Czy śmierć

Czy śmierć błogodanjną można nazwać? Czy imię jej na tyle spaczyć można żeby nazywać ją błogą? Może i można, kiedy przychodzi ona pod postacią kruka w gwieźdźiste noce, zasiada na parapieci, cwiergoli ponuro i po krutkiej ciszy wita się z nami aby po krótkiej rozmowie zaprowadzić nas schodami. Albo kiedy słania się na polu spowijana cieniami lśniącej czernią szaty pośród matowo złotych kłosów bujanych ciepłym letnim wiatrem. Spogląda wówczas pustymi oczami wypatrując tego po którego się zjawiła, podchodzi przywołując chłód i cień, szepcze do ucha i za rękę jak niedawno nauczone chodzić dziecko prowadzi pośród lśniące gęstwiny. Ale nie tylko tak się zdarza. Zdarza się również tak że nikomu nie śmie nazywać się ją błogodajną czy chociażby zbawczą. Bose stopy zacierane po chwilach kroczą przez rozdmuchiwany popiół. Nikt już nie czeka, nikt nie wypatruje jej pośród zgliszczy jakich dokonaliśmy. I już złote wstęgi nie lecą z powietrza osuwając się tanecznie na jej dzieła. Nikogo wtedy już nie ma, ani kogo prowadzić, ani komu wskazywać. Pozostaje jedynie szary popiół i drogi prowadzące do piekieł.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top