; 𝐥𝐚𝐭𝐞 𝐧𝐢𝐭𝐞

Biały piach na wybrzeżu nadal był ciepły, gdy późnym południem siedzieliśmy na plaży.
Trzymałem w ręku szklaną butelkę, na powierzchni której, pojedyncze krople zaczęły spływać w kierunku moich palców.
Schłodzony, słodki napój topił się pod wpływem gorącego dotyku, co w ogóle mi nie przeszkadzało.
W powietrzu unosił się zapach oceanu, a także rozgrzanej plaży, zmieszany ze znajomą wonią spalin. Przepełnione gwarem życia miasto rozświetlało swoim blaskiem nadchodzący wieczór, tuż za naszymi plecami.
Kątem oka spojrzałem na rozwiane przez letni wiatr rude pasma, które to układały się w każdy z czterech kierunków świata, tym samym dodając ci uroku.
Kołnierzyk białej koszuli poruszał się wraz z wolą podmuchu powietrza, a mleczna skóra wystająca spod materiału nosiła na sobie ślady muśnięcia promieni, które wraz ze słońcem znikały na naszych oczach tuż za horyzontem.
Błądziłem po twojej twarzy, chcąc policzyć opalizujące złotym kolorem piegi, gdy przerwałeś ciszę, opowiadając o przyszłych treningach, z takim zaangażowaniem, jakbyś miał za chwilę ponownie zawrócić na ogromną salę, z której niedawno wyszliśmy.
Nie mogłem skupić się na niczym, poza barwą twojego głosu przepełnionego ekscytacją, który wybrzmiewał z zaróżowionych ust, pochłaniając całą moją uwagę.
Zwolniłeś tempo wypowiedzi, popijając colę, byle tylko ulżyć swojemu pragnieniu. Spojrzałeś na mnie, przyłapując brązowymi oczami moje zmieszanie, zapewne widniejące na twarzy. Finalnie przeniosłem dotąd skupiony na tobie wzrok na rozbijające się o brzeg, spienione fale.
Żałowałem, że milczałem przez miniony czas, ponieważ miałem do ciebie wiele pytań, które na długo zostaną bez odpowiedzi.
Dwie, kontrastujące ze sobą myśli walczyły we mnie zaciekle, ostatecznie chęć złączenia naszych ust przegrała ze zdroworozsądkowym wyborem, jakim była niechęć do zmuszania cię do pocałunku.
Wstałeś, otrzepując jasne jeansy z drobin piasku, po czym rozjaśniłeś ciemniejące ponad tobą niebo uśmiechem, który skwitowałem ciężkim westchnieniem.
Chciałbym ci nie ulegać tak łatwo, jednak z każdym kolejnym dniem wydawało się to coraz trudniejsze. Lato chyliło się ku końcowi, a wraz z nim resztki mojej silnej woli, by panować nad własnym ciałem.
Chciałem chwycić dłoń, splatając palce z twoimi, chcąc poznać lepiej emanujące od ciebie ciepło, a także uciszyć niekończący się monolog, strumieniem wypływający z twoich ust.
Fascynacja twoją osobą męczyła mnie do tego stopnia, że potrzebowałem stanowczo za długiej chwili, by zebrać sensowną odpowiedź dotyczącą twojego pytania, z trudem opanowując drżenie palców ze zdenerwowania własnym, głupim i żenującym zachowaniem.
Pożegnałem się tak, jak robiłem to zawsze jednak, gdy ty coraz bardziej się oddalałeś, moje nogi odmówiły posłuszeństwa.
Stanąłem w miejscu, nie mogąc ruszyć się nawet o milimetr.
W jednej chwili cały mój rozsądek wyparował, zastąpiony intensywnym uczuciem, które zawładnęło każdym skrawkiem mojego ciała.
Zawołałem cię, odszukując spojrzeniem kruchą postać oddalającą się w kierunku wejścia na plażę, która to przyglądała mi się z zaciekawieniem.
Niedowierzając chwili pokonałem dzielący nas dystans, ponownie stając na przeciwko ciebie.
Byłeś zaskoczony, a wiedziałem to po szeroko otwartych, brązowych oczach, które utkwiłeś w mojej twarzy.

Brodząc w piasku, w akompaniamencie szumu oceanu, nachyliłem się nad tobą, nie widząc na twojej twarzy strachu. Dotknąłem koniuszkiem palca twojego policzka upewniając się, czy aby napewno nie jesteś jedynie sennym marzeniem, po czym bez zbędnych uprzedzeń złączyłem nasze usta.
Choć nie był to intymny pocałunek, a przynajmniej nie taki o jakim rozmyślałem całymi dniami, smakowałeś tak, jak to sobie wyobrażałem.
Wilgotne i delikatne wargi, nosiły na sobie słodki posmak brązowego, gazowanego napoju i choć czas w mojej głowie stanął, nieubłaganie mijające w rzeczywistości sekundy upomniały mnie, by w końcu  się od ciebie oderwać.

—Tobio?

—Jest gorzej niż myślałem. —przyznałem na głos, mierząc się nie tylko z twoim zdezorientowanym spojrzeniem, ale i własnymi uczuciami, które nieoczekiwanie mnie nie opuściły.
—Ty mi się naprawdę podobasz.



|pili CocaCole™️ ale nie dostałam oferty współpracy wiec używam każdego opisu byle nie wymieniać tej marki, chyba że szef marketingu CocaCola™️ Polska przedstawi mi jakieś spoko warunki dotyczący lokowania produktu w ff. |

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top