Do Ciebie
Tęsknię do czasów kiedy to ciepło z pieca kaflowego było takie żywo inne
Składaliśmy wtedy ręce i kolana zginali do pacierza co go klepały usta dziecinne
Za świeżą pachnącą pajdą chleba z masłem śmietaną i cukrem jak za delicją
Całowany i podnoszony okruch Cypriana Kamila nie był jeno tylko poety fikcją
Za znakami krzyża czynionymi przed podróżą przy Krzyżach przydrożnych kapliczkach
Za zdjęciami z kliszy listami twoimi naszymi rozstaniami gdy łzy kapały po policzkach
Tęskno za owymi czasami gitarami Aya RL kiedy ten w skórze to był prawdziwy drań
A tatuaż nie znaczył więcej niż kłopoty czekam przeklnij spluń i krzyknij Mała wstań
Smutno za tymi czasy gdy było jeszcze o co walczyć o coś więcej niż li tylko klimat
Za prawdziwą wiosną zimą wiankami ze stokrotek cykaniem świerszczy i rechotem żab
Kiedy dym z papierosa nie pachniał wanilią i gryzł bardziej niż sumienie
Gdy leżąc w noc ciemną na kocu liczyliśmy spadające gwiazdy na ziemię
Kiedyś wódka nas upijała tak jak dziś absynt jak spiryt i nic inne nie daje rady
Kiedy coś znaczyły Bóg Honor Ojczyzna a nie były to puste słowa ot dla zwady
Do bohaterów którzy dziś nie chcą odejść w niepamięć skompromitowani
Wracają jak wszy śmiejąc się nam w twarz pod swymi siwymi wąsami
Tęsknię do tych dni gdy beztroskie twe jeszcze niewiedzące oczy się śmiały
Kiedy słychać było kłótnie o nic rwetes i gwar zabaw co do późnej nocy trwały
Do dni kiedy zmarszczki nie orały naszych twarzy i gdy ci co dziś w niebie
Kiedy byli jeszcze żywi z nami za ich głosem i gdy miałam jeszcze Ciebie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top