dziobem, pusząc się gdy pogłaskałaś go palcami drugiej dłoni po głowię.
❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top