Rozdział 25 ''Kłótnie, kanapki i whisky''


Godzina 9:00


Kochałam weekendy, za to, że tak naprawdę mogłam spać tak długo jak tylko mi się podoba i nie martwić się o tłuste włosy, których nie musiałam myć przymusowo. Był weekend i wszystko było mi wolno, każda rzecz mająca na celu robienie czynności bezcelowych miała tutaj nowe, lepsze znaczenie np. leżenie w łóżku tak długo aż tyłek mnie nie rozboli.
Nie dzisiaj.
Wystraszeni z Dylanem poskładaliśmy telefon udając, że wcale nie widzieliśmy pluskwy, inaczej na starcie zostalibyśmy spaleni. Bladzi jak ściany powiedzieliśmy najgłupszy dialog na świecie w stylu
''Dobrze, że nie rozpadł się na kawałki"
„Oh tak nie wiem, co bym wtedy zrobiła''
Gorzej być chyba nie mogło. Przynajmniej na tamtą chwilę.
Nie przespałam nocy zastanawiając się, co zrobić z telefonem, jak zepsuć podsłuch, aby Ian (lub ktoś inny, kto mnie podsłuchiwał) uznał to za nieszczęśliwy wypadek. Co jeśli w domu też mam jakieś obce sprzęty albo któryś z chłopaków?!

Właśnie dlatego, w tą sobotę nie leniłam się jak zwykle, lecz wstałam rano i zajęłam swoje ręce robieniem śniadania, mając nadzieję, że pomysł pojawi się nagle.
Zrobiłam jajecznicę z boczkiem i kanapki wszelakie, nie miałam pojęcia, kto to zje. Może zaproszę Dylana, który jak zwykle nie zrobił sobie zakupów. Albo zaniosę kanapki, Liamowi do pracy?
- Sobota ranek, tajemnicze stworzenie, zwane Holland Roden właśnie majstruje przy ogniu, wezwijcie wsparcie.

Odwróciłam się do roześmianego od ucha do ucha 'współlokatora' i wystawiłam mu środkowy palec. Nalałam do szklanki soku pomarańczowego i usiadłam do stołu, starając się ignorować jego głupi wyraz twarzy.
- Doceń kretynie, że codziennie robię dla ciebie również te śniadania. I ŻE TU MIESZKASZ. – powiedziałam żując kanapkę.
- Co?! – oburzył się jak nastolatka – doceń to, że przesiaduję tutaj z tobą i chronię ciebie przed atakiem niezrównoważonego psychicznie człowieka!
- Oh tak, faktycznie... - udałam, że się zastanawiam – nic mi się nie stało, bo nic takiego nie miało miejsca!
- A kto w nocy się do mnie przytulał, bo tak się strasznie bał? – uśmiechnął się perfidnie, wiedząc, że tu mnie ma.
Nie kryłam mojego oburzenia, to był przysłowiowy cios poniżej pasa do cholery!
Harry widział, że kompletnie odebrało mi mowę, co skomentował ''1:0 dla mnie kochanie". Dupek.
I wtedy pomysł przypadkowego zniszczenia telefonu sam się nawinął.
(Owszem, chciałam go rozbić na głowie Harrego, ale to nie było to)
Mając urządzenie w dłoni podeszłam do zlewu gdzie miałam zamiar pozmywać naczynia. Harry zajęty był resztkami jajecznicy, więc nie obserwował mnie zbyt intensywnie. Włączyłam po cichu piosenki i nalałam dużo, dużo wody do zlewu. Nalałam do środka płynu do naczyń i nawet postarałam się o piankę!
I wtedy wrzuciłam zupełnie przypadkowo telefon wraz z pluskwą do środka.
Muzyka momentalnie przestała grać.
Panie doktorze, tracimy go.
- O nie, co ja zrobiłam?! – powiedziałam z uśmiechem cisząc się do siebie.
- Holland, co ty robisz? – spytał nieźle zbity z tropu.
Nie dziwiłam się.
Na małej karteczce z lodówki napisałam

W telefonie był podsłuch, jedziemy do Liama, muszą nam sprawdzić mieszkanie.



Godzina 12:00

W drodze na komisariat zdążyliśmy pokłócić się jakieś siedemnaście razy. W zasadzie głowie rozmowa a raczej kłótnia toczyła się głównie o to, że nie powiedziałam nic zaraz po wejściu do domu. Oczywiście, miałam z podsłuchem w telefonie krzyczeć na pół bloku, jak nie na cały 'Harry ratuj, mam podsłuch'. No błagam.
Później poszło o kanapki, które jednak postanowiłam podrzucić Liamowi. Zdaniem Stylesa, jemu nigdy nie przyniosłabym kanapek do pracy. Nigdy nie chciał mnie zabrać do Vogue abym, chociaż zobaczyła jak wygląda budynek w środku, biura i tym podobne, więc o kanapkach też zapomnieć może. Z resztą codziennie rano zostawiam mu śniadanie!

Weszliśmy do budynku, i w dość szybkim czasie znaleźliśmy Payno. Kurczę, chyba się za nim troszkę stęskniłam, nie widziałam go dość długo.
Siedział przy małym biurku, które było swoją drogą stanowczo za niskie jak dla niego i ze znudzeniem wypisywał jakieś papiery, lub tylko trzymał długopis i opierał głowę na pięści dając się ponieść krótkiej drzemce.
Biedactwo.
- Liamie Jamesie Payne! Jak można spać w robocie?! – wykrzyknął Harry
Liam leniwie podniósł na nas zmęczony wzrok na nas. Wtedy mogłam dostrzec jak bardzo źle wyglądał. Miał sine wory pod oczami wielkości małej łyżki a jego seksowny zarost zmienił się w mniej seksowny.
Usiadłam na krześle naprzeciwko chłopaka uśmiechając się współczująco.
Dobra nie oszukujmy się, wyglądał strasznie.
Położyłam na biurku pudełko z kanapkami, na co w podziękowaniu uściskał mnie mocno, cieszyłam się, że chociaż tyle mogłam zrobić dla poprawy jego humoru.
- Ten stary kapeć kiedyś doprowadzi mnie do szewskiej pasji, daje mi robotę, którą powinni wykonywać stażyści czy coś – marudził.
- Wciąż robi ci wszystko na złość? – spytał Styles
- Nie kurwa, siedzę i wypełniam druczki, bo mam takie hobby – powiedział rozdrażniony.
Harry zmarszczył śmiesznie brwi a ja nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
Zmęczony Liam schował twarz w dłonie i wydał z siebie bliżej nie określony dźwięk. Naprawdę było mi go szkoda.
- Co was do mnie sprowadza?
- W moim telefonie był podsłuch i boje się, że w mieszaniu też może coś być.
Postanowiłam nie owijać w bawełnę.
- Jak to? – zdziwił się – masz teraz przy sobie telefon?
- Nie... - przygryzłam wargę – udałam, że przez przypadek wpadł mi do wody. Wcześniej byłam u Dylana i tam się rozbił, dzięki temu wiedziałam, że przez cały czas byłam podsłuchiwana. Udaliśmy, że nic nie widzieliśmy i dopiero dzisiaj wpadłam na ten pomysł...
Boże teraz zaczęło to jakoś głupio brzmieć.
- Przyjadę wieczorem. Mam też kilka nowinek, zobaczymy czy w domu nie ma jeszcze jakichś sprzętów i tam pogadamy na spokojnie okej?
- Mam kupić piwo? – spytał Harry patrząc w specyficzny sposób na Liama
- Mam whisky w domu, Holland? – powiedział Liam
- Kupimy po drodze cole. – uśmiechnęłam się.
Widziałam, że potrzebne mu wyluzowanie a jako przyjaciółka musiałam dotrzymać mu towarzystwa.
W końcu chyba mogłam uznać ich za moich przyjaciół prawda?


Małe pytanko do Was :) 

Lubicie bohaterów tej książki? Może macie jakiegoś specjalnego ulubieńca? 

Piszcie w komentarzach, chętnie poczytam Wasze opinie! ♥


Wesołych walentynek? :D 

P.S JARAM SIĘ ZDJĘCIEM W MEDIACH OMG

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top