Rozdział Pierwszy
P.o.v Narratora
Mercy została brutalnie obudzona przez budzik,który pikał tak głośno, jakby chciał oznajmić całemu światu, że jest już 6:30. Dziewczyna bez otwierania oczu walnęła z całej siły w miejsce, gdzie powinien stać zegarek, ale nie trafiła i dość mocno(dość bardzo mocno) uderzyła się w szafkę nocną. Otworzyła gwałtownie oczy i skrzywiła się z bólu.
~Po prostu świetny początek dnia~pomyślała. Zwlekła się z łóżka i powolnym krokiem zaczęła iść do łazienki, a że nie była do końca rozbudzona, potknęła się o podręcznik do matematyki, który leżał na podłodze ( nigdy nie dowiedziała się, jak tam trafił, ale brała pod uwagę udział demonów i jej siostry(za dużo anime)). Jak było do przewidzenia, upadła i skaleczyła sobie dłoń.
-*kilka brzydkich słów*no po prostu coraz lepiej...-mruknęła pod nosem.
Jakimś cudem dotarła do łazienki bez doznania poważniejszych obrażeń. Kiedy stanęła przed lustrem,zrobiło jej się słabo. Wyglądała MASAKRYCZNIE! Włosy wyglądały jakby ktoś je włożył do suszarki i poczochrał. Jej twarz była jeszcze bledsza niż zazwyczaj. Pod intensywnie niebieskimi oczami miała wory, świadczące o tym,że dziś w nocy nie spała zbyt dobrze. Zresztą , nie tylko dzisiaj. Od dobrych dwóch tygodni,noc w noc śni jej się ten sam koszmar. Próbowała już wszystkiego- mniej jadła przed snem, wcześniej kładła się spać, nawet zluzowała trochę z treningami, bo był już koniec roku i nie zapowiadały się żadne zawody. Niestety, nic nie pomagało. W końcu zaprzestała prób pozbycia się koszmarów. W końcu to tylko sny. Prawda?
-Meeeeercyyyyy!!-z rozmyślań wyrwał ja głos jej siostry,blond potwora jeżdzącego na desce,światu znanego jako Caroline.
-Czego chcesz? Nie wiesz, że się myję?-zapytała dziewczyna, szybko wskakując pod prysznic. To było pytanie retoryczne. Carol dobrze wiedziała, że Mercy nie wychodzi do szkoły bez prysznica, bo, jak mówiła ,,woda dodaje jej energii".
-Ale Mer...
-Lalalalaaaa,nic nie słyszę! Lalala!
P.o.v. Caroline
~No dobra,tego już za wiele~pomyślałam. Rozumiem,że chce się umyć i tak dalej,ale mogła chociaż przez chwilę przestać i mnie wysłuchać. Dzięki temu dowiedziałaby by się,że jest już 7:20,co oznacza,że spędziła w łazience prawie godzinę i zaraz spóźni się do szkoły. Trudno,jej strata,mnie się nigdzie nie spieszy,mam dzisiaj do szkoły na dziewiątą.
P.o.v. Mercy
Kiedy znalazłam się pod prysznicem, zdala od drących się, irytujących młodszych sióstr,dzwoniących budzików i koszmarów,poczułam się wspaniale. Lała się na mnie woda,cudownie orzeźwiająca i rozweselająca. Zaczęłam się zastanawiać,o co mogło chodzic Caroline. Pewnie znowu jakaś bzdura,w stylu gdzie jest jej deskorolka i czy to ja zjadłam wszystkie ciastka czekoladowe. Tak,to ja. I co z tego? Wczoraj trenerka zafundowała nam wyczerpujący trening, miałam prawo do mojej porcji cukru. Wyszłam spod prysznica i owinęłam się ręcznikiem. Weszłam do mojego pokoju i skierowałam się w kierunku szafy. Zerknęłam przelotnie w kierunku mojej półki nocnej i omal nie zasłabłam. Zegarek wskazywał 7:45.
P.o.v. Narratora
Po nieudanej próbie zawiadomienia Mer o jej ,,tragicznej" sytuacji Carol zeszła na dół na śniadanie. Jak zwykle zrobił je tata bo mama była już od godziny w pracy. Lexy Silver,matka Caroline i Mercy była prezenterką w telewizji,więc z domu wychodziła wcześnie i wracała późno,ale obie jej córki wiedziały ,że za nic nie zrezygnowałaby z tej pracy. Dzisiaj także tak było. Młodsza z sióstr usiadła przy stole i wzięła sobie kanapkę z nutellą (lokowanie produktu :-D).
-Caro,gdzie Cysia (tak zawsze nazywał swoją starszą córkę)?- Ojciec dziewczyn był zdziwiony,że Mercy nie ma z Caroline.
-Siedzi pod prysznicem i ma cały świat głęboko gdzieś.
-Jeszcze? Przecież za piętnaście minut ma lekcje. Nie powiedziałaś jej?
-Tato,znasz ją. Kiedy wejdzie do łazienki może w niej siedzieć kilka godzin,a kiedy wyjdzie będzie jej się zdawało,że to tylko kilka minut.
-Wiem,ale jednak...
Nie dokończył myśli,ponieważ usłyszeli krzyk,który według wszelkich przypuszczeń pochodził z piętra.
-Mam wrażenie,że Mer właśnie zauważyła,która jest godzina-powiedziała Caroline uśmiechając się uśmiechem godnym Jokera.
----------------------------
No hej:) sorry,że rozdział taki krótki,ale ledwo co wyrabiam z własnym życiem,a co dopiero z życiem Mercy. Obiecuję,że kolejny będzie dłuższy(Mam dziwne wrażenie,że będę żałować tej obietnicy...) Bye!
LL
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top