♀ Haiba Alisa ║ FT ❄️
Przyjemna woń jaśminu oraz lawendy wypełniała cały pokój Alisy; pierwsze promienie słoneczne przedzierały się pomiędzy jasnofioletowymi frędzelkami zwisającymi przed dużymi oknami zamiast zasłon; cicho puszczona świąteczna muzyka z telefonu nastolatki mieszała się z chichotami dziewczyn, szelestem grubej kołdry plus skrzypieniem ramy łóżka. Młode kobiety miały zamiar przeżyć ten mroźny, grudniowy poranek jedynie w swoim towarzystwie, rozkoszując się przerwą zimową, świecami o świerkowych i korzennych zapachach, świeżo upieczonymi pierniczkami, jak również wszechobecnym białym puchem.
Jednak plany często bywają zmienne; szczególnie jeśli chodzisz do klasy z młodszym bratem swojej ukochanej, który jest siatkarzem; do tego niespodziewanie planuje sprosić pół drużyny (oraz jej byłych członków) na, jak to zgrabnie ujął, męski weekend gier i wolności. Nie żeby [T.I.] nie lubiła Leva oraz jego kolegów; po prostu inaczej wyobrażała sobie spędzanie czasu ze starszą Haibą – przede wszystkim po tym, gdy ich relacja wskoczyła na odrobinę inny poziom. Krzyki i hałasy dochodzące z salonu na pewno nie budowały odpowiedniego nastroju do kolejnych namiętnych przeżyć. Nie wiadomo dlaczego, ale chłopcy byli na nogach od szóstej nad ranem (albo po prostu w ogóle nie poszli spać); skutkiem czego były intensywne dźwięki rywalizacji, jakie między nimi aktualnie się odbywały.
— Jak ci się wydaje; czy któryś z nich zacznie zaraz pukać do naszych drzwi z prośbą o pomoc, bo wywołali ogień, próbując podpalić kominek? — zażartowała Alisa, wyciągając całe swoje ciało w stronę białej toaletki, na której znajdowała się szczotka do włosów i, szybko ją chwytając, powróciła do poprzedniego ułożenia, gdzie opierała się plecami o tors [kolor]okiej.
— Nie pytałabym się o to czy to się stanie, tylko raczej kiedy i który — odrzekła, śmiejąc się delikatnie na koniec.
— Hmm... — Przyłożyła palec wskazujący do swojego policzka. Drugą dłonią rozczesywała swoje długie, aksamitne pukle. — Jeśli nie wkrótce to najpewniej w ogóle. Yaku–san poszedł do sklepu po coś do jedzenia, a jak zobaczy, co oni wyprawiają, to zaraz przywróci ich do porządku. — Kolejny krótki chichot opuścił jej malinowe usta.
— I jeśli to nie będzie Yamamoto, to najpewniej żaden z nich — mruknęła, zabierając owalny przedmiot z ręki ukochanej. — Daj mi cię uczesać — bąknęła, bawiąc się czarną gumką, która znajdowała się na jej lewym nadgarstku.
— Jeśli tak bardzo ci na tym zależy — przeciągnęła mocno przedostatnią sylabę. — Tylko ładnie, bo wychodzimy dziś na pokazy świetlne — zaszczebiotała i wystawiła nieznacznie język, spodziewając się pstryczka w nos ze strony młodszej. Ta jedynie wyprostowała jej głowę tak, aby mieć dostęp do każdego kosmyka i poczęła przy nich coś majstrować.
— Musimy wychodzić z domu? — stęknęła niechętnie. — Przecież chłopcy idą za niedługo na trening, możemy spędzić cały dzień tylko we dwie. — Przejechała palcem po długości kręgosłupa kobiety, co wywołało u niej przyjemny dreszcz. — Możemy porobić wiele interesujących rzeczy, tak jak przed chwilą, wiesz? — szepnęła, odgarniając włosy za jej ucho, po czym delikatnie je przygryzając. Cała armia niewielkich iskierek zaatakowała teraz ciało zielonookiej, która zamruczała cicho.
Wargi [T.N.] zaznaczały mokrą ścieżkę aż do szyi Haiby, muskając jej jasną skórę oraz drażniąc wrażliwe miejsca. Wyższa była już naprawdę bliska poddania się pieszczotom i urokowi swojej dziewczyny, jednak wtedy usłyszała głośny huk dochodzący z przedpokoju, a po nim głośne przekleństwa oraz śmiechy ze strony młodych mężczyzn. Owe dźwięki przywróciły ją jakby do racjonalnego myślenia, ponieważ stanowczym ruchem ramienia przywołała do porządku kochankę.
— Tak, musimy — żachnęła się, wciskając ponownie szczotkę w dłoń nastolatki. — Są święta, a co za tym idzie – jedyna okazja, aby obejrzeć ładne iluminacje świetlne!
— Ale...
— [T.I.]–chan... — Odwróciła swoją twarz, po czym skrzyżowała spojrzenia z ukochaną.
Powiedzenie, że oczy są zwierciadłem duszy jest jak najbardziej trafne w przypadku Alisy Haiby; jej piękne, szmaragdowe tęczówki wyglądały jak najcenniejsze kamienie szlachetne ukryte pod warstwą gęstych, jasnych rzęs; najbardziej szykowne klejnoty, których trzeba chronić za wszelką cenę. Buzowała od nich obezwładniająca aura, która sprawiała, że nie dało jej się nie zaufać czy też nie uwierzyć. Emanujące uczucie miłości oraz szacunku wywoływało ciarki w okolicy klatki piersiowej [T.N.]. Młoda studentka była zdecydowanie najbardziej czarującą i dobroduszną osobą, jaką dziewczyna spotkała w całym swoim życiu.
— Proszę — dodała po chwili, przygryzając delikatnie dolną wargę i marszcząc brwi tak, że niewielka, urocza zmarszczka uformowała się na jej bladym czole.
[Kolor]włosa próbowała się jeszcze przez chwilę bronić, jednak maślany wzrok partnerki sprawił, że nie mogła dalej upierać się przy swoim zdaniu. W geście poddania odrzuciła agresywnie głowę do tyłu i westchnęła.
— A niech cię, Haibo! — wycedziła, zaciskając palce na bawełnianej pościeli. — Ciebie, twoje przeklęte rosyjskie korzenie i to, że dzięki nim wyglądasz tak cudownie i jesteś taka cudowna! I twojego brata też, bo jemu również nie da się odmówić! I twoich rodziców też, bo dali wam zbyt dobre geny! Cholerne rosyjsko-japońskie geny... — żachnęła się, nadymając policzki.
Alisa jedynie zachichotała cicho, po czym pochwyciła podbródek młodszej i złączyła ich usta w krótkim, aczkolwiek bardzo uczuciowym i namiętnym, pocałunku. Wargi kobiety były niesamowicie miękkie oraz ciepłe; smakowały jak owocowe cukierki, które jasnowłosa zawsze miała przy sobie. Kiedy chciała się oderwać, [T.I.] przysunęła swoją twarz bliżej, zatapiając się w pieszczocie. Lecz, mieszkając w domu połowicznie wynajmowanym przez bandę siatkarzy, nie ma czasu na chwilę wytchnienia – trzy głośne puknięcia w drzwi sprawiły, że kochanki odsunęły się od siebie zmieszane.
— Mogę? — usłyszały podenerwowany głos Kuroo.
— Wchodź! — odparła pewnie Haiba, na co nastolatka schowała się głębiej pod kołdrą, ubrana jedynie w cienką koszulkę i bieliznę. — Stało się coś? — dodała, kiedy student nacisnął na klamkę.
— Lev rozpieprzył wazon kontrolerem — wypalił, drapiąc się w kark. [T.N.] zrobiła już minę, która świadczyła o tym, że chce coś powiedzieć, jednak wtedy brunet uniósł palec, uciszając ją. — Inuoka chciał pomóc sprzątać i rozciął sobie rękę, więc ubrudził wasz biały dywan krwią. Shibayama na widok krwi zemdlał i rozlał kakao na kanapę. Normalnie bym tu nie przychodził, ale Yaku nadal nie wrócił ze sklepu.
— Czy przypadkiem za kilka miesięcy nie zaczynamy wszyscy trzeciej klasy? — parsknęła niższa, tłumiąc poduszką chichot.
— To wszystko? — mruknęła lekko skołowana Alisa, wlepiając wzrok w Tetsurou.
— Gdyby z tymi półgłówkami było tak łatwo — westchnął, przykładając dłoń do swojego czoła, tym samym przysłaniając nieznacznie swoje oczy. — Mówiąc prosto z mostu; Yamamoto próbował podpalić kominek, jednak skończyło się na tym, że nie tylko on stanął w płomieniach.
⋆✧—— ✧ *⋆* ✧ * ⋆* ✧ * ⋆* ✧——✧⋆
Pewnie ciekawi Was, dlaczego zaczął się czerwiec, a dodaję special świąteczny... Cóż, gdybym sama wiedziała, chętnie bym o tym opowiedziała. Jakoś tak wena mnie trafiła na napisanie czegoś w śnieżnych realiach, gdzie zapach korzennych ciasteczek towarzyszy Ci na każdym kroku.
Dodatkowo, owym rozdziałem, prezentuję pierwsze yuri z hq (akurat na rozpoczęcie pride month)! Alisa Haiba jest moim całkowitym simpem, jakby, ona jest zbyt cudowna, kochana i urocza, aby jej nie uwielbiać. Jest tak cholernie niewinna (tak samo, jak jej młodszy braciszek, którego również ubóstwiam) i piękna, że I can't ;=;
Za dwa tygodnie (na za tydzień mam już przygotowaną urodzinówkę) prawdopodobnie wpadnie shot z kimś z dwójki głównych bohaterów (tak, mówię o Hincie i Kagsie). Mam wrażenie, że w fanfikach są oni często pomijani (szczególnie nasz ukochany rudzielec). Dlatego postaram się jakkolwiek to naprawić na polskiej scenie Wattpada i powstawiać chociaż trochę shotów z nimi (choć może mi to zająć troszkę czasu, bo mam problem z pisaniem ich charakterów; szczególnie jeśli chodzi o afterki).
Last but not least, szczęśliwego Dnia Dziecka! Dużo łakoci i innych!~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top