Roses Field
Szkarłatne kwiecie poczeło rozkwitać pokrywając obszary ludzkich połaci. Nie słychać było nic, nawet tchnienia bo dychać nie było komu. Brat z bratem, siostra z siostrą, A teraz tylko cisz pośród plam. Żyć wszystkim było dane, jednak nawzajem dar wyrywali z martwych palców porastających krwistym pąkiem. Pędów on jednak nie puści, mimo gleby od ciał żyznej nic już na niej nie wyrośnie, ani miłość ani nienawiść ani życie. Kiedy wiatr rozwieje prochy a deszcze zmyją kwiaty nie będzie nikomu żyć by pamiętać. Nikt nie będzie komu płakać po krwistych kwiatach róży.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top