Rozdział 2 "Co się tutaj dzieje!?"

Godzina 17:30

Siedzieliśmy na kanapie w salonie i szukaliśmy jakiegoś dobrego filmu jednak dzisiaj moja kablówka postanowiła się zbuntować. Nie zdążyłam zabrać jeszcze wszystkich rzeczy od rodziców, dlatego też moja mała półeczka na filmy, która była pod telewizorem świeciła pustkami.
Na dodatek byłam skazana na towarzystwo Dylana. Znaliśmy się od małego a on był wciąż święcie we mnie zakochany oszukując się, że ja czuję do niego to samo. Ba! Nawet bardziej..
Nie muszę mówić, że tak nie jest. Prawda?
- A może zwyczajnie obejrzymy jakiś nowy film z kina? - Spytał
- Nie mam siły iść już do kina -powiedziałam wzruszając ramionami, myśląc, że temat skończony.
- Wcale nie musimy się ruszać do kina.... - zaczął brewkować.
Wiedziałam doskonale, o co mu chodziło i automatycznie gniew wypełnił moje zmarznięte ciało. Gwałtownie odwróciłam się w stronę przyjaciela krzycząc
- Boże Dylan ogarnij się! Nie będę łamać prawa.. nie będę już nic robiła z tym... wszystkim! - gestykulowałam żywo rękoma.
Przestraszony chłopak podniósł ręce w obronnym geście, po czym przytulił się do mnie, mówiąc słodkim głosem
- Nie moja wina, że inteligentne laski są seksowne a najlepszy rudzielec na świecie jest moją przyjaciółką!
Uśmiechnęłam się do niego a cały gniew zniknął. No bo jak można było się gniewać, kiedy usłyszało się taki komplement!?
Wstałam chwilę później z kanapy i założyłam ręce na biodra. Dylan patrzył na mnie pytającym wzrokiem a ja uśmiechnęłam się chytrze, mówiąc przesłodzonym głosem naśladując jego zachowanie z przed kilku chwil.
- To, że mam nowe mieszkanie nie oznacza, że pozwolę ci dzisiaj tutaj nocować. Jutro szkoła cukiereczku.
Dylan wstał na równie nogi i oburzony powiedział
- Szkoła była również wtedy, kiedy włamywałaś się do sieci, aby pobrać nowe odcinki ''Słodkich kłamstewek'' albo żeby pobrać płytę, która jeszcze nie wyszła! Albo żeby uratować mój samochód przez policją, aby go nie skasowali.. O i jeszcze wtedy, kiedy zmieniałaś mi ocenę w szkolnej bazie ocen..
Wymieniał w nieskończoność a ja robiłam się coraz bardziej czerwona na twarzy. Wywróciłam kilka razy oczami, po czym chwyciłam plecak chłopaka i wyrzuciłam oboje na klatkę schodową. Zza zamkniętych drzwi słyszałam jeszcze jak woła ''kocham Cię Holland!''


Godzina 14:00

Po spotkaniu Dylana w szkole i tłumaczeniu jak dziecku, że nie obraziłam się na niego za wczorajszą sytuację u mnie w domu, mogłam spokojnie iść na lekcje matematyki. Pożegnałam się z brunetem, który zmierzał na zajęcia z fotografii i poszłam prosto pod salę.
Nauczycielka ewidentnie mnie nie lubiła, za każdym razem brała mnie do odpowiedzi do tablicy a ja za każdym razem z palcem w nosie rozwiązywałam zadanie.
Dzisiaj było tak samo. Błagam. Jak można nie rozumieć równań różniczkowych!?
W trakcie rozwiązywania zadania, odwróciłam głowę, aby zobaczyć, którą godzinę wskazywał zegar wiszący na ścianie nad drzwiami. Zamiast godziny zobaczyłam jednak, że ktoś majstruje przy mojej szafce!
Dałabym sobie uciąć rękę, że to ten sam mężczyzna, który wpadł na mnie i wylał moją kawę.
- Przepraszam, mogę wyjść do toalety? Nie czuję się najlepiej.. - powiedziałam spanikowana do psorki.
Popatrzyła na mnie sceptycznie, to na zadanie, to na mnie ponownie aż wreszcie się zgodziła.
Półbiegiem wyszłam z sali matematycznej. Tajemnicza osoba wciąż nie mogła otworzyć mojej szafki! Omg mojej szafki.
- Hej! Czego chcesz z mojej szafki!? - pisnęłam i zaczęłam biec w jego stronę.
Jako, że kochałam szpilki i prawie zawsze w nich chodziłam teraz było to spore utrudnienie w dorwaniu tego gościa.
Nim dobiegłam do swojej własności, nieznajomy już dawno zdążył uciec. Kiedy miałam już zawracać zobaczyłam kawałek dalej jakiś przedmiot na podłodze. Podeszłam bliżej i jak się okazało był to pendrive.
Rozejrzałam się dookoła i schowałam pamięć do kieszeni koszuli, po czym wróciłam do sali.

Godzina 16:15

Tajemniczy mężczyzna ani jego zgubiony pendrive nie dawał mi spokoju. Zaczynałam się bać coraz bardziej, bo to ewidentnie nie był uczeń naszego kampusu. Po lekcjach skierowałam się do biblioteki gdzie był szybki Internet (w końcu zasilał całą szkołę). Nigdy nie rozstawałam się z moim małym laptopem, (dlaczego chyba tłumaczyć nie muszę), więc sprzęt miałam.
Uśmiechnęłam się przelotnie do starszej pani i udawałam, że kieruję się do stolików. Skręciłam jednak w dział starych ksiąg historycznych, gdzie żaden uczeń czy nauczyciel nie chodził. Było tam, bowiem nieużywane wejście internetowe, którego w nagłych wypadkach lubiłam używać. Usiadłam cicho na podłodze i podłączyłam się z gniazdkiem. Złamałam szybko hasło odpowiadające za dostęp do Internetu i ukryłam swój laptop w widoczności urządzeń korzystających z sieci. Następnie podłączyłam tajemniczego pendrive. Chwilkę zajęło mojemu laptopowi znalezienie urządzenia, które jak się okazało było chronione. Wysłałam, więc na niego małego wirusa, którego napisałam kilka miesięcy temu, aby włamać się na skrzynkę e-mail Dylana. Natychmiast wyświetliło mi się hasło dostępu, które wystarczyło, że skopiowałam.
Moim oczom ukazały się plany wielkiego budynku, bardzo dobrze chronionego, później było kilka zabezpieczonych plików, oraz zdjęcie - wielkiego, pięknego kryształu.
Że się przestraszyłam to mało powiedziane. Natychmiast odłączyłam wszystko a laptopa z pendrive schowałam do torebki.
To na pewno nie był uczeń...
Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, kiedy miałam wychodzić zza regału o mało, co nie umarłam na zawał. Przede mną nagle pojawił się chłopak, który kupił mi kawę.
Jestem pewna, że moja twarz wyrażała czyste przerażenie. Minęłam go szybko i prawie wybiegłam z biblioteki.
Dlaczego ten chłopak pojawia się tuż obok w najbardziej nieoczekiwanych momentach!?



Postanowiłam, że na ten week dodam jeszcze jeden rozdział :)

Mam nadzieję, że udało mi się rozbudzić u Was ciekawość :D

Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania - to mega motywuje i cieszy niesamowicieeeeeeee!!!


Proszę roześlij dalej tą książkę jeśli się spodobała. To wiele dla mnie znaczy :)
***
REKLAMA: Start Screaming

Autor: blanckninjah2r

ZAPRASZAM SERDECZNIE! FAJNA DZIEWOJA Z TEJ PANI ♥


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top