Rozdział 13 - JESTE KOMPUTERE
Więc...
Miałam nauczycielkę biologii po angielsku w liceum. Taki przedmiot, żebyśmy wszyscy na biolchemie wiedzieli, że komórka po angielsku to cell. Super.
Dopiero teraz, gdy jestem dorosła, zrozumiałam, jak bardzo popi*rdolone ma poglądy na świat. Przepraszam, ale taka jest prawda.
Jest mi to ciężko mówić, jest bardzo miła i pewnie nie wie co robi, ale robi źle, ale robi. Robi źle. Strasznie ciężko jest zabić hitlera kiedy wita cię herbatką i domowymi ciasteczkami, i jest święcie przekonany, że to dobrze że zabija żydów. To nie jest ta skala szkodliwości, ale chciałam dać porównanie, które każdy zrozumie. Nie mówię że jest hitlerem, mówię to wyłącznie w kontekście „robi coś bardzo złego, ale jest baaardzo miła i przekonana że robi dobrą rzecz".
Zacznijmy od początku: kojarzycie „Secret"? To film, który ktoś w sferze medycyny alternatywnej na pewno polecił wam przynajmniej raz. Oczywiście jest szeroko krytykowany za nieautentyczność przez ekspertów, ale czy to powstrzyma twoją ciocię?
W dużym skrócie film ten sprzedaje narrację, że jeśli czegoś bardzo bardzo chcesz, to wysyłasz pozytywną energię we wszechświat, i wszechświat cię słucha, natomiast jeśli wysyłasz negatywną energię, to wszechświat nie słucha.
Pozytywna energia i negatywna energia to terminy definiowane inaczej przez każdą ciocię bioenergoterapeutkę, i zazwyczaj zależne od tego, co im pasuje. Jeśli masz zły humor cały dzień i zdarza się dobra rzecz, to to dlatego, że w duszy bardzo chciałxś czegoś dobrego. Jeśli masz zły humor cały dzień i nic dobrego się nie dzieje, albo dzieje się coś złego - to twoja wina, bo masz zły humor. Na tej zasadzie.
I właśnie na tej zasadzie działa pogląd tej pani. Byłam naprawdę rozczarowana, że osoba, która sprawdzała mi testy, ma tak niewielkie pojęcie o rzeczywistości. I to już nie pierwsza nauczycielka z takim podejściem, którą spotykam. Widocznie efekt Dunninga-Krugera działa.
Osoby które mają jakieś pojęcie jak działa biologia, chemia czy fizyka, zaczynają wierzyć, że są bardzo obeznani w temacie, i być może odkryli coś nowego. Osoby które spędziły całe swoje życie na nauce są często niepewne - nawet habilitowani profesorowie z którymi rozmawiałam są przytłoczeni tym, ile jest jeszcze do odkrycia, i ile jeszcze sami nie wiedzą, więc powiedzą ci: nie bierz tego za fakt, bo ostatnio czytałem o tym trzy lata temu. W tej konkretnej dziedzinie więcej wie doktor X, lub magister Y, który robi o tym pracę na wydziale Z. Niesamowite jak łatwo im przyznać że mają generalną wiedzę w temacie, ale nie są ekspertami.
Pewnego razu pani nauczyciel robiła całą prezentację o tym, jak to komórki naszego ciała mają własne pole elektromagnetyczne, które tak jak komputer wysyła informację do wszechświata za pomocą pozytywnej i negatywnej energii. W tamtym czasie miałam może 15 lat, i w to uwierzyłam - bo byłam młoda, a ona była autorytetem, i myślałam że to jakieś nowe odkrycie, które prezentuje. Teraz jestem oburzona, że w ogóle mogła wygłosić coś takiego dzieciom. Teraz jestem po prostu z drugiej ręki zażenowana... second hand embarassment, że stanęła, i zaprezentowała to tak idiotycznie. Równie dobrze mogłabym stanąć na tej scenie i powtarzać kutas kutas kutas i wiecie co? Przynajmniej kutasy istnieją, przynajmniej są faktem. Jestem zażenowana że można wyjść na scenę i coś takiego powiedzieć. To ja teraz siedzę i denerwuję się, że coś co tu napiszę jest zbyt ogólne, albo nie jest prawdą, a tacy ludzie wychodzą na scenę i... i mówią głupoty.
Zacznijmy od tego, że wszyscy wiemy że komórki mają swoje pole elektromagnetyczne, żaden z naukowców tego nie ukrywa. Problem w tym, że wiemy że jest ono MIKROSKOPIJNE, jak komórka, i nawet mnożąc energię każdej komórki naszego ciała nie uzyskamy zasadniczego wpływu na cokolwiek. To jest właśnie ten problem. Bierzemy jeden fakt, niezaprzeczalny naukowo, i wysuwamy na jego podstawie bardzo daleko idące, nieprawdziwe wnioski. Próbujemy zbudować budynek na betonowym fundamencie, a resztę dokończyć wykałaczkami.
Ale przejdźmy do DRAMY.
Pani napisała na story coś w stylu: Jeśli czegoś bardzo chcesz, to zawsze dostaniesz to od wszechświata.
Niestety, story zostało usunięte, więc jest tylko moja odpowiedź:
Przeprosiłam za czepianie się bo to jest naprawdę miła osoba, ale słysząc takie bzdury z jej ust byłam zawiedziona.
Terminy których używa są bardzo szerokie, równie dobrze mogłabym tłumaczyć że kot spada na cztery łapy ponieważ fizjologia kotowatych oraz fizyka. Rzucając takimi terminami odstraszamy ludzi, którzy nie mają doświadczenia naukowego, ponieważ czują się ogłupieni. Znajdują się jeszcze przed tą pierwszą górką Dunninga-Krugera, więc przytakują potulnie.
A no tak, kot spada na cztery łapy ponieważ fizjologia kotowatych i fizyka.
Za to ktoś kto ma większe pojęcie o tych naukach powie mi:
Zaraz zaraz, o jaki element fizyki i fizjologii kotowatych ci chodzi? I zasadę dynamiki? Fizjologię układu moczowego kotowatych? Nie, chodzi ci konkretnie o siłę grawitacji, i o to jak cały układ ruchu współpracuje z układem nerwowym kota, aby uchronić go przed bolesnym upadkiem.
Tak to wygląda. A potem przyjdzie ekspert, przyczepi się bardziej i bardziej i bardziej...
I tutaj przyszedłby ekspert i powiedział: pani, istnieją wirusy, wiriony i wiroidy, oraz te dziwne krople tłuszczów które mają metabolizm, i nie do końca wiemy czy one żyją czy nie i czym one są, więc o jaką definicję życia i organizmu pani chodzi?
Przyjdzie drugi ekspert i powie: pani, jeśli chodzi pani o energię całkowitą życia to jest to bilans energii zużytej w procesach anabolicznych i energii uzyskanej z pokarmu oraz uzyskanej w procesach katabolicznych, jaki to ma związek.
Przyjdzie trzeci ekspert i powie: pani, co to jest moc wszechświata? Ja wiem tu wszystko i nie ma nic takiego, jaką to ma definicję? To światło gwiazd, to grawitacja, to masa, która jest energią (E=m*c^2)? O co chodzi?
I rzecz częsta która się dzieje: osoba próbuje jakiejś praktyki medycyny naturalnej kiedy jest chora, ale w tym czasie próbuje innych rzeczy żeby się wyleczyć bądź naturalnie zdrowieje, i zaczyna wierzyć, że ta praktyka to jest jedyne co jej pomogło. Ile razy ja to słyszałam? Za dużo żeby zliczyć...
Uuuuu paradygmat takie trudne słowooooo, ale się boję, świat jest różnorodnyyyy
POGLĄDY, WIERZENIA
PANI MA SWOJE POGLĄDY I WIERZENIA
Ale paradygmat jest strasznym, dużym słowem, i jak nim rzucisz to ludzie mają wrażenie o twojej inteligencji.
Ej pobawmy się w trudne słowa, dobrze? Ja zaczynam: trywializm, hermetyczny, ambiwalentny, inklinacja, demagogia, partykularyzm, marazm...
Wow, ale jestem mądra, idę do google, szukam „postrzegać - synonim" i dostaję miarkować, mniemać, percypować, ślepić, i to tylko pierwsza lepsza strona!
Btw nauka paradygmatowa to chyba nie jest coś co istnieje, to złe użycie tego słowa. Może być nauka pragmatyczna, czy o to chodziło?
Dodatkowo rzucanie wielkimi nazwiskami żeby mnie przestraszyć. Pobawmy się w rzucanie wielkimi nazwiskami, kategoria: Biol-chem-fiz-mat. ZACZYNAMY
Rutenford, Newton, Kepler, Planck, Gibbs, Higgs, Bohr, Faraday, Rudolf-Hertz, Dalton, Fermi, Maxwell, Schrödinger, Ohm, Becquerel, Röentgen...
Problem jest właśnie taki że osoba dokonuje jednego przełomu i nagle ludzie uważają ją za wzór człowieka w każdej dziedzinie. Nawet ja tak mam, nieumyślnie uwielbiając i podziwiając swoich profesorów. Jednak zawsze trzeba mieć w głowie że stoi przed tobą profesor biologii komórki, specjalizacja: enzymy komórki glonów gatunku X. Ten profesor wie tylko tyle, ile jest jego specjalizacja, i nie należy brać za pewniak tego, co mówi o wszystkim innym.
Nie chodzi o same słuchanie profesora, chodzi o branie tego co mówi za pewnik. Ten profesor może wiedzieć wszystko o tych glonach, ale być święcie przekonanym, że kobiety powinny siedzieć w kuchni, a lanie dzieci pasem po dupie to najlepsza z metod wychowawczych. Tego profesora pytasz o glony, słuchasz go jeśli mówi ogólnie o komórkach, a jeśli mówi coś innego, to ma takie samo pojęcie jak twoja sąsiadka Grażynka. Tak sobie myśl. Twoja pani profesor to taka lepsza wersja Grażynki, która wie dużo o jakichś glonach, albo bozonach, albo całkach.
Wiem, że nie jest Wdzięczna. Gdyby była Wdzięczna wzięłaby to do serca, ale nie weźmie, bo już jest za późno.
Osoby niepełnosprawne i przewlekle chore są zazwyczaj ofiarami takich ludzi. Nie zaczęłam jej mówić o mojej depresji albo niepełnosprawności, bo jeszcze zaczęłaby mi sprzedawać swój kurs, albo uznała, że nie mogę pojąć jej nauk przez moją negatywną energię.
Czasami nauka siada. Czasami nauka nie umie pomóc tobie lub twojemu dziecku, ale ty wciąż chcesz pomóc, więc czepiasz się wszystkiego - ale jeśli przyczepisz się za mocno, to wpadniesz w dziurę, przestaniesz szczepić dziecko, wyrzucisz z domu leki, zaczniesz się okładać kamieniami bo ktoś mówił że pomoże.
Świat jest okrutny. Z jakiegoś powodu mogę pomyśleć tylko o dzbanku, więc niech będzie ten dzbanek.
Dzbanek spadł ci na podłogę i się stłukł na kawałki. Jedyne co ci oferuje nauka to pozlepianie tego dzbanka klejem, ale on dalej cieknie, bo to dalej zepsuty dzbanek. Nauka oferuje ci kupno takiego samego dzbanka, ale to jest twój dzbanek - twój unikalny dzbanek. Musisz dostać prawie identyczny!
Na prawie identyczny dzbanek czekasz latami, pijąc z cieknącego i łatając dziury. Okazuje się, że nowy dzbanek który dostałxś nie jest identyczny i nie ma rączki, więc codziennie musisz nosić go na podkładce, co jest irytujące.
Paranauka mówi ci, że jeśli myślisz pozytywnie, odzyskasz funkcjonujący dzbanek - i to robisz. W najlepszym przypadku noszenie nowego dzbanka na podkładce przestaje ci przeszkadzać, bo zaczął ci się podobać. W najgorszym: próbujesz nosić nowy dzbanek jak gdyby miał rączkę, i on znowu upada - i znowu masz zepsuty dzbanek.
Zrobiłam metaforę dzbanka jako niedziałającego organu. Twoje nerki przestają działać - czekasz na nową, i bierzesz do końca życia leki, żeby organizm jej nie odrzucił.
Masz raka piersi - usuwają ci piersi, i do końca życia badasz się i boisz, że będą przeżuty?
Masz cukrzycę - całe życie bierzesz insulinę, za którą płacisz, i to wkurzające, bo przed każdym posiłkiem się zastanawiasz ile sobie wstrzyknąć żeby nie zemdleć, ale też nie być chorym.
Ile razy zdarzyło się, że osoba przestaje brać insulinę bo myśli, że coś innego zastąpi jej niedziałającą trzustkę? Ile razy pacjent przestaje brać chemioterapię bo zaufał medycynie alternatywnej? Ile krwi na rękach mają naprawdę te osoby, które po prostu chcą pomóc?
Bycie niepełnosprawnym ssie - i czasami NIC z tym nie możesz zrobić. To naprawdę trywialne stwierdzenie, ale jakże prawdziwe. I czasami gdy rzeczywistość jest straszna, lubimy wierzyć w bajki, żeby sobie pomóc. Tylko te bajki powinny się kończyć, kiedy pogarszamy swoją sytuację.
Mogłabym mówić o tym jeszcze milion godzin, ale chyba już rozumiecie. Na koniec jeszcze dodam:
Wiecie, że jest coś takiego jak siła ssąca liści? Liście powodują pobieranie wody używając fizyki i osmozy! Więc myślę że gdyby tak ssały w nieskończoność to pochłonęłyby planetę, dlatego właśnie na jesieni liście opadają. I wtedy właśnie jest dużo wody, bo jej już nie ssą. Tak działa moc natury.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top