Rozdział 8 "Girl Power"

Jeśli ktoś kiedykolwiek powie, że Holland Roden jest słaba będzie to największym kłamstwem na ziemi.
Spędziłam dwa tygodnie w domu Liama razem z Harrym i okazjonalnie Astonem. Przez dwa tygodnie nie miałam kontaktu ze światem. Przez dwa tygodnie zmuszona byłam nosić zbyt wielkie, porozciągane ubrania. Przez dwa tygodnie musiałam walczyć z obawą o swój komputer oraz żyć ze świadomością, że obca osoba wysyła mi mrożące krew w żyłach wiadomości.
Bałam się sprzeciwić anonimowi, bo najwyraźniej znał mnie i moje działania nad wyraz dobrze. Dlatego nic nikomu nie powiedziałam.
Liam, Harry i Ash nie wiedzieli o tajemniczym nadawcy. Teoretycznie tak było lepiej.
Więc jak wspominałam po dwóch tygodniach nic nie robienia wzięłam sprawy w swoje ręce i postanowiłam ogłosić im, że się ''wyprowadzam''.
Tęskniłam za swoim starym życiem, chciałam wrócić do szkoły i do swojego domu gdzie moje ukochane ubrania i kosmetyczka czekały na mnie z utęsknieniem. Musiałam stawić czoła trzem mężczyzną, którzy aż za bardzo martwili się o moje bezpieczeństwo. Ich zdaniem byłam czymś w rodzaju klucza dla Iana, dzięki mnie może mieć wszystko lub wszystko stracić.
Tak więc po dwugodzinnej argumentacji wygrałam lecz nie do końca. Owszem mogłam wrócić jednak nie sama, - bo jak twierdzili było to zbyt niebezpieczne.
W zawodach na wyciąganie zapałek (wygrywała najkrótsza) jeden (nie) szczęśliwiec wprowadzał się do mnie na czas nieokreślony aby chronić mnie przed potencjalnym zagrożeniem.
Panie, panowie kuzyn z Australii, Arnold Edward Jordan postanowił się przeprowadzić do Londynu i tam zacząć karierę prawniczą!
Harry wyciągnął zapałkę.

Godzina 18:30

Przyjemnie było wrócić, choć częściowo do swojego życia. Leżałam na łóżku Dylana obserwując jego starania w znalezieniu wytycznych do pracy z fotografii.
Miałam pomóc mu w zadaniu i być jego modelką, bo jak sam stwierdził lepiej wybrać nie mógł gdyż miałam doskonałe wyczucie stylu, co idealnie zostanie ukazane na jego fotografii.
Mierzyłam jego sylwetkę z góry na dół a swojego wniosku nie mogłam nie powiedzieć na głos.
- Mmmmm...
- Mmm.. co? - spytał wciąż szukając kartki na wagę złota
- Masz słodki tyłeczek.
Na moje słowa o mało, co nie upuścił kilku płyt z ręki, po czym odwrócił się w moją stronę chwytając się za pośladek powiedział
- Tak, jestem tego świadomy. Dziękuję.
Zaśmiałam się i podeszłam bliżej do przyjaciela gdyż w oczy rzuciła mi się jego kartka, której od trzydziestu minut nie był w stanie zauważyć. Trzymałam ją kilka centymetrów od jego twarzy. Chwilę zajęło mu zrozumienie, że to jest to, czego pragnął. Przynajmniej w tej chwili.
- Jesteś strasznie narwany i rozkojarzony wiesz?
- Jak mam być skupiony skoro jesteś na moim łóżku?
- Jutro z rana muszę przypomnieć Ci, że tylko i wyłącznie od czternastu lat się przyjaźnimy..
- Yep, frienzone z rana jak śmietana.

Później wreszcie wyciągnęłam z niego, dlaczego nie mógł się skupić na prostych czynnościach (i nie chodziło tutaj o mnie). Okazało się, że pani McLan stwierdziła, że coś jest nie tak z ocenami mojego przyjaciela. Była prawie pewna, że Dylan dostał mniejszy stopień z testu końcowego niż zapisane było w komputerze. Dlatego też jutro po wykładach razem pod obecnością dziekana będą sprawdzać archiwum i wtedy wszystko wyjdzie na jaw.
Nie mogłam do tego dopuścić.
Nikt się nie dowie o niczym. Jeśli Hollan Roden coś załatwia robi to porządnie.
Jak dobrze, że Ashton umiał podrobić praktycznie wszystko a ja byłam idealna w wymyślaniu planów ratunkowych..

Godzina 19:40

Wracając do domu ustalałam w drodze plan z Irwinem. Na szczęście zgodził się wyświadczyć mi przysługę. Musiałam jedynie przynieść mu już rano oryginalny test Dylana a później odłożyć ten podrobiony na miejsce i uciec niezauważona.
Prościzna nie?

Tak bardzo chciałam się wyzbyć z siebie uczucia obserwowania, ale nie mogłam tego zrobić. Po moim ciele przechodziły nieprzyjemne dreszcze, lecz nie chciałam popadać w panikę. Poczułam nagle wibracje z torebki świadczące o nowej wiadomości.

Od Nieznany:
Jesienne wieczory bywają zimne i niekiedy przerażające nieprawdaż Holland?

Teraz właśnie zaczęłam panikować.
Drżącymi rękoma wybrałam numer Stylesa i powiedziałam mu, aby wyszedł po mnie gdyż za bardzo bałam się, co za chwilę może się wydarzyć.
Bez słowa kilka minut później szliśmy obok siebie a ''mój kuzyn'' powtarzał mi, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Dopiero, gdy przekroczyliśmy próg mojego mieszkania poczułam się bezpiecznie. Upewniłam się dwa razy, że drzwi wejściowe są dobrze zamknięte i nikt nieproszony się tutaj nie zjawi.
Wchodząc do salonu zobaczyłam, jak Arnold/Harry rozkłada się wygodnie na kanapie w salonie. Wywróciłam na niego oczami kiedy wyszczerzył się do mnie jak małe dziecko włączając MTV gdzie leciały „Nastoletnie Matki''.
W kuchni robiłam (niestety) nam gorącą herbatę. Nieznajomy miał rację, jesienne wieczory były strasznie chłodne.
Z parującymi kubkami wróciłam do Harrego i postawiłam przed nim kubek z ciepłym napojem.
- Ruda.. powiedziałabyś mi gdyby coś byłoby nie tak prawda? - spytał nagle
Próbowałam ukryć zdziwienie malujące się na mojej twarzy spowodowane jego pytaniem
- Jasne, że tak..?
- Zwyczajnie pytam, byłaś naprawdę wystraszona, kiedy prosiłaś mnie o wyjście po ciebie.
- Oh.. um. Wiesz wspomnienia powróciły.

Zaraz po tym postanowiłam zmienić ten niewygodny temat. Namówiłam go, aby opowiedział mi trochę o sobie, jak wygląda praca dla Vouge albo chociażby jak ją dostał.
''Nastoletnie Matki'' poszły na dalszy tor, gdyż rozmowa bardzo się kleiła.
Nie mogłam uwierzyć w jego opowieści. Ten chłopak był naprawdę niemożliwy.
- Musisz mnie tam koniecznie kiedyś zabrać! Albo na jakiś pokaz od projektantów. Harry proszę!
Udawał, że się zastanawia ponieważ wciąż był wściekły, że do moich znajomych musiał przedstawiać się per Arnold.
- Holl.. nie pójdziemy na randkę do mnie do pracy. Przestań nawet o to błagać.
Nie dając mi przerwać jego jakże głupiej wypowiedzi kontynuował
- Jeśli już tak o to błagasz kiedyś zabiorę cię do kina a później na kolację albo na kolację i do kina a kiedy skończymy te dwie rzeczy pójdziemy do drogiego apartamentu w jakimś hotelu gdzie spędzimy upojną noc niszcząc cały pokój..
Patrzyłam na niego jak na głupka.
- Jesteś takim idiotą Arnold.
Po tych słowach z uśmiechem na twarzy skierowałam się do swojego pokoju zostawiając go samemu sobie.
Projekty sukienek na zajęcia nie zrobią się same.

Cześć pysie :)

Mam mieszane uczucia co do tego rozdziału, czekam na Wasze opinie w komentarzach co do tej części.

P.s Rozdziały będą dodawane we wtorki oraz w/lub weekendy.

DZIĘKUJĘ ZA 2K WYŚWIETLEŃ!

Miłego wieczoru życzę!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top