♀ Oikawa Tooru ║ 🎂
[T.I.], przejechawszy po raz ostatni paznokciami po plecach kochanka, oparła czoło o jego nagą klatkę piersiową. Kobieta zawiesiła się dłońmi o mankiety granatowej koszuli chłopaka, by po chwili złączyć ich palce razem. Usadowiona na blacie kuchennym, zsunęła uda z bioder Oikawy i delikatnie zachichotała, kiedy włosy na jego nogach poczęły drażnić jej skórę. Nim oboje zdołali uspokoić oddechy, minęło kilka dobrych minut, w przeciągu których piekarnik wydobył cztery głośne piknięcia minutnika. [Kolor]włosa prychnęła, unosząc głowę tak, aby spojrzeć ukochanemu prosto w oczy, przykładając kciuka do jego dolnej wargi. Jedna z brwi szatyna powędrowała do góry w odpowiedzi.
— I po coś tak wcześnie przylazł, co? — bąknęła, popychając lekko barki mężczyzny. — Nie zdążyłam upiec tortu.
— Och, przepraszam, że urwałem się wcześniej z treningu, aby spędzić miło czas ze swoją narzeczoną, popijając po lampce wina i jedząc truskawki w czekoladzie — wypowiedział teatralnym tonem, naciągając spodnie i poprawiając pasek.
— Dobrze wiesz, że nie mogłabym się z tobą napić — żachnęła się, klikając językiem.
— Więc wypiłbym twoją porcję za ciebie! — Wyszczerzył się, puściwszy oczko.
— Nie możesz się schlać, bo jutro też masz trening — zauważyła, truchtając do kuchenki.
— Czy ty naprawdę uważasz, że po dwóch lampkach wina będę upity? — Założył ręce na siebie, oparłszy biodro o szafkę.
— Z tobą to nigdy nic nie wiadomo — westchnęła, uchylając drzwiczki. Kiedy gorąca para buchnęła jej bezpośrednio w twarz, skrzywiła się, mrużąc powieki.
— Ale...
— Podasz mi rękawicę kuchenną, proszę? — przerwała mu, stukając opuszką palca o ceramiczną rączkę.
— Ja to wyjmę — odparł po krótkiej chwili, dźgając dziewczynę w policzek.
[T.N.] mrugnęła tępo kilka razy, lustrując uważnie oblicze siatkarza. Uśmiechał się uroczo, trzymając pikowany, malinowy obiekt w prawej dłoni, kiedy lewą drapał się po żuchwie. Czekoladowe oczy, niemal do złudzenia przypominające odcieniem brownie, wylegujące się teraz na rozgrzanej metalowej blasze, wypełnione były troską i miłością. Szkoda, że te emocje były właściwie kurtyną dla skrywanej nadopiekuńczości, którą obarczał codziennie ukochaną (szczególnie teraz; kiedy jej stan uległ zmianie) i z jaką musiała się borykać, gdy był obok.
— Tooru. Nie. — powiedziała sucho, próbując sięgnąć po różowy przedmiot. Jednak, gdy tylko jej palce zbytnio się do niego zbliżyły, ręka rozgrywającego powędrowała wzwyż. — Jak Boga kocham, Tooru! — warknęła, gdy niewielka zmarszczka uformowała się między jej brwiami. — Możesz przestać?
— Przestać co? — spytał niewinnie, ustawiając łokieć na uchwycie kredensu.
— Zachowywać się jak dziecko i oddać mi tę pieprzoną rękawicę — westchnęła, tracąc powoli cierpliwość. Jej zęby ostrożnie skubały wnętrze dolnej wargi, a stopa wystukiwała agresywną melodię o bukowe laminowane panele.
— Mam przestać oddawać ci rękawicę? — Zatrzepotał prędko rzęsami, wypowiadając się niby cnotliwym tonem, a następnie pokręcił głową, wypuszczając powietrze. — Oj, [T.I.], [T.I.]–chan, po prostu pozwól mi wyjąć to ciasto, nim się spali, dobrze?
— Spoko. — syknęła, odsuwając się i teatralnie wskazując na piekarnik. — Droga wolna.
Oikawa parsknął śmiechem, wyjmując dwie blaszki z rozgrzanymi blatami do tortu i, odłożywszy je na bambusową deskę do krojenia, zwrócił się ponownie do kobiety:
— I o co było tyle krzyku?
Cisza. [Kolor]oka wpatrywała się w masywny zegar z kukułką, którego wskazówka powoli zbliżała się do eleganckiej, lekko obdrapanej szóstki. Wąskie źrenice skupione były na bocznych, drewnianych, amorficznych zdobieniach, pomiędzy którymi przechadzał się duży, ciemny owad. [T.N.] zaczęła zastanawiać się, od kiedy to małe cholerstwo urzęduje w ich domu. Jego tycie nóżki zdawały się tuptać złowieszczo po archaicznym obiekcie, bezczeszcząc go swoją obecnością; błyszczące, hebanowe skrzydełka odbijały od swojej gładkiej powierzchni pomarańczowe promienie słoneczne, przedzierające się między panelami białych rolet; chude czułki dygotały złowieszczo z każdym przemierzonym centymetrem. Dziewczyna przyjęła zdegustowany wyraz twarzy, kiedy narzeczony ponownie dźgnął palcem jej nagie ramię, a następnie skierowała głowę w jego kierunku.
— Wow, wow, wow, [T.I.]–chan! Co to za skwaszona mina? — zacmokał, opierając wierzch dłoni o swoją talię.
— Tak bardzo chcesz mi pomóc, tak? — westchnęła, spoglądając na niego spod przymrużonych powiek.
— Oczywiście, że tak! — odparł tonem, jakby jego duma została urażona.
— Czyli zrobiłbyś wszystko, o co bym cię poprosiła? — upewniła się, unosząc jedną z brwi wysoko.
— W zasadzie to tak — mruknął odrobinę bardziej zaniepokojony. — Nie będziesz mi kazała chyba spać na kanapie za to, że chciałem z tobą spędzić dzień i teraz nie chciałem, żebyś się przypadkiem oparzyła, prawda? — podniósł głos, kiedy jego kciuk zaczął nerwowo bawić się czarnym rzemykiem okalającym jego nadgarstek.
— Co bym miała z tego, że śpisz na kanapie, durniu? — bąknęła, wpychając prosto do jego dłoni ścierkę. — Tam — wskazała na zegar — siedzi robal. I ty, panie wszystko dla ciebie zrobię, weźmiesz go złapiesz w ten łachman, a następnie wypuścisz za okno. Prościzna, co nie? — Wyszczerzyła się, widząc, jak kolory powoli opuszczają oblicze siatkarza.
— Jaki robal? — zapytał całkowicie poważnie, nie kwapiąc się na dalsze żarty.
— Taki robal — wyszeptała, składając usta w dzióbek i pokazując palcami zawyżony rozmiar owada.
Oikawa przełknął głośno ślinę, kiedy jego wargi uformowały się na kształt prostej kreski. To nie tak, że bał się insektów; po prostu bardzo, bardzo, bardzo ich nie lubił. Zresztą – vice versa. Mężczyzna, kiedy tylko mógł, po prostu je ignorował, z nadzieją, iż nie będą mu wchodzić w drogę. Jednak niekiedy konfrontacja była konieczna – szczególnie, jeśli w grę wchodził jego honor – a wtedy musiał zebrać resztki swojej pewności siebie, aby godnie pokonać przeciwnika.
— Czyli mam go złapać i wywalić z domu, tak? — upewnił się, przeciągając każdą sylabę, aby jak najdłużej odwlec moment starcia.
— Ehe. — Pokiwała twierdząco głową, jednocześnie wymachując rózgą kuchenną. — Ja w tym czasie zajmę się tortem — nie czekając na odpowiedź kochanka, stanęła na palcach, aby złożyć krótki pocałunek na jego szorstkim policzku, a następnie powróciła do pracy nad czekoladowym przysmakiem.
Tooru przygryzł dolną wargę i zmarszczył czoło. Ciemne spojrzenie zatrzymało się na błyszczącym, chitynowym pancerzyku, który chwilę później zniknął za drewnianymi ornamentami. Rozgrywający potrafił zwizualizować sobie wspaniały widok spędzania całego wieczora z narzeczoną na oglądaniu filmów, zajadaniu się ciastem oraz pizzą, jednak wiedział, iż nic z tego się nie spełni, jeśli nie wykona swojego zadania. Z tą myślą, zacisnął mocniej uścisk na szarym materiale, zmierzając na walkę z finalnym bossem.
⋆✧—— ✧ *⋆* ✧ * ⋆* ✧ * ⋆* ✧——✧⋆
Rozdział spóźniony ponad tydzień. Ups. Moja regularność całkowicie poszła się... ekhem... kochać. Nie mam co ukrywać, że raczej nie uda mi się wrócić do cotygodniowych rozdziałów. Przy okazji mam na głowie kilka innych projektów, które chciałam wrzucić jeszcze na wakacjach. A przynajmniej chociaż jeden z nich. A przyznam, że pisanie afterków sprawiało mi ostatnio niewielkie problemy. Dlatego nie chcę się do nich zmuszać, aby nie ucierpiały na jakości.
Seria przechodzi aktualnie na nieregularną do nieokreślonego momentu. Nie mniej postaram się wrzucić chociaż dwa rozdziały w sierpniu. Poza tym zapewne wstawię ogłoszenie, jeśli rozpocznę jakąś nową serię (będą to raczej dłuższe opowiadania pomiędzy poszczególnymi postaciami z uniwersum; │iwaoi│bokuaka│kurotsukki│matsuhana
I ostatnie: co do afterków, które "zamawialiście". Postaram się ogarnąć owe postacie w jak najprędszym czasie, jednak przyznam szczerze, że na niektóre osoby nie mam aktualnie ani trochę weny. I jak ktoś wspomni o osobie, którą uwielbiam/mam już pomysł na opowiadanie/widzę w czymś, wtedy może to przyjść o wiele prościej. Są postacie, na które mam tysiąc pomysłów i mogłabym z nimi napisać dosłownie tonę opowiadań, ale są też takie, których nawet nie widzę w jakimkolwiek afterku. Dlatego, jeśli proponował_ś mi jakąś postać, nie daję gwarancji, że wyjdzie do końca wakacji (to na pewno). Nawet nie jestem pewna czy dam radę do końca roku kalendarzowego ogarnąć wszystkich, ponieważ z każdym dniem jest coraz więcej "zamówień", a moja wena sobie gdzieś odpłynęła.
Dlatego jedyne, o co mogę poprosić, to cierpliwości – kiedy tylko wpadnę na opowiadanie z jakąś postacią, napiszę je albo chociaż sam pomysł.
Jak na razie mogę Wam zdradzić, iż planuję ogarnąć opowiadania z (żeński reader) Yaku, Kuroo, Akaashim, Oikawą, Tsukkim, Atsumu, Futakuchim, Ushijimą, Ukaiem oraz (męski reader) Akaashim, Tendou.
To sporo postaci, jednak, jeśli chodzi o ilość weny, może być gorzej. Nie mniej, mam ciągle z tyłu głowy wszystkie Wasze propozycje, dlatego zapewne będę starała się wykombinować jakieś dobre scenariusze (nie mam zamiaru sprzedawać Wam byle crapu lolol).
Cóż, jako że seria zmieniona jest na nieregularną – nie wiem do kiedy. Jednak mam nadzieję, iż gdzieś w sierpniu. Miłego!~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top