10.
Studia mnie niszczą. Nic już nie rozumiem :(
* * *
Gdy tylko Cereline otworzyła drzwi pokoju, który miała posprzątać, aż jęknęła ze zgrozy. Karadimas twierdził, że tę konkretną salę wykorzystywał do niezwykle delikatnej magii, która nie mogła zostać przez nic, absolutnie nic zakłócona. Dlatego właśnie w tym przypadku nie mógł wyręczyć się czarami. Jakby tego było mało – wszystko wskazywało na to, że nie zaglądał do komnaty od co najmniej kilku lat.
Podłogę pokrywała warstwa kurzu tak gruba, że myszy wydrążyły w niej tunele i norki, z których dobiegały cichutkie popiskiwania małych myszątek. Z sufitu zwieszały się girlandy pajęczyn upstrzone gwiazdkami pyłu i zmumifikowanymi muchami, ćmami i innymi od dawna już martwymi żyjątkmi. Przeżarte przez korniki pochodnie pospadały na ziemię jako niewielkie stosiki drzazg. Zarówno rytualny ołtarz, jak i posadzkę wokół niego, umazano jakąś dziwną mazią przypominającą smołę.
Przez dobre kilka chwil dziewczyna zastanawiała się od czego zacząć. Cóż, czarodziej sam powiedział, że wolno jej zrobić absolutnie wszystko, by doprowadzić salę do porządku. Wyciągnęła z kieszeni krzesiwo i skierowała snop iskier prosto na zakurzoną podłogę. Najpierw brud zalśnił czerwienią, potem jaskrawą bielą, aż w końcu wszystko zajęło się dzikim ogniem, który gasł niemal równie szybko jak się rozniecał. Musiała odskoczyć od drzwi i pobiec w górę schodów, by otworzyć okno. Jak na złość sala znajdowała się pod ziemią, przez co Cereline ryzykowała uduszenie się czarnym śmierdzącym dymem.
Na szczęście dzięki pracy dla świątyni dziewczyna miała doświadczenie w radzeniu sobie ze starymi, zapomnianymi przez czas i ludzi komnatami. Oparła się na parapecie, wychyliła lekko przez okno i odetchnęła świeżym powietrzem.
Woda. Będzie potrzebowała dużo czystej wody. Do tego jeszcze miotła, jakieś szmaty i jeszcze więcej czystej wody. A potem wreszcie odzyska swoje wspomnienia i opuści to okropne miejsce.
Nie miała zatem ani chwili do stracenia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top