♀ Yamaguchi Tadashi ║ FT


[T.I.] wplotła dłoń w potargane włosy swojego chłopaka, mrucząc jego nazwisko. Od kilku minut po prostu leżał obok niej, tępo obserwując jeden punkt na suficie i marszcząc brwi. Kiedy usłyszał głos [kolor]włosej nastolatki, zacisnął mocniej pięść. Ciche tykanie zegara towarzyszyło jego głośnemu westchnięciu.

— Skarbie? — powtórzyła zmartwiona [T.N.].

— Przepraszam — wypalił, odwracając się do niej plecami, po czym ukrył głowę pod kołdrą.

— Za co przepraszasz? — wybełkotała, nie rozumiejąc jego zachowania.

Jasny materiał cicho zaszeleścił pod wpływem wiercącego się pod nim chłopaka. Próbował ukryć się całkowicie pod pierzyną, jednak był na to za wysoki; albo kolana mu wystawały, kiedy chciał się skulić, albo czubek głowy się nie mieścił. [T.I.] pocałowała go delikatnie w kark, po czym użyła siły, aby przekręcić go z powrotem na plecy. Dłonie Yamaguchiego powędrowały w odpowiedzi na jego twarz, zakrywając ją kompletnie.

— Powiedz mi, co się stało — powiedziała stanowczo. — Widzę, że coś cię gryzie.

Nastolatek jedynie pokręcił głową. [T.N.] westchnęła. Pozostało jej już tylko jedno.

— Tadashi, proszę... — rzekła, akcentując drugi wyraz.

Yamaguchi przełknął głośno ślinę. Uwielbiał, kiedy jego dziewczyna mówiła do niego po imieniu. Jej ciepły, spokojny głos wypowiadający te trzy sylaby sprawiał, że ciemnowłosy chłopak dostawał gęsiej skórki, a po jego kręgosłupie przechodził dreszcz. Był gotowy zrobić praktycznie wszystko, aby usłyszeć to jeszcze raz. Dzięki temu, że nastolatka nie używała go często, mogła w ten sposób odrobinę manipulować swoim wybrankiem serca. Oczywiście nie robiła tego! Jak już, to jedynie wykorzystywała jego imię na swoją korzyść, ale nigdy nie próbowała go szefować.

Tadashi rozchylił palce, chcąc ujrzeć jej twarz, co [T.I.] wykorzystała prędko, chwytając jego dłoń i przesuwając ją na poduszkę. Dopiero teraz ujrzała, jak bardzo jego policzki są zaczerwienione.

— Masz gorączkę i dlatego tak majaczysz? — wypaliła, całując od razu jego czoło, przez co stał się jeszcze bardziej czerwony.

— Nie! — zaoponował, jąkając się.

— Więc o co chodzi? — Zmrużyła oczy przybita. — Nie podobało ci się?

— Nie, to nie tak! — powiedział łamiącym się głosem.

— Przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko. — Pogładziła jego policzek kciukiem, próbując go uspokoić. Ostatnim, czego teraz potrzebowała, był płaczący Yamaguchi w jej łóżku. — Tadashi, martwię się...

Chłopak w odpowiedzi przełknął głośno ślinę, po czym zaczął liczyć pod nosem do dziesięciu. [T.N.] uważała, że było to niezwykle urocze, bo zawsze tak robił, kiedy się stresował. Posiadał jeszcze kilka innych tików nerwowych, które były przeokrutnie słodkie (jak to często komentowała), takich jak marszczenie nosa, gdy był poirytowany albo wystawianie nieznacznie języka z buzi, kiedy odrabiał zadania domowe.

— Po prostu czuję się źle z tym, że to się tak szybko skończyło — wycedził przez zaciśnięte wargi.

— Tylko o to chodziło? — Uniosła brwi do góry. — Dziękujmy bogom, bałam się przez chwilę, że stwierdzisz, że to był nasz pierwszy i ostatni raz czy coś! — Odetchnęła z ulgą.

— Nie gniewasz się na mnie?

— Za co miałabym? — Parsknęła głośno, po czym cmoknęła go w nos. — Przecież to nie twoja wina, prawda? — spytała retorycznie.

— No tak, ale...

— A–a, żadnego ale! — uciszyła go, kładąc palec wskazujący na jego ustach. — Czy ty się boisz o to, że mi się nie podobało?

— Trochę — powiedział, a jego twarz przybrała kolor dojrzałych pomidorów. Tak zawstydzonego Yamaguchiego [T.I.] widziała ostatni raz, kiedy zapraszał ją na ich pierwszą randkę.

— Nie masz o co przecież. To, że nie doszłam, nie oznacza, że mi się nie podobało. — Przyciągnęła go bliżej siebie, usadawiając swoją głowę na jego klatce piersiowej. — Większość kobiet ma z tym problem przez kilka pierwszych miesięcy, jak nie lat, więc spokojnie. Mamy całe życie przed sobą, jeszcze nie raz sprawisz, że będę krzyczała twoje imię — zażartowała, jednak w momencie, w którym zrozumiała, co powiedziała, poczuła ogromne zażenowanie. — To zabrzmiało jak tani podryw, przepraszam! — Parsknęła śmiechem.

Między parą nastała chwila ciszy, przerywana co chwilę przez krótkie chichoty to Yamaguchiego, to [T.N.]. Tadashi rozluźnił mięśnie i w końcu poczuł odprężenie.

— Jeszcze zobaczysz, że następnym razem będzie lepiej. Dużo lepiej — stwierdził, głaszcząc ją po głowie.

— Och, naprawdę? — wymruczała, przekręcając się tak, że leżała teraz na nim.

— Tak! — powiedział z zadziwiającą pewnością siebie.

— Może chciałbyś zademonstrować? — zapytała filuternie, po czym złączyła ich usta w długim i namiętnym pocałunku.

Cóż, noc była jeszcze młoda, a Yamaguchi niezwykle zdeterminowany. Nastolatkowie poszli spać, kiedy już zaczynało świtać. Jednak nie przeszkadzało im to; mieli cały weekend dla siebie. Jedynym problemem, na jaki mogli się napotkać, byli rodzice [T.I.] wracający dzień wcześniej do domu... 


⋆✧—— ✧ *⋆* ✧ * ⋆* ✧ * ⋆* ✧——✧⋆


Powiedzcie mi proszę – czy tylko ja kocham tak bardzo Yamsa? Jakby, on jest takim precious Bubu i jest tak tragicznie niedoceniany i niedokochany ;=;

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top