Rozdział 13 "Gorzki smak zwycięstwa"


Godzina 14:00

Próbowałam powstrzymać drżenie mojego ciała jak tylko umiałam jednak jesień nie słuchała moich cichych próśb chociażby o zaprzestanie wiania wiatru. Sceneria była piękna, krystalicznie czysty basen, ciemne kafelki wokoło zbiornika i ozdobne krzewy z kwiatami dookoła nadawały temu miejscu czegoś luksusowego. Będąc tam czułam się jak gwiazda filmowa albo rasowa modelka rodem Victoria Secret. Wszystko to byłoby idealne gdyby nie to, że w środku zamarzłam na śmierć.
- Holland te ujęcia są cudowne. Dajesz rade?
- Zaraz odmarznie mi tyłek, pospiesz się!
- Ostatnie ujęcia, mam u ciebie wielki dług kochanie. - powiedział skupiony Dylan
Wzięłam głęboki wdech i najmocniej jak mogłam rozluźniłam swoje ciało tym samym starając się pozować najlepiej jak tylko potrafiłam.
Kilka ujęć później skończyliśmy. Okrywając mnie puchatym szlafrokiem oraz nakładając na moje barki swoją kurtkę, Dylan dziękował mi za wykonie wspaniałej roboty. Ucałował mój policzek trąc moje ramiona, aby szybko mnie rozgrzać.
- Te zdjęcia są idealne Holl, wyglądasz tutaj przepięknie i może trochę prowokująco, ale mi się to podoba. - zabrewkował zabawnie.
- Jeśli nie będziesz pierwszy w rankingu osobiście przyjdę do twojego wykładowcy i mu nakopię za to, że zamarzłam na darmo.
Byliśmy tutaj od jakichś dwóch godzin, zrobiliśmy ujęcia każdego ładnego zakątka tego miejsca. Dylan fotografował mnie przy ozdobnych krzewach, na fotelach przy basenie i na końcu przy jego krawędzi. Te ostatnie były najcięższe gdyż kafelki były cholernie zimne, ale jego zdaniem te zdjęcia wyszły najlepiej.
- Jak już je wywołasz dasz mi najładniejsze? Może stworzę port folio- zaśmiałam się
- Dostaniesz je jutro - wyszczerzył się - kilka oprawię w ramkę i stworzę ołtarzyk wielebny z tobą w roli głównej.
- Jesteś psychopatą. Co zrobisz, jeśli niespodziewanie odwiedzi cię Emma i zobaczy ołtarzyk?
- Pff kobieto, on będzie ukryty. - prychnął pakując sprzęt.
- Omg, dlaczego właśnie zacytowałeś Harrego.. ym to znaczy Arnolda?
Ogarnij Holland, prawie się wydałaś
- Ten tekst jest chwytliwy. Fajny gość z niego. - wzruszył ramionami.
- Taa ta. Lepiej opowiedz coś o Emmie. Może to właśnie żona numer 1?

Dylan od niedawna zaczął spotykać się z niejaką Emmą Clark. Dziewczyna jest na tym samym roku co chłopak i chodzą ze sobą na większość zajęć. Nie miałam jej okazji jeszcze poznać gdyż jak to mówi Dylan to zbyt świeża sprawa. Ja nie chciałam też się wtryniać za szybko, więc cierpliwie czekałam. Kazałam mu jednak przekazać, że jeśli zrani serce mojego najlepszego przyjaciela od piaskownicy ja połamię jej ręce i nogi.
Kiedy spakowaliśmy wszystkie nasze rzeczy a ja ubrałam się jak na jesień przystało, pożegnaliśmy się z właścicielami domu i podziękowaliśmy za udostępnienie nam na te kilka godzin pięknego ogrodu.

Godzina 16:30

- No kobieto jedna przestań za mną wszędzie chodzić z tym wyrazem twarzy, bo już nie wytrzymuję tej presji! - wydarł się Hazz śmiesznie gestykulując rękoma
Odkąd wróciłam do domu, obrałam nową taktykę przekonania mojej małej ofiary przemocy psychicznej, do zabrania mnie na ten cholerny pokaz.
Tak więc moim genialnym planem było chodzenie za nim przez całe popołudnie oraz wieczór i proszenie go z miną zbitego szczeniaka o zabranie mnie ze sobą na wydarzenie mojego skromnego życia.
- Do toalety ze mną też pójdziesz? - zatrzymał się nagle, przez co wpadłam na jego klatkę piersiową.
Skrzywiłam się nieznacznie, ale zaraz odbiłam piłeczkę z chytrym uśmieszkiem
- Mam patrzeć jak robisz kupę?
Wybuchłam niepohamowanym śmiechem widząc jego zmieszaną i zawstydzoną minę. Po raz pierwszy w życiu zgasiłam Harrego.
- Nie chcę żebyś się we mnie odkochała Ruda. Takie rzeczy po ślubie.
Odwróciłam się gwałtownie w jego stronę, ale on już szedł w stronę łazienki.
No dobra, może jest 1:1.
Tylko ja się w tobie nie zakochałam palancie.

Usiadłam na kanapie i chwyciłam telefon w dłonie. Postanowiłam podkręcić trochę tortury i napisać do Ashtona.

Do Ashton:
Chcesz mi pomóc i uprzykrzyć życie Harremu? Potrzebuję wsparcia.

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Ash podobnie jak ja nigdy nie rozstawał się z telefonem. Zauważyłam to na przerwach, kiedy mijaliśmy się na korytarzach uczelni.

Od Ashton:
Zabiorę też Liama. Ten kręcony dupek wreszcie zobaczy jak to jest być ofiarą bezsensownych żartów.


Uśmiechnęłam się przebiegle. Harry teraz na pewno pęknie i zabierze mnie ze sobą. Przecież potrafię się odpowiednio ubrać na taką okazję. Jestem przyszłą projektantką mody do cholery.
Kiedy wyszedł z łazienki popatrzył na mnie podejrzliwie i skierował się do kuchni, aby zrobić popcorn, gdyż zapowiadał się nam mały wieczorek filmowy.
Czasami miałam wrażenie, że zadomowił się tutaj aż za bardzo, przecież teoretycznie on tylko pilnował, żeby taki Ian mnie nie porwał.
Co nie znaczy, że nie będę ściągała z niego opłaty za czynsz.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, oficjalne dręczenie czas zacząć.


Dwie godziny później Styles chował się za poduszką i błagał naszą trójkę o litość. Irwin zaparzył hektolitry mocnej kawy, aby zapach był dobrze wyczuwalny (Harry tego nie znosił) a Liam włączył w TV jakiś serial, który działał na Harrego jak płachta na byka. Nawet go nie znałam. Wszystko wydawałby się słabe gdyby nie fakt, że patrzyliśmy na niego bez żadnych emocji wypisanych na twarzy. Jasne było to dziecinne (ale zabawne) i psychiczne lecz podziałało.
- OKEJ PRZESTAŃCIE, PRZECIEŻ I TAK BYM JĄ TAM ZABRAŁ! JESTEŚCIE NIE MOŻLIWI!
Wreszcie pękłeś!

Następnie, gdy nasza rozmowa przeszła na normalne tory dostałam niezłe ''pouczenie', że nie powinnam ukrywać moich odkryć, co do sprawy z Liamem. Powinnam była powiedzieć wszystko Harremu czy też Ashtonowi, co odkryłam i tym bardziej nie iść sama w kierunku komendy.
''Przecież mogło ci się coś stać kobieto!!''
Czyli w skrócie wychodziłoby na to, że za moją ''nieodpowiedzialność'' Harry musi zostać pełnoetatową nianią gdyż mała Holland nie może iść sama prawie, że nigdzie.
Oczywiście wybiłam im ten pomysł z głowy, ale obiecałam, że informacjami będę się dzielić na bieżąco.


Godzina 8:45

Z kubkiem ciepłej kawy zmierzyłam na kampus. Dylan, bowiem przekazał mi w ładnej kopercie wywołane najlepsze zdjęcia z sesji. Już nie mogłam się doczekać aż je zobaczę, ale obiecałam mu, że uczynię to dopiero w domu.
Obietnicy musiałam dotrzymać.
Rozstaliśmy się na głównym korytarzu i każde z nas poszło w swoją stronę. Cieszyłam się na zajęcia z panem Lancaster. Był to chyba mój ulubiony wykładowca z całej szkoły.
Wyrzuciłam pusty kubek po kawie do kosza na śmieci i weszłam do sali. Jak zawsze zajęłam swoje ulubione stanowisko w kącie pracowni i czekałam, aż Lancaster zaszczyci nas swoją obecnością. Jak zawsze spóźniony.
- Moi drodzy, mam nadzieję, że jesteście tak samo podekscytowani jak ja i... Pan Williams.
Kurwa. Ian.
Siedziałam jak wryta a strach przejął kontrolę nad moim ciałem. On znowu tutaj był. Gula formująca się w moim gardle uniemożliwiła mi wzięcie normalnego oddechu. Natychmiast zobaczył mnie w rogu i uśmiechnął się do mnie delikatnie jednak jego wzrok pozostał zimny jak lód.
- Wszystkie prace wywarły na mnie pozytywne wrażenie, jednak jedna szczególnie mi się spodobała. Prostota całości z pojedynczymi, wyróżniającymi się delikatnymi elementami spodobała mi się najbardziej i właśnie ten projekt razem z waszym wykładowcą uznaliśmy za najlepszy - mówił rzeczowym tonem Ian
- Szczęśliwi pragniemy ogłosić, że wygrany projekt należy do Holland Roden i to ona uszyje garnitur! Gratulacje moja droga - zaczął klaskać Lancaster
Cała grupa wstała ze swoich miejsc i zaczęła bić mi brawa.
Wstrzymałam oddech, nogi zrobiły się jak z waty a ja zupełnie straciłam kontrolę nad własnym ciałem, gdyż nie mogłam oderwać wzroku od wyrazu twarzy oklaskującego moje zwycięstwo Iana.
To chyba jakaś pomyłka.


Dobry wieczór!

Na wstępie chcę każdemu z osobna podziękować za tak miłe i ciepłe słowa pod poprzednim rozdziałem. Nie myliłam się co do stwierdzenia, że mam najlepszych czytelników :)

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał! Napiszcie co sądzicie albo co będzie dalej! :D

Miłego weekendu chociaż Wam bo ja zdycham na nerki...

(MADE IN A.M JEST GENIALNA, BOŻE FANGIRLING LVL MILION)


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top