Rozdział 7 ''Bipolarna?"
Godzina 8:30
Bałam się uchylić swoje powieki w obawie, że obok siebie zobaczę obcego chłopaka z poprzedniej nocy. Zachowałam się jak tępa, prosta idiotka.
Tak właśnie się czułam. Zwłaszcza teraz.
Z drugiej strony tamtej nocy naprawdę nie byłam sobą. Bałam się jak nigdy, jeszcze w życiu nie płakałam tyle, co wczoraj. Nie chciałam być sama, bałam się nawet swojego cienia a co dopiero wyglądać przez okno.
Harry wtedy wydawał się nie być złym człowiekiem. Cierpliwie czekał aż się wypłaczę (to znaczy przemoczę łzami i wydzieliną z nosa całą koszulkę) i usnę. Miał naprawdę anielską cierpliwość do mnie. I najważniejsze - krzywdy mi żadnej nie zrobił.
Nie umiem do końca wytłumaczyć swojego zachowania.
Niczego nie umiałam wytłumaczyć.
Dzisiaj był jednak nowy dzień i miałam nadzieję, że stara Holland Roden wróciła.
Zebrałam, więc w sobie resztki odwagi i uchyliłam jedną powiekę. Okazało się, że w łóżku byłam sama. W pokoju również nie było nikogo.
Przygryzając dolną wargę wstałam i posłałam równo łóżko. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, czułam też, że mam wielkie wory pod oczami. Nie chciałam chyba oglądać swojego odbicia. Co ja mówię. Ja byłam pewna, że nie chciałam siebie oglądać.
W łazience mogłam wziąć tylko prysznic. Nie miałam przy sobie żadnego kosmetyku.
Muszę postawić na naturalność. Cholera.
W odbiciu lustra widziałam smutną, zagubioną i przerażoną dziewczynę. Świetna studentka z wielkimi ambicjami zniknęła.
Zamiast tego stał tam wrak człowieka, w za dużych, męskich ubraniach.
Schodząc na dół, czułam przyjemny zapach świeżej kawy. Niepewnie skierowałam się do kuchni i przystanęłam w progu. W pomieszczeniu tańczył Harry i smażył coś na patelni, nucąc piosenkę z radia.
Jeśli on pomaga schwytać przestępcę to ja jestem święta.
Ruszał śmiesznie biodrami, aż w końcu poparzył się o ciepłą patelnię. Natychmiast syknął z bólu i włożył palec pod zimny strumień wody.
Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem.
Chłopak odwrócił się w moją stronę i wrócił do smażenia jajecznicy jak się okazało.
- Kawy, herbaty? - spytał od razu
- Kawę poproszę.
Skierowałam się do wysepki kuchennej i usiadłam na krześle przypatrując się jego kuchennym poczynaniom. On zadawałoby się, że wcale nie krępuje się moim towarzystwem. Ja za to siedziałam jak na szpilkach. Było mi wstyd za moje wcześniejsze zachowanie.
- Nienawidzę kawy, nie rozumiem jak można ją pić - powiedział z grymasem na twarzy stawiając naprzeciwko mnie kubek - mleko?
Pokiwałam twierdząco głową i niepewnie oplotłam dłońmi czerwony kubek.
- Skoro jej nie cierpisz, czemu ją parzysz?
Usiadł naprzeciwko mnie z gotowym śniadaniem trzymając w dłoni dwa widelce. Jeden podał mi a drugim zaczął jeść swoje śniadanie. Patrzyłam na niego z niezrozumieniem wypisanym na twarzy.
- Ashton został na noc, on i Liam kochają kawę, więc zrobiłem im ją w termos. - wzruszył ramionami, wkładając do ust kolejny kawałek jajka - jedz zanim zimne będzie ruda.
Patrzyłam na niego jak na idiotę.
Styles widząc to patrzył na mnie tak samo.
Siedzieliśmy taką chwilę, po czym odezwałam się pierwsza nie mogąc wytrzymać już dłużej.
- Przepraszam za wczoraj, nie powinnam się tak zachowywać.. Wziąłeś mnie pewnie za..
Przerwał mi bezczelnie i powiedział
- Boże ruda uspokój się.. Jest okej. Wytrzymałem przemoczoną koszulkę i twoje kłaki w buzi jak już usnęłaś i wytrzymam tego siniaka na ręce. Jak już zasnęłaś nieźle zaczęłaś się wiercić. Prawie wybiłaś mi zęby jak walczyłaś o kołdrę!
Czułam jak purpurowy kolor wkrada się na moją twarz. Zaraz po tym czułam narastającą złość w sobie. Wzięłam kawałek jajecznicy i zapominając o manierach podniosłam głos na tego idiotę.
- Masz czelność śmiać się ze mnie po takich przejściach!?
- Tak, dokładnie tak.
Godzina 10:00
Po śniadaniu, lekkiej sprzeczce i nazwaniu mnie bipolarną dziewczyną przed okresem a na końcu poważnej rozmowie, ''co dalej'' siedziałam w swoim tymczasowym pokoju trzymając telefon w dłoniach. Bałam się odblokować ekran a czekały mnie dwie poważne rozmowy.
1. Rodzice
2. Dylan O'brien
Najgorsze jest w tym wszystkim to, że musiałam udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Mama była psychoterapeutką a tata architektem, nawet jak jeszcze z nimi mieszkałam nie mieliśmy jakiegoś świetnego kontaktu, więc okłamanie ich przyszło mi na pewno łatwiej.
Później zaczęłam czytać smsy od Dylana. Milion sms'ów od Dylana.
''Napisz jak będziesz w domu, mam newsaaaaaaaaaaaa''
''Omg Holand jak jesteś pijana to..jeszcze nie wiem, ale coś''
''Holland czy Ty naprawdę jesteś pijana!? :o''
''Ok, odezwij się. Inaczej pomyślę, że mnie zdradzasz!''
''Przepraszam.. Ty nie mogłabyś mnie zdradzić''
''PRAWDA?! NAPISZ, ŻE MAM RACJĘ''
''Dość żartów, jeśli nie odezwiesz się jutro do 12:01 zgłaszam porwanie na policję''
''Kocham Cie.. jak przyjaciółkę. Chociaż wiadomo, że za kilka lat będziesz mojo żono''
Łzy zaczęły cisnąć mi się do oczu kiedy zobaczyłam nasze wspólne zdjęcie na tapecie. Nawet nie wiem, kiedy i kto je nam zrobił, ale zdecydowanie było jednym z moich ulubionych.
Wzięłam głęboki wdech i wybrałam jego numer, z tego, co dobrze pamiętam powinien mieć teraz okienko. Odebrał po trzech sygnałach.
- O mój boże Holland Roden, już się zaczynałem poważnie martwić!
- Wybacz, trochę nas poniosło z Alison, później um.. rozładował mi się telefon.
Harry wszedł do 'mojego pokoju' i patrzył na mnie próbując chyba podsłuchiwać.
- Czemu Cie dziś nie ma?! Zaczynam zachodzić w głowę. Tęsknię.
Uśmiechnęłam się przez łzy, bo ja też już zaczynałam za nim tęsknić.
-Jestem um.. jestem u cioci - jąkałam się - dzwoniła do mnie żebym przyjechała. Nie pamiętasz? Mówiłam Ci kiedyś, że kiedy wyjedzie do.. dziadków ja mam zajmować się domem. - kiepski ze mnie kłamca
- Nie przypominam sobie czegoś takiego.. - mówił zamyślony a ja dawałam sobie rękę uciąć, że naprawdę szuka takiej rozmowy w pamięci
- Nigdy mnie nie słuchasz, kiedy śpiewasz Beyonce..
Harry próbował nie wybuchnąć śmiechem na moje poczynania. Posłałam mu ostrzegawcze spojrzenie, aby siedział cicho.
- Holl wszystko jest ok? Brzmisz strasznie smutno.. Wiesz, że ze wszystkim ci pomogę. - odezwał się nagle
Nie płacz Roden.
- Tak. Muszę już kończyć, przyjadę za kilka dni Dylan. Kocham mocno!
- Kocham mocniej moją przyszłą żonę!
-Śnij dalej!!!
Harry spytał mnie po rozmowie czy wszystko gra, pokiwałam głową a ten zostawił mnie samą w pomieszczeniu. Chyba widział, że potrzebuję teraz trochę samotności. Miło było usłyszeć Dylana po tym wszystkim oraz te jego stałe teksty o małżeństwie. Naprawdę zaczynałam za nim tęsknić.
Zobaczyłam jeszcze jedną nieprzeczytaną wiadomość, od nieznanego numeru. Zmarszczyłam brwi a kiedy otworzyłam kopertę moje serce przestało bić a ciało oblał zimny pot.
Od Nieznany:
Mam nadzieję, że ostatnia noc nie była dla Ciebie taka straszna. Do zobaczenia wkrótce moja Holland.
P.s Lepiej będzie jeśli zachowasz tą wiadomość dla siebie
O mój boże.
Dzień dobry/Dobry wieczór :)
Nowy rozdział, jeszcze ciepły. Postanowiłam jeszcze dzisiaj go dodać, tuż przed mentalną śmiercią wywołaną przez ulubione zespoły.
- perfect od 1d + wywiad dla Polski (ból dupy Nialla o mecz>>>>>>>>>>hahaha)
- teledysk 5sosto zdecydowanie za wiele jak na jeden dzień nieprawdaż?
Wracając.
Mam nadzieję, że się spodoba. Starałam się pisać bez błędów.
Wiecie, mam nadzieję, że ta historia w jakiś sposób się wam podoba. Nie jestem zawodową pisarką, robię to dla przyjemności a inspirację ze sprawami Hackerstwa czerpię z filmów i książek więc mogą nie być idealne.
Jednakże mam cichą nadzieję, że błędy nie rzucając się tak w oczy i mimo to lubicie ''Hackera'' :)
czekam na Wasze opinie! ♥
/8v
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top