Bez twarzy

Nie mam twarzy,
nie mam ciała
nie mam przyjaciół.
Nawet rodziny nie mam. Włóczę się smętnie korytarzami obrdzewiałego budynku mijając zasnute cieniami spojrzenia kiedyś bliskich mi osób. Jest jak dawniej ale sam zaślepiony głupotą i troską nie potrafię tego dostrzec.
Nie ma czasu
Nie ma przestrzeni
Nie ma twarzy
Unoszę się pośród czegoś co kiedyś dane było nazywać mi domem. Czekam aż wrócą domownicy. Wszyscy i każdy jeden z osobna. Może przyjdą nie obtoczenia już białą chemią.
Nie mam czasu
Nie mam twarzy
Nie mam życia

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top