Rozdział 1 "Cisza przed burzą"

Godzina 22:35

Kończyłam właśnie szkicować projekt sukienki koktajlowej na zajęcia z panem Lancaster. Nigdy nie zapomnę miny pozostałych studentów, kiedy nasz wykładowca wszedł do pracowni po raz pierwszy. Garnitur niczym od Armaniego szyty na miarę, świeżo wypastowane buty. Błękitne oczy i czarne jak smoła, idealnie ułożone włosy, lekki zarost. Każdy był wpatrzony w jego piękno, - bo inaczej nie dało się tego nazwać. Mierzyłam jego wygląd z góry na dół aż mój wzrok spotkał się z mało widocznymi skarpetkami w różowo-granatowe paski. Wiedziałam, że na jego zajęcia będę przychodziła zawsze..

Wracając.
Zostało mi jedynie dopracowanie detali, kiedy zaczął dzwonić Dylan. Wywróciłam oczami i odebrałam połączenie.
- Pamiętasz jak kiedyś w przedszkolu uratowałem ciebie i twoje rude włosy przed wielką gumą do żucia tego wrednego dzieciaka, i po tym zakochałaś się we mnie do szaleństwa, i jest tak do teraz?! - Mówił tak szybko, że ledwo go zrozumiałam!
- Po pierwsze zwolnij trochę, po drugie nigdy się w tobie nie zakochałam.. - nie dane mi było dokończyć gdyż ponownie nadawał jak kataryna
- Świetnie, że chcesz mi pomóc! Goni mnie właśnie ten, którego imienia nie wypowiem, więc byłoby miło gdybyś zmieniła sygnalizację świetlną w mieście tak abym mógł uciec i wciąż żyć do kurwy nędzy!

Nienawidziłam go w tym momencie całym swoim sercem, Dylan wiedział jak mnie podejść. Przeklinając pod nosem i wyzywając go od najgorszych zaczęłam swoje małe komputerowe sztuczki. Wspominałam już, że zniecierpiałam działać pod presją?
- Ok. Wyśledziłam wasze auta, skręć teraz w prawo i pośpiesz się. Za chwilę włączę czerwone świtało i auta z Jermyn Street przetną Bury Street.
- Skarbie jesteś wielka, za trzy lata jak uzbieram kasę na pierścionek oświadczę ci się!
- Zbieraj lepiej na trumnę, bo jak cie zobaczę to nie wyjdziesz z tego cało!


Godzina 9:30

Moje szpilki wydawały jedyny dźwięk w okolicy. Cały korytarz był pusty gdyż wszyscy byli za zajęciach. Podeszłam do automatu z kawą. Potrzebowałam mocnej kawy z mlekiem. Przez Dylana nie zmrużyłam oczu, gdyż cały czas bałam się, że zrobiłam gdzieś błąd i policja albo FBI mnie wychwycą, i zamkną na zawsze za kratami skąd nie zostanę wielką projektantką mody, która jest na 'siemanko' z Karlem Lagerfeldem. O ile będzie jeszcze żył.

Czekając aż moje małe wybawienie w kubku się zrobi rozglądałam się po korytarzu i zobaczyłam biegnącego ku mnie nieznajomego. Nigdy nie widziałam go na uczelni, być może miał inny kierunek. Z kubkiem w ręku chciałam się odsunąć, lecz mężczyzna mimo to wpadł na mnie, przez co upuściłam kawę na podłogę.
- TY CHORY POPAPRAŃCU TO NIE JEST PIEPRZONY WF!
Krzyknęłam za nim, ale chyba tego nie usłyszał.
Zaraz po nim zza rogu pojawił się kolejny facet, którego tym razem znałam (z widzenia). Wysoki, blondyn z lokami na głowie chodził na historię sztuki, ale nie wiedziałam jak ma na imię. Słyszałam o nim tylko tyle, że był najlepszy na roku.
Popatrzył to na mnie to na moją kawę podejrzliwie i jakby chciał się wycofać. Wywrócił oczami tocząc ze sobą małą bitwę i spokojnym tonem odezwał się
- Coś Ci się stało? Słyszałem tylko jak nieźle się wydarłaś na tego gościa.
- Po za tym, że automat zżarł mi moje pieniądze a tamten człowiek wylał moją kawę, nic. - Wzruszyłam ramionami
Uśmiechnął się do mnie, po czym wrzucił odpowiednią kwotę do automatu i wybrał tą samą kawę, która była na podłodze. Bez słowa wręczył mi nowy kubek po czym odszedł w swoją stronę.
Podziękowałam za ten miły gest, ale powiedziałam to bardziej do siebie niż do niego.

Godzina 16:00

Czekając na parkingu prawie zamarzałam. Kto by pomyślał, że piękna poranna pogoda zmieni się w deszczowy tajfun i nagłe ochłodzenie właśnie w ten dzień, kiedy postanowiłam ubrać moją ulubioną sukienkę?!
Błagam Dylan przyjeżdżaj szybciej..
Chciałam zabić czas, chociaż troszkę i się ogrzać, więc zaczęłam spacerować w kółko pocierając swoje ramiona. Czułam się obserwowana, ale każdy tak ma, więc próbowałam to zignorować do czasu aż nie zobaczyłam tego samego faceta, który wpadł na mnie rano. Siedział w ciemnym aucie i zwyczajnie się na mnie gapił.
Przestraszyłam się, ale próbowałam nie panikować.
A CO JEŚLI TO TAJNIAK!?
Po chwili zaczął wycofywać swoje auto i odjechał z parkingu z piskiem opon.
W oddali zobaczyłam samochód Dylana i odetchnęłam z ulgą. Otworzyłam drzwi z miejsca pasażera i przywitałam się z przyjacielem
- Hej, wybacz za spóźnienie, małe korki na mieście. Jak minął dzień?
- Najdziwniej jak tylko mógł, marzę o ciepłym kocu i herbacie.
Dylan uśmiechnął się do mnie ze skinieniem głowy i wyjechał z parkingu
- Chciała panienka być piękna w niepiękny dzień, niech panienka teraz cierpi.

Witam w pierwszym rozdziale nowej książki!

Jest to dla mnie w pewnym rodzaju nowość, gdyż będzie pisana w pierwszej osobie (nie to co 'Breathe')

Rozdziały będą dodawane pewnie raz w tygodniu w weekedny gdyż wiecie, szkoła te sprawy.

Jestem ciekawa jak wypadł, piszcie co o tym sądzicie!

OKŁADKĘ WYKONAŁA: PERFSTYLESX

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top