| ℙ𝕀𝔼ℝ𝕎𝕊ℤ𝔼 𝕊ℙ𝕋𝕂𝔸ℕ𝕀𝔼 |

❤ ℤł𝕪 𝕡𝕚𝕖𝕤 ❤

Jak każdego dnia siedziałaś w swoim pokoju po treningu siatkówki, w którym brałaś udział, mimo bycia menadżerką, w którym musiałaś robić karne okrążenia za zdzielenie w twarz paru dziewczyn pchających się do sali na widok Oikawy Toru. Mimo tej kary byłaś z siebie dumna, wiedząc że tapeciary będą teraz cię omijać szerokim łukiem.

Siedząc na, podwieszanym do sufitu, fotelu i zajadając bułki mleczne podkradzione bratu, gdyż wasza dwójka je uwielbiała, przeglądałaś media społecznościowe bujając się na fotelu. Po niedługim czasie zobaczyłeś dymek, wiadomości co oznaczało że twój przygłupawy brat coś chciał.

Kosmita: Ey, pamiętasz psa babci?

BułkaMleczna: Kentaro?

Kosmita: Tak, tak tego!

BułkaMleczna: I co z nim? Od kiedy się nim interesujesz?

Kosmita: Babcia pisała, że dziadek był z nim na spacerze, pociągnął go przez co upadł i złamał rękę i teraz boją się z nim wychodzić ;-;

BułkaMleczna: Co dalej?

Kosmita: Zero empatii w tobie!

BułkaMleczna: I kto to mówi...

Kosmita: Stwierdziła że odda go do schroniska, albo znajdziemy mu dom. Znasz kogoś kto by chciał tego Złego Psa?

BułkaMleczna: Ano tak się składa że znam

Kosmita: Tak? Kogo?

BułkaMleczna: Mnie :>

Kosmita: Jebło cię że chcesz brać do nas tego psa?

BułkaMleczna: Owszem :>

---

- Nadal nie jestem przekonana co do tego pomysłu - stwierdziła wasza mama, wchodząc z tobą po schodach do mieszkania babci i dziadka.

Aktualnie tylko babci, bo dziadek leżał w szpitalu ze złamaną ręką.

- Kentaro nie jest taki zły, po prostu nie potrafią się z nim obchodzić - stwierdziłaś - Nikt nie kazał babci brać dobermana z którym nie każdy się dogada, tylko przez to że jej się spodobało umaszczenie - wywróciłaś oczami, pukając do drzwi.

W mieszkaniu rozległo się głośne szczekanie pomieszane z warczeniem, krzyki babci, trzaśnięcie drzwiami, zapewne od łazienki, po czym usłyszałaś przekręcanie klucza w drzwiach i otwieranie ich.

Przywitałaś się z babcią wchodząc do środka.

- Chcecie coś do picia? - zapytała starsza kobieta patrząc to na ciebie to na mamę - I upiekłam placek dyniowy!

- Napije się kawy - uśmiechnęła się twoja rodzicielka, ściągając buty i wchodząc do kuchni za swoją mamą.

- To ja poproszę kawałek ciasta - uśmiechnęłaś się, również ściągając buty - Gdzie Kentaro?

- Zamknęłam go w toalecie - powiedziała z kuchni - znowu mnie udrapał.

Westchnęłaś głośno odliczając w głowie do dziesięciu, po czym podeszłaś do drzwi od toalety, gdzie słyszałaś warczenie i drapanie drzwi pazurami.

- KEN! - krzyknęłaś, a jedynie warczenie ustało - Cisza i na dupę! - powiedziałaś hardo, a w pomieszczeniu od razu była głucha cisza, prócz obijającego się ogona psa o jakieś butelki w toalecie.

Dwie starsze kobiety spojrzały po sobie zdziwione, wiedziały o tym że dziewczyna potrafi dogadać się z tym psem, ale nie że tak łatwo. Po chwili otworzyłaś drzwi i ujrzałaś siedzącego psa. Jego sierść podchodziła po biel, na głowie odznaczały się dwa brązowe paski sierści. Jego bystre oczy spotkały się z twoimi odpowiedniczkami, przez które przeszedł niebezpieczny błysk.

- To co Piesku? - kucnęłaś przed nim, kładąc dłoń na jego głowie - Od dzisiaj jesteś mój - uśmiechnęła się, po czym usłyszała szczęśliwe szczeknięcie psa, który skoczył na nią liżąc po twarzy.

A w domu rodzinny, Toru siedział skulony na kanapie w salonie, mając nadzieję że obie kobiety się rozmyślą nad braniem tego bydlęcia do domu. 

❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top